W Warszawie na Krakowskim Przedmieściu odbył się protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla aktywistki Margot z kolektywu Stop Bzdurom. Policjanci zatrzymali co najmniej kilkunastu jego uczestników. - Jeżeli policja miała zastrzeżenia co do zachowania poszczególnych osób, że one wypełniają znamiona przestępstwa, powinna ich wylegitymować na miejscu i wezwać na komisariat – powiedziała mec. Sylwia Gregorczyk-Abram.
Warszawski sąd zdecydował o zastosowaniu dwumiesięcznego aresztu wobec aktywistki Margot z kolektywu Stop Bzdurom, która jest podejrzana o uszkodzenie antyaborcyjnej furgonetki. W związku z decyzją sądu przed siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii zebrało się kilkudziesięciu młodych ludzi przeciwnych aresztowaniu aktywistki. Potem protest przeniósł się na Krakowskie Przedmieście w pobliże pomnika Chrystusa, gdzie doszło do przepychanek z funkcjonariuszami policji.
Mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram przyznała, że doszło do kilku lub kilkunastu zatrzymań. – Wielu aktywistów pisze z prośbą o pomoc, bo czują się zaniepokojeni działaniami policji – podkreśliła. Mecenas zwraca uwagę, że "zatrzymanie zawsze musi być legalne i proporcjonalne, a środek, który jest pozbawieniem wolności, to jest najdalej idący środek".
- Jeżeli policja miała zastrzeżenia co do zachowania poszczególnych osób, że one wypełniają znamiona przestępstwa, powinna ich wylegitymować na miejscu i wezwać na komisariat. Zatrzymanie jest środkiem ostatecznym – powiedziała mec. Sylwia Gregorczyk-Abram. - Zatrzymanie celem wylegitymowania to jest nic innego jak zatrzymanie, pozbawienie wolności na kilka czy kilkanaście godzin. W efekcie tego już wielokrotnie mieliśmy do czynienia z sytuacją, że sąd wypłacał zadośćuczynienie takim osobom nawet w wysokości czterech tysięcy złotych – dodała.
Mecenas przyznała, że "być może rzeczywiście były osoby, które spełniały te warunki". - Wszystko zależy od tego, czy policja uznała, że nie dało się wylegitymować osoby na miejscu, czy też zapewnić spokoju w inny sposób, niż zatrzymanie takiej osoby i zachodziła obawa, że ta osoba ucieknie – dodała mecenas.
Źródło: TVN24