To, czy pani Barbara Nowacka znajdowała się tam w charakterze uczestniczki protestów, czy wykonywała własne czynności poselskie, nie ma znaczenia - mówiła w TVN24 adwokat, mecenas Karolina Gierdał. Dodała, że funkcjonariusz użył gazu wobec niestwarzającej zagrożenia osoby, co "w ogóle nie powinno mieć miejsca".
Barbara Nowacka z Inicjatywy Polska - posłanka Koalicji Obywatelskiej - będzie gościem Grzegorza Kajdanowicza w "Faktach po Faktach" dzisiaj o godz. 19.20 w TVN24.
W sobotę przy okazji świętowania 102. rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych w całym kraju zorganizowano manifestacje Strajku Kobiet. Największa demonstracja odbyła się w Warszawie. W czasie akcji blokowania Trasy Łazienkowskiej posłanka Barbara Nowacka została potraktowana gazem łzawiącym przez jednego z funkcjonariuszy.
Rzecznik KSP Sylwester Marczak powiedział, że posłowie powinni zastanowić się, czy jest to właściwe miejsce do tego, żeby "stawać pomiędzy policjantami a osobami, wobec których czynności są podejmowane". Zaznaczył, że artykuł 20 ustawy o wykonywaniu mandatu poselskiego mówi o przeprowadzaniu interwencji poselskiej "w organie, nie na miejscu prowadzenia interwencji ze strony policjantów".
"W trakcie tych manifestacji policja wielokrotnie użyła środków przymusu bezpośredniego"
Adwokat mecenas Karolina Gierdał komentowała to w TVN24. - Gdybyśmy mówili, że posłowie i posłanki mogą wykonywać swój mandat wyłącznie w siedzibach danych instytucji, to trochę mijałoby się to z celem danego przepisu - stwierdziła.
- W trakcie tych manifestacji policja wielokrotnie użyła środków przymusu bezpośredniego - czy to pałek, czy to gazu łzawiącego, którym potraktowane zostały również inne osoby uczestniczące w tych pokojowych protestach. Tymczasem policja powinna stosować środki przymusu bezpośredniego wyłącznie ostatecznie, w sposób adekwatny, proporcjonalny do zagrożenia, które właśnie obserwuje i zawsze stosować środki o najmniejszej dolegliwości i te, które wyrządzają najmniejszą szkodę - wyjaśniła mecenas.
- Z mojego punktu widzenia wczoraj nie działo się nic, co uzasadniałoby zastosowanie takich środków przymusu bezpośredniego, jakie obserwowaliśmy - dodała.
Przypomniała, że "policjanci podlegają między innymi odpowiedzialności karnej za przekroczenie uprawnień bądź niedopełnienie obowiązków". - Również w sytuacji, gdy stosują środki przymusu bezpośredniego wbrew przepisom danej ustawy. Są też postępowania dyscyplinarne wobec policjantów, którzy naruszają pewne przepisy związane z wykonywaniem przez nich zawodu. W związku z powyższym jest tutaj szereg organów, które mogą zainterweniować - mówiła.
Zaznaczyła, że nie trzeba się zastanawiać nad tym, czy posłanka Nowacka wykonywała swoje czynności jako posłanka, dlatego, że "w ogóle w tym momencie wobec protestującej pokojowo osoby, która w żaden sposób nie używała wobec policjantów siły, ani nie stwarzała jakiegokolwiek zagrożenia, użyto gazu, czyli środka przymusu bezpośredniego, co w ogóle nie powinno mieć miejsca".
- To, czy pani Barbara Nowacka znajdowała się tam w charakterze uczestniczki protestów, czy wykonywała własne czynności poselskie, swój zawód poselski, nie ma w ogóle znaczenia z punktu widzenia tego, że i tak w mojej ocenie, kiedy oglądamy te zdarzenia, doszło tutaj do użycia środków przymusu bezpośredniego bez jakiejkolwiek podstawy - powiedziała mecenas.
Źródło: TVN24