Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego, że minister obrony narodowej może poprosić swoich współpracowników o zapoznanie się z dokumentacją, de facto już archiwalną - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 wiceszef MON Bartosz Kownacki. - Wgląd pana Berczyńskiego był zupełnie obojętny - tłumaczył. Odniósł się w ten sposób do słów Berczyńskiego, że to on miał - jak to sam ujął - "wykończyć caracale".
Gość "Jeden na jeden" komentował odejście Wacława Berczyńskiego ze stanowiska szefa podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Zdaniem opozycji to pokłosie jego wypowiedzi o tym, że "wykończył caracale".
- Ta wypowiedź była dalece niefortunna, nie polegała w żadnym wypadku na prawdzie. Zarówno minister obrony narodowej, jak i minister rozwoju odcięli się od pana Berczyńskiego w tej sprawie - powiedział Kownacki.
"Nie miał możliwości żadnego wpływu"
Podkreślał, że to za czasów koalicji PO-PSL podjęto decyzję o tym, że dostawcą śmigłowców ma być Airbus Helicopters. - Dobrze wie opozycja o tym, że pan Berczyński nie miał możliwości żadnego wpływu na to postępowanie, bo ono zakończyło się przed wyborami parlamentarnymi w Polsce - wyjaśniał.
- Mieliśmy dwóch producentów śmigłowców w Polsce: w Świdniku i w Mielcu, a Platforma Obywatelska zdecydowała, że kilkanaście miliardów złotych popłynie do francuskiego producenta - mówił wiceminister obrony. Dodał, że "to jest skandal na miarę światową".
Pytany, czy dr Berczyński nie miał prawa wglądu do poszczególnych dokumentacji caracali, odpowiedział, że "wgląd był". - Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego, że minister obrony narodowej może poprosić swoich współpracowników o zapoznanie się z dokumentacją, de facto już archiwalną - powiedział.
- Postępowanie w Ministerstwie Obrony Narodowej zakończyło się jeszcze za czasów PO. Wgląd pana Berczyńskiego był zupełnie obojętny na toczące się postępowanie, bo ono już został zamknięte - ocenił Kownacki. - Pan Berczyński mógł jedynie obejrzeć dokumentację - podkreślił.
Samoloty dla VIP-ów. "Ja się tym zajmowałem"
Kownacki odniósł się także do wniosku PO, która chce przesłuchania Berczyńskiego. Marcin Kierwiński z PO przypominał we wtorek, że kilka tygodni temu resort obrony podjął decyzję o zakupie z wolnej ręki od amerykańskiego Boeinga trzech samolotów do przewozu VIP-ów. Wcześniej również unieważniony został przetarg w tej sprawie. - Pytanie, czy na ten przetarg także wpływ miał pan Berczyński? - zastanawiał się Kierwiński.
- Ja się zajmowałem zakupem samolotów dla VIP-ów i oświadczam, że nigdy, nawet jednym zdaniem nie rozmawiałem z panem Berczyńskim na ten temat - przekonywał Kownacki.
- To jest przykre, że opozycja nawet w tak oczywistej wydawałoby się sprawie - sprawie, która po 10 kwietnia nie powinna budzić żadnych wątpliwości - próbuje rozgrywać politycznie - skomentował.
Na fakt, że Krajowa Izba Odwoławcza oceniła, że w czasie zakupu doszło do naruszeń prawa, Kownacki odpowiedział, że "wyraziła ona zgodę na zawarcie umowy". - Ta umowa została zawarta legalnie, zgodnie z prawem. Nie zgadzam się z tymi ocenami - mówił.
Wymienił w związku z tym kilka powodów.
- Wcześniej zakończyło się postępowanie przetargowe, takie konkurencyjne, na dostawę samolotów dla najważniejszych osób w państwie i ze względów tylko i wyłącznie formalnych umowa nie została wówczas podpisana - wyjaśniał.
- Jedynym producentem samolotów, które mogły spełniać te wymagania, jest firma Boeing. Nie było nic dziwnego w tym, że polskie Ministerstwo Obrony Narodowej, po nieudanym kolejnym postępowaniu konkurencyjnym, zwróciło się do jedynego producenta, a nie do pośrednika - przekonywał. - My uważamy, że Boeing jest firma sprawdzoną, dostarczają sprzęt również dla prezydenta Stanów Zjednoczonych - dodał.
Jego zdaniem, PO "obraża nie tylko polski rząd, osobiście Kownackiego czy ministra Macierewicza, ale także firmę Boeing".
"Członkostwo Berczyńskiego na razie zachowane"
Kownacki odniósł się także do zapowiedzi Macierewicza, że dr Berczyński, mimo że nie będzie szefem podkomisji smoleńskiej, będzie jej członkiem.
- Pan Berczyński ma dużą wiedzą, jest doświadczonym inżynierem. Zobaczymy, jak dalej potoczą się jego losy - mówił. - Ze względów osobistych na razie nie może pracować w tej komisji, dlatego zrezygnował z przewodniczenia - wyjaśnił.
Kownacki podkreślił, że na razie członkostwo Berczyńskiego w komisji jest zachowane. - Pytanie, czy ze względu na swoje problemy będzie w stanie nam pomagać - dodał.
Autor: KB/mtom/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24