- Cena krwi i męczeństwa pozwala po 65. latach przemienić nazistowskie megakłamstwo w relikwię narodów - tymi słowami były więzień obozu w Auschwitz August Kowalczyk zakończył swoje wystąpienie podczas uroczystości rocznicy wyzwolenia obozu.
- 65. rocznica wyzwolenia Auschwitz to już nie tylko rzeczywistość historyczna - powiedział Kowalczyk, numer obozowy 6804. - Wierni pamięci, nasze serca i umysły kierujemy ku tym, którzy nigdy nie wrócili do wolności - podkreślił.
Były więzień nawiązał do kradzieży z bramy obozowej napisu "Arbeit macht frei" w grudniu 2009 roku. - Ból, niedowierzanie i gniew towarzyszyły nam przez ostatnie tygodnie poprzedzające dzisiejszy odświętny charakter 65. rocznicy - powiedział.
Kowalczyk dodał, że "świętokradzkie, zbrodnicze działania, podyktowane obłąkańczą ideą 'mieć', stały się kolejnym ostrzeżeniem: 65 lat po wyzwoleniu Auschwitz nie ma żadnych 'czarnych dziur' w historii ludzkości, które na zawsze pochłonęły zło".
Jak dodał, stało się to "w miejscu, w którym nawet kamienie stały się relikwią, a ziemia przesiąknięta krwią poszarzała od popiołów holokaustu".
Po Kowalczyku głos zabrali inni byli więźniowie - Polak Władysław Bartoszewski i polski Żyd Marian Turski.
"Nikt nie zareagował"
Bartoszewski, numer 4427, przypomniał, że "polski ruch oporu - cywilny i wojskowy - informował i alarmował wolny świat; rządy Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych były już w ostatnim kwartale 1942 roku dokładnie zorientowane w tym, co się w Auschwitz-Birkenau dzieje w wyniku misji polskiego emisariusza, oficera rezerwy Wojska Polskiego, Jana Karskiego, jak i innymi drogami".
- Żadne państwo świata nie zareagowało jednak w sposób adekwatny do wagi problemu na notę ministra Spraw Zagranicznych polskiego rządu w Londynie z 10 grudnia 1942 roku do rządów Narodów Zjednoczonych, nawołującą "nie tylko do potępienia zbrodni popełnionych przez Niemców i ukarania zbrodniarzy, ale również znalezienia środków zapewniających, że Niemcom zostanie skutecznie uniemożliwione
Żadne państwo świata nie zareagowało jednak w sposób adekwatny do wagi problemu na notę ministra Spraw Zagranicznych polskiego rządu w Londynie z 10 grudnia 1942 roku do rządów Narodów Zjednoczonych Władysław Bartoszewski
Jak dodał, środków skutecznych nie znaleziono i właściwie nie usiłowano ich znaleźć. - A przecież w tym momencie ponad połowa przyszłych ofiar była jeszcze przy życiu - zaznaczył Bartoszewski.
- Jedynym właściwie skutkiem polskiej inicjatywy była krótka deklaracja dwunastu państw sprzymierzonych w sprawie odpowiedzialności za zagładę Żydów, ogłoszona 17 grudnia 1942 roku równocześnie w Londynie, Moskwie i Waszyngtonie. W deklaracji tej, w której zresztą Auschwitz-Birkenau nie jest imiennie wymienione, dziesięć rządów okupowanych krajów Europy oraz rządy USA i Wielkiej Brytanii sygnalizują, że wiedzą o strasznym losie Żydów "w Polsce, którą hitlerowcy uczynili główną swoją katownią" i zapowiadają ukaranie odpowiedzialnych za tę zbrodnię - ocenił Bartoszewski.
Jaka nauka z Auschwitz?
Były więzień dodał, że "chcemy wierzyć, że pamięć o trudnym do objęcia wyobraźnią losie więźniów i ofiar tego miejsca, zobowiązywać będzie nowe pokolenia do współżycia w szacunku dla godności
Musimy - sobie i światu - postawić pytanie, ile prawdy o strasznych doświadczeniach totalitaryzmu udało nam się przekazać młodszym pokoleniom? Myślę, że dużo, ale nie dość. Reakcja świata nigdy nie była i nie jest automatycznym wynikiem wiedzy o tym, co się dzieje. Tak samo, zdolność do przeciwstawienia się złu nie wynika z wiedzy o istnieniu zła, ale z kondycji moralnej każdego z nas Władysław Bartoszewski
- Musimy - sobie i światu - postawić pytanie, ile prawdy o strasznych doświadczeniach totalitaryzmu udało nam się przekazać młodszym pokoleniom? Myślę, że dużo, ale nie dość. Reakcja świata nigdy nie była i nie jest automatycznym wynikiem wiedzy o tym, co się dzieje. Tak samo, zdolność do przeciwstawienia się złu nie wynika z wiedzy o istnieniu zła, ale z kondycji moralnej każdego z nas - mówił Bartoszewski.
