Wiemy, że czołowe postacie administracji używały prywatnych skrzynek mailowych do dyskusji stricte służbowych - powiedział na antenie TVN24 dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński. Komentował najnowsze wydarzenia wokół cyberataków na polityków z rządu. O sprawie mówili także dziennikarze Wirtualnej Polski i "Rzeczpospolitej".
Redakcja tvn24.pl potwierdziła u urzędników kilku resortów, że zarówno szef KPRM Michał Dworczyk, jak i premier Mateusz Morawiecki używali prywatnych maili, założonych w publicznych serwisach. - Gdy pracowałem z premierem, dostawałem wyłącznie maile z prywatnego konta - powiedział nam jeden z urzędników resortu finansów.
Minister Dworczyk zapewniał, że łupem ataku hakerów nie padły "żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny". W piątek minister poinformował, że "nadal prowadzone są ataki na konta jego rodziny w różnych kanałach komunikacji, nawet w odniesieniu do dzieci".
W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki zwrócił się do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o zwołanie posiedzenia, aby przedstawić skalę ataków cybernetycznych na Polskę. Posiedzenie ma mieć charakter niejawny, rozpocznie się w środę o godzinie 9.
Wcześniej tego samego dnia premier pytany, czy używa prywatnej skrzynki mailowej do służbowych celów, uchylał się od odpowiedzi. Mówił o tym, że cyberataki to "nowe oblicze współczesnej wojny".
Zieliński: to bardzo poważny wyciek
Wydarzenia skomentował dziennikarz śledczy tvn24.pl Robert Zieliński, który badał sprawę. - Z dużą dozą pewności wiemy, że czołowe postacie administracji, od premiera poprzez szefa kancelarii premiera, ministrów i grono doradców premiera, używało prywatnych skrzynek mailowych do dyskusji stricte służbowych - powiedział.
Przypomniał, że "w dotychczasowo ujawnionej korespondencji brak jest materiałów, które miałyby nałożone klauzule". - Tam nie ma tajemnic w sensie ustawy o ochronie informacji niejawnych. Za to jest całe mnóstwo informacji, które dotyczą bezpośrednio bezpieczeństwa państwa. Jest to bardzo poważny wyciek, najpoważniejszy z dotychczasowych - opisał. - Myślę, że stąd też bezprecedensowa decyzja o zamkniętym posiedzeniu Sejmu - dodał.
Pytany, czy ma wiedzę na temat rządowych działań ukierunkowanych na zabezpieczenie korespondencji najważniejszych osób w państwie, Zieliński odparł: - Nie bardzo. I to jest również jeden z problemów.
- W języku służb po tak poważnym kryzysie powinno być jasne, kto sprząta, kto zajmuje się w tej chwili ograniczeniem, minimalizacją tych strat, próbą zrozumienia, co tak naprawdę się wydarzyło - zauważył.
Dodał, że "nie wiemy, kto w rządzie odpowiada za to sprzątanie". - Czy jest to wicepremier do spraw bezpieczeństwa, pan Jarosław Kaczyński, czy może minister spraw wewnętrznych i administracji, pan Mariusz Kamiński, a może świeżo powołany pełnomocnik do spraw cyfryzacji, pan Janusz Cieszyński - wymienił. - Nie mamy odpowiedzi nawet na tak fundamentalne, podstawowe pytanie - podsumował.
Michalski: to naganne
Sprawę na antenie TVN24 komentowali także dziennikarze, Patryk Michalski (Wirtualna Polska) i Jacek Nizinkiewicz ("Rzeczpospolita").
Patryk Michalski potwierdził, że "politycy korzystają z maili prywatnych w pracy", zaznaczając, że "jest to rzecz naganna". - Pierwszy raz o tym problemie słyszałem dwa, trzy lata temu, kiedy jeden z moich rozmówców zwracał uwagę, że najważniejsi ministrowie używają prywatnych adresów mailowych do komunikowania się ze swoimi współpracownikami - opisał.
- Tu nie chodzi o to, że są to maile wagi państwowej i że przekazywane są dokumenty, które dotyczą bezpieczeństwa państwa, ale jednak taka praktyka wykorzystywania prywatnych skrzynek istnieje - zwrócił uwagę. Michalski dodał, że taka praktyka dotyczyła także polityków Platformy Obywatelskiej.
- Temat jest bardzo delikatny, bo nie chodzi o to, żeby powielać informacje i pomagać w dezinformacji, która być może jest prowadzona ze strony Rosji, a zapewne jest, ale politycy nie mogą zrzucać tego na karb dezinformacji i unikać swojej odpowiedzialności - zaznaczył.
Jego zdaniem potrzebne są w tej sprawie "natychmiastowe zmiany w prawie, między innymi szkolenia dla posłów, polityków i ministrów". - Najważniejsi ministrowie oczywiście są w jakimś stopniu szkoleni, ale - jak widać - nieskutecznie. Nie ma też skutecznego nadzoru służb - stwierdził. - Dobrą propozycją byłoby to, że po wyborach parlamentarnych posłowie i senatorowie, przed zaprzysiężeniem, powinni przechodzić obowiązkowe kursy z tego, jak mogą zabezpieczać dwustopniowo dostęp do swoich kont - zaproponował.
Nizinkiewicz: prawie 350 ataków dotyczyło sfery publicznej
Jacek Nizinkiewicz przekazał, że zaskoczeniem w tej sprawie było dla niego to, że politycy "nie czytają prasy, mediów" na temat tego, że "Polska jest zagrożona cyberatakami".
Przypomniał, że ataków hakerskich na polityków obozu rządzącego "było naprawdę bardzo wiele". - Były informacje z naszej strony, że to są ataki prawdopodobnie ze strony rosyjskiej - zauważył. Wymienił tu między innymi atak na konta minister Marleny Maląg, posła PiS Arkadiusza Czartoryskiego, posłanki PiS Joanny Borowiak czy posła PiS Marcina Duszka. - Tych ataków jest bardzo dużo. Prawie 350 dotyczyło sfery publicznej - podsumował.
Nawiazując do zapowiedzianego posiedzenia w sprawie cyberataków, dziennikarz ocenił, że to "skandal", że ma ono miejsce dopiero teraz. - To pokazanie jednak niekompetencji władzy - stwierdził. Zauważył, że podczas posiedzenia posłowie będą mogli zadawać pytania w tej sprawie Jarosławowi Kaczyńskiemu, jako wicepremierowi ds. bezpieczeństwa.
- To, co się dzieje w sprawie cyberataków, nie jest żadnym zaskoczeniem - podkreślił.
Źródło: TVN24