Mam ogromne wątpliwości co do racjonalności tych decyzji - powiedział w "Faktach po Faktach" generał Adam Rapacki, komentując podjęcie interwencji przez policję, między innymi antyterrorystów, w czasie środowego protestu w Warszawie. Były zastępca komendanta głównego policji i były wiceminister spraw wewnętrznych ocenił, iż "widać było, że jest przygotowana taktyka zamierzająca do jak największego legitymowania osób, a w dalszej kolejności jak największego kierowania wniosków do sądów, do sanepidu po to, żeby zniechęcić uczestników do dalszych zgromadzeń".
Protest Strajku Kobiet przeszedł w środę ulicami Warszawy. Kamery TVN24 zarejestrowały między innymi sytuację, gdy w tłumie doszło do przepychanek, a do akcji wkroczyli zamaskowani mężczyźni w cywilu, z pałkami teleskopowymi i gazem łzawiącym. Część miała odblaskowe opaski z napisem "Policja" na ramieniu, ale nie wszyscy. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak przyznał, że to nieumundurowani policjanci.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba przekazał w piątek, że zgłosiły się do niego dwie osoby poszkodowane w proteście, z których jedna "otrzymała ciosy pałką teleskopową prosto w głowę" od nieumundurowanego funkcjonariusza. Jak mówił Szczerba, udało się ustalić jego dane i okazało, że "osoba ta jest antyterrorystą, funkcjonariuszem Biura Operacji Antyterrorystycznych Komendy Głównej Policji, zwanej BOA".
CZYTAJ WIĘCEJ: Funkcjonariusze bez mundurów, gaz