Podkreślił, że wśród zebranych na uroczystości znajduje się kilkadziesiąt osób odpowiedzialnych za edukację w ponad trzydziestu krajach. Młodzi ludzie, których edukacja leży w waszych rękach, potrzebują tego Miejsca Pamięci i jego, tak niezwykle wymownego, autentyzmu".
- Ta świadomość musi być brana pod uwagę w tworzonych politykach edukacyjnych. Jeśli chcemy, by ci młodzi ludzie stawali się świadomymi obywatelami naszych krajów, to musimy im pozwolić zagłębić się w znaczenie Auschwitz - zaakcentował.
Co było najgorsze? Nie głód, zimno, warunki...
Marian Turski, więzień nr B-9408, zaczął słowami: - Jeżeli zawołanie: "Nigdy więcej Auschwitz" nie ma pozostać sloganem, frazesem, musimy nauczyć się zrozumieć innego człowieka: Innego niż ja, innego niż my!
Turski odpowiedział na zadawane mu, zwłaszcza
I dlatego, kiedy mnie, który przeżył wszystko - dzisiaj ludzie, zwłaszcza młodzi ludzie, pytają: co wyniosłeś ze swego doświadczenia? Co chciałbyś przekazać innym, dzisiaj żyjącym? Spośród wielu słów i nauk wybrałbym przede wszystkim jedno: empatia Marian Turski
Więc może okropne warunki mieszkaniowe? - zastanawiał się. - Tysiąc lub więcej osób w baraku. Pięć-sześć osób kitwasi się na słomie, na pryczy. Zastanawiasz się gdzie się lepiej ulokować - na dolnej czy na górnej pryczy? Chyba na górnej, bo więźniom przecież popuszczają pęcherze i ścieka. Ale z drugiej strony, jeśli esesman lub kapo zarządzi nagły apel - trudno zgramolić się z górnej pryczy - kapo zatłucze ciebie. Więc co, tzw. warunki mieszkaniowe? Nie, to też nie było najgorsze. A może zimno? Było nie do zniesienia. Zwłaszcza podczas zimy 1944 roku na 1945. Kiedy ukradkiem z worka cementowego wyciąłem sobie "kamizelkę" pod pasiak - dostrzegł to niemiecki nadzorca. "Du hast deutches Verm”gen gestohlen" - ukradłeś niemiecką własność. I pobił mnie okrutnie - wspominał. - Ale zimno - to też nie było najgorsze - podkreślił.
Najważniejsza empatia
Według niego, tym najgorszym nie były też wszy i poniżenie. - I dlatego, kiedy mnie, który przeżył wszystko - dzisiaj ludzie, zwłaszcza młodzi ludzie, pytają: co wyniosłeś ze swego doświadczenia? Co chciałbyś przekazać innym, dzisiaj żyjącym? Spośród wielu słów i nauk wybrałbym przede wszystkim jedno: empatia - podkreślił Turski.
Znicze i modlitwa
W uroczystościach w byłym obozie Auschwitz II-Birkenau bierze udział około 150 byłych więźniów, a także politycy, między innymi prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk, premier Izraela Benjamin Netanjahu i szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.
Po głównej uroczystości duchowni chrześcijańscy i żydowscy wspólnie modlili przed pomnikiem ofiar obozu, a byli więźniowie i politycy ustawili znicze.
Pierwszy znicz zanieśli wspólnie prezydent Lech Kaczyński i troje byłych więźniów Auschwitz: Polacy - Zofia Posmysz-Piasecka i Jerzy Ulatowski, a także rumuńska Żydówka Eva Moses Kor.
Tuż po nich przed pomnik podeszli premierzy Polski - Donald Tusk, i Izraela - Benjamin Netanjahu, a następnie reprezentant Rosji, minister edukacji Andriej Fursenko i szef PE Jerzy Buzek.
Co najmniej milion ofiar
Niemiecki obóz Auschwitz wyzwolili 27 stycznia 1945 roku żołnierze 100 Lwowskiej Dywizji Piechoty 60 Armii I Frontu Ukraińskiego. W walkach o wyzwolenie Auschwitz, Birkenau, Monowitz oraz miasta Oświęcimia zginęło 231 żołnierzy radzieckich.
Obóz Auschwitz powstał w 1940 roku. KL Auschwitz II - Birkenau, powstał dwa lata później. Stał się przede wszystkim miejscem masowej zagłady Żydów. W ramach kompleksu Auschwitz funkcjonowała także sieć podobozów. W obozie Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 miliona ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców radzieckich i przedstawicieli innych narodów.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24