Ktoś pisze na forum, że chce "dotikać ptaski" noworodków. Matki lamentują a administratorzy Naszej-klasy codziennie kasują kolejne galerie ze zdjęciami dzieci opatrzone wulgarnymi komentarzami. 120 zawiadomień trafiło już do prokuratury. Okazuje się jednak, że większość "pedofilskich profili”, galerii i niewybrednych komentarzy to dzieło .... uczniów podstawówek.
O podejrzanych zdjęciach poinformowała nas na Kontakt TVN24 zbulwersowana internautka. - Jestem matką 4-miesięcznej Oli. To co zobaczyłam przeraziło mnie i zmartwiło. Usunęłam zdjęcia swojej córki z mojej galerii oraz dodatkowo ją zablokowałam, widzą ją tylko moi znajomi. Proszę o pomoc w imieniu rodziców, nie mogących pozwolić aby tego typu sytuacje miały miejsce - napisała nas p. Anna z Rybnika.
Sprawdziliśmy, na portalu już od kilku miesięcy powstają galerie zdjęć małych dzieci opatrzone dwuznacznymi komentarzami. Zdjęcia nierzadko są wykradane z galerii rodziców, którzy umieścili je w sieci, by pochwalić się swoimi pociechami.
To zaniepokoiło specjalistów z organizacji pozarządowych zajmujących się dziećmi i monitorujący sieć pod kątem działania na szkodę najmłodszych. Zawiadomili policję. Specjaliści z działu bezpieczeństwa Naszej-klasy przy współpracy Komendą Główną policji przez kilka miesięcy przeglądali podejrzane profile. Z jakich korzystają forów i założyciele, z kim się kontaktują i na jakie strony zaglądają. Wyniki dochodzenia są szokujące.
- Okazało się, że w większości przypadków to dzieci w wieku 9-13 lat - mówi Bartek Szambelan, szef PR naszej-klasy.
Dzieciaki z podstawówki rozpoczęły w necie „zabawę” w wirtualnych rodziców i wirtualne dzieci, które same udawały. Powstały wirtualne domy dziecka i śmietniki, na których można znaleźć niechciane dzieci. Każdy poszukujący opieki maluch musiał się jakoś przedstawić. Ania z miejscowości „smiectnicek” pisze o sobie, że lubi "biegac na golaska", nie lubi z kolei "cyca od obcych". Na swoim profilu urządzała „casting na lodziców”. Kiedy znalazł się już ktoś, kto zechciał się nią "zaopiekować" w wirtualnym świecie, na forum, opisywał, jak ją kąpie, karmi i co z nią robi.
Wirtualne zabawy przyjmowały czasem szokującą formę. Użytkownik Sany Sentori pod zdjęciem bobasa na nocniku pisze, że "zdejmuje mu pampersa, dotyka jego ku****, beze do lącki wklada do buzy".
"Odwzorowują świat dorosłych"
Choć specjaliści byli zaskoczeni, to jednak uspokajają. - Po wojnie dzieci bawiły się w zabijanie Żydów, teraz bawią się w pedofilów, bo po prostu dużo mówi się o tym w mediach – mówi w rozmowie z portalem tvn24.pl Kuba Śpiewak z Fundacji KidProtect, która od lat zajmuje się zwalczanim pedofilii. I dodaje: - Dzieci bawiąc się w pedofila odwzorowują świat dorosłych, świat którego nie rozumieją - wyjaśnia Śpiewak.
Rodziców to jednak nie przekonuje. - Jeśli za zabawę można uznać to, że dzieci chcą sobie „wyjadać jobaki z cypky” – to coś tu chyba nie gra, jakoś powinniśmy na to reagować – pisze jedna z matek na forum poświęconym pedofili na Naszej-klasie. I reagują. Od pół roku bez przerwy zgłaszają kolejne nadużycia.
Trafiły one m.in. do Fundacji Dzieci Niczyje. - Po weryfikacji, ponad 120 zgłoszeń wysłaliśmy do prokuratur w całym kraju - mówi Agnieszka Pawłowska, która zajmuje się w Fundacji Bezpieczeństwem internetu. Dotyczy to przypadków, kiedy istniało uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przeciwko dzieciom.
Małoletni, którzy bawią się w pedofilów mogą się bać. Choć przestępstwem nie jest wypisywanie wulgarnych komentarzy pod zdjęciami dzieci, o tyle można w tym kontekście mówić o demoralizacji. I tak jeśli dwunastolatek napisze pod zdjęciem noworodka "Szkoda że nie jesteś chłopcem, bo mogłabym ci f**** wylizać", sprawa może trafić do sądu rodzinnego. Sąd może dziecko upomnieć, a nawet umieścić w ośrodku wychowawczym lub poprawczaku.
Portal Nasza-klasa twierdzi, że robi, co może i stara się usuwać podejrzane profile. Nieskutecznie. - To jak walka z hydrą. Monitorujemy sprawę, usuwamy, ale to nie my odpowiadamy za to, co tworzą użytkownicy portalu - mówi Bartek Szambelan, rzecznik Naszej-klasy.
Oswajają nieznane
Policjant, który na co dzień przeczesuje sieć monitorując potencjalne zagrożenia dla dzieci, podejrzane konta obserwuje od dawna. - Zwykle prawdziwi pedofile działają w inny sposób. Naszą-Klasę wykorzystują raczej do nawiązywania znajomości. Pomiędzy sobą lub z potencjalnymi ofiarami - mówi specjalista od przestępstw komputerowych w Komendzie Głównej Policji.
- Zwykle są ostrożni i nie ryzykują. Jeśli ktoś otwarcie pisze, że chce gwałcić dzieci, to raczej się zgrywa. Ale sprawdzamy wszystkie sygnały - zaznacza.
Zaniepokojeni rodzice zastanawiają się jednak, jak 9-latek jest w stanie wymyślić taką zabawę. - Dzieci w tym wieku raczej tego nie wymyślają. Kopiują z innych miejsc w internecie. Wiedzą, że to wywoła zainteresowanie. Tak samo, jak rozpalenie ogniska na balkonie - tłumaczy Agnieszka Pawłowska z Fundacji Dzieci Niczyje.
Profesor Mariusz Jędrzejko, pedagog i socjolog specjalizujący się w tematyce patologii społecznych dodaje: - Dzieci coraz łatwiej wchodzą w przestrzenie, których nie rozumieją i nie traktują ich w kategoriach dobra i zła tylko w kategoriach normalności. Wyjaśnia ponadto, że w takiej przestrzeni dziecko może też postępować według klasycznej psychologicznej zasady odczulania: Im częściej robię coś złego, tym bardziej uznaję to za coś normalnego.
Zdaniem Śpiewaka "zabawy" nie są sztucznie inspirowane. - Dzieci mają wystarczająco bogatą wyobraźnię, a najdziksze pomysły wpadają im do głowy gdy zostają bez kontroli - przekonuje. To właśnie brak opieki rodziców popycha dzieci do zabawy w pedofilów. - To są dzieci z którymi rodzice w ogóle nie rozmawiają. One są hodowane a nie wychowywane. Rodzice je karmią, ubierają wysyłają na kursy, ale nie mają czasu z nimi rozmawiać. Nikt tych dzieci nie nauczył szacunku, także do samego siebie - dodaje.
„Dla pedofila taka galeria to raj”
Zjawisko "zabawy w pedofilię" niepokoi seksuologa, profesora Zbigniewa Lew-Starowicza. – Przestaje być wiadomo, kto jest prawdziwym oprawcą, a kto go tylko udaje. Zacierają się różnice – przyznaje. I zaznacza: – Pedofil zupełnie inaczej niż rodzic patrzy na zdjęcie dziecka podczas kąpieli. Dla niego galeria, w której gromadzi się takie zdjęcia to po prostu raj - mówi specjalista.
Wszyscy nasi rozmówcy podpisują się pod uwagą Pawła Śpiewaka z Fundacji KidProtect: - W momencie, kiedy rodzic naciska przycisk "załaduj zdjęcie", traci nad nim jakąkolwiek kontrolę. Każdy może je skopiować i wykorzystać jakimkolwiek kontekście. Ja zawsze powtarzam dorosłym: jak chcesz wrzucić jakieś zdjęcie do sieci trzy razy się zastanów, a jak się już zastanowisz, to lepiej nie wrzucaj.
Źródło: Kontakt TVN24, tvn24.pl