Minister sprawiedliwości mówił, że system dyscyplinarny ma tępić wszelkie niegodne zachowania wśród sędziów. Widzimy, że jeżeli chodzi o zachowania bliskich współpracowników Zbigniewa Ziobry, jest zupełnie niedziałający - mówił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" sędzia Bartłomiej Przymusiński. Odniósł się też do kwestii orzekania przez sędziów, którzy mogą być zamieszani w aferę hejterską. - To jest właśnie pole do działania dla rzeczników dyscyplinarnych - ocenił.
- Cały czas grupa, która wedle doniesień mediów nazwała sama siebie "Kastą", jest praktycznie nietykalna - ocenił w piątek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
"Nie widać żadnych istotnych działań"
- To, że z szachownicy został chwilowo usunięty pan [Łukasz - przyp. red.] Piebiak czy pan [Jakub - red.] Iwaniec, nie zmienia tego, że wiadomo o tym, że grupa była znacznie szersza, a do tego wszystkiego nie widać żadnych istotnych działań podejmowanych w stosunku do tych osób. Z doniesień medialnych wynika podejrzenie, że mogło tam dojść do popełnienia czynów niegodnych sędziego, a może wręcz czynów karalnych - mówił.
Łukasz Piebiak wziął urlop wypoczynkowy na prawie trzy miesiące - do 30 listopada. Nie wiadomo, kiedy podejmie pracę. Były wiceminister mógł jednak w czwartek wrócić do pracy w sądzie, z którego był delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Według informacji TVN24, prezes Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy Maksymilian Wesołowski przydzielił Łukasza Piebiaka do IX Wydziału Gospodarczego w tym sądzie.
Z artykułów publikowanych w drugiej połowie sierpnia przez portal Onet wynikało, że ówczesny wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra. Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji.
Kontakty z Emilią miał też utrzymywać delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości sędzia Jakub Iwaniec (pod koniec sierpnia jego delegacja została odwołana) oraz sędzia Arkadiusz Cichocki, który został pod koniec sierpnia odwołany z delegacji do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
"Nagle prokuratura jest bezradna"
Sędzia Przymusiński przypomniał w TVN24, że Zbigniew Ziobro w prokuraturze powołał specjalny wydział, który miał zajmować się przestępstwami popełnianymi przez sędziów. - Ideą tego było wyszukiwanie takich przestępstw, żeby udowodnić naciąganą tezę, że z sędziami jest tak źle, ale dzisiaj, kiedy istnieje podejrzenie, że takie czyny popełnili bliscy współpracownicy ministra, nagle prokuratura jest bezradna - zaznaczył.
- Do dzisiaj nie słyszałem słowa o tym, aby w ogóle wszczęto postępowanie w sprawie - dodał.
"To jest wstrzyknięcie do organizmu sądownictwa wirusa polityki"
Przymusiński odniósł się także do sprawy sędzi Anny Bator-Ciesielskiej. - Jestem pełen uznania i szacunku dla pani sędzi, ale także dla wielu szeregowych sędziów, którzy są niesamowicie poruszeni tym, co się dzieje - podkreślił we "Wstajesz i wiesz".
Sędzia Anna Bator-Ciesielska z warszawskiego Sądu Okręgowego odmówiła wspólnego orzekania z zastępcą rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych Przemysławem Radzikiem. Według "Gazety Wyborczej" i Onetu miał on należeć do grupy "Kasta" szkalującej innych sędziów.
Bator-Ciesielska skierowała też do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytanie, czy jednoosobowe delegowanie sędziów przez ministra sprawiedliwości (Radzik jest delegowany z sądu rejonowego do okręgowego) jest zgodne z unijnym prawem.
- Jeśli zastanowimy się nad tym, co się stało przez ostatnie kilka lat z sądownictwem, to jest wstrzyknięcie do organizmu sądownictwa wirusa polityki. Ten wirus się w organizmie namnaża i zaczyna atakować - ocenił Przymusiński.
Jak dodał, "dzisiaj politycy nie proponują nam żadnej recepty, bo to że odsunęli chwilowo być może Łukasza Piebiaka, nie zmienia w żaden sposób systemu".
- Dlatego my, jako Iustitia, zaproponowaliśmy: politykę zostawić politykom, a sędziowie powinni zająć się sądzeniem. Nie powinni sędziowie być delegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości, a politycy nie powinni decydować o obsadzie takich stanowisk jak prezesi sądów. Bo dziś widzimy, że ci, którym rozdzielili takie stanowiska, czuli się w obowiązku być lojalnymi wobec nich i zapomnieli, że są przede wszystkim sędziami - skomentował Przymusiński.
Jak podkreślił, "to jest tylko marginalna liczba wśród sędziów". - Bo przecież 95 procent sędziów uważa, że Krajowa Rada Sądownictwa powinna podać się do dymisji i nie akceptuje tego, co się dzieje - powiedział. - Problem polega na tym, że politycy przeciągnęli te kilka osób i zaczęli wykorzystywać dla swoich interesów - dodał.
"Pole do działania dla rzeczników dyscyplinarnych"
Pytany, czy Piebiak ze względów etycznych powinien orzekać, Przymusiński odparł: - To jest właśnie teraz pole do działania dla rzeczników dyscyplinarnych.
- Przecież mamy te wypowiedzi, które są zarejestrowane i które cały czas funkcjonują w domenie publicznej, mamy też te podejrzenia i te informacje, które podał Onet dotyczące tego, czy była prowadzona akcja hejterska - wskazał. - Teraz ten cały system dyscyplinarny, o którym minister Ziobro mówił, że ma być taki sprawny, on ma tak tępić wszelkie niegodne zachowania wśród sędziów, widzimy, że on jeżeli chodzi o zachowania bliskich współpracowników Zbigniewa Ziobry, jest zupełnie niedziałający - podkreślił sędzia.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24