Prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci 7-letniego Oskara, który spadł z wysokości na beton. Do wypadku doszło podczas kolonii, na których chłopiec przebywał ze swoją młodszą siostrą. Wciąż nie wiadomo, z którego piętra wypadł. W sierpniu, wraz z siostrą, miał trafić do rodziny zastępczej.
- Prokuratura bierze pod uwagę dwie wersje. Według pierwszej, chłopiec wypadł z okna na drugim piętrze, według drugiej - z balkonu na pierwszym - relacjonowała we wtorek przed godziną 13 reporterka TVN24.
Jak dodała, w drugiej wersji chłopiec miał wbiec do pokoju, w którym mieszkał upośledzony umysłowo i fizycznie mężczyzna, a później z jakiegoś powodu dostał się na balkon. - Ten mężczyzna był na kolonii, przebywał pod opieką tych samych opiekunów, co 7-letni Oskar - relacjonowała reporterka TVN24. Wcześniej Dariusz Nowak z małopolskiej policji informował, że do wypadku doszło w poniedziałek około godziny 15, kiedy dzieci rozeszły się do pokojów po obiedzie. - Wychowawczyni powiedziała, że jest półgodzinna przerwa. 7-latek wrócił do pokoju - mówił w poniedziałek na antenie TVN24 Nowak.
Przesłuchają upośledzonego mężczyznę
Początkowo policja informowała o przesłuchaniu chłopca, który miał być świadkiem dramatycznych wydarzeń. Jak jednak poinformowała prokuratura, chodzi właśnie o upośledzonego mężczyznę.
- Prokuratura planuje go przesłuchać, ale prawdopodobnie jeszcze nie dzisiaj. Nadal jest w szoku - wyjaśniła reporterka TVN24.
W sierpniu miał trafić do rodziny zastępczej
Do wypadku doszło w poniedziałek po południu w Białym Dunajcu na Podhalu. 7-latek wypadł z pensjonatu na betonowe podłoże. Na miejsce wypadku natychmiast przyjechały karetki. Chłopiec trafił do szpitala w Zakopanem, ale nie udało się go uratować. Zmarł około godziny 16.
- Chłopiec miał na imię Oskar. Na co dzień mieszkał w domu dziecka, wraz ze swoją rok młodszą siostrą. Oboje przebywali na koloni. W sierpniu mieli trafić do rodziny zastępczej - relacjonowała reporterka TVN24.
Opiekunowie trzeźwi
Ze wstępnych ustaleń wynika, że był to nieszczęśliwy wypadek. Przesłuchano opiekunki, które podczas zdarzenia znajdowały się na terenie ośrodka. Wychowawcy byli trzeźwi.
Dzieci, z których wiele jest w szoku po tym, co się stało, zostały przeniesione do innego ośrodka w sąsiedniej miejscowości.
Autor: kde,aj//kdj,gak/roody / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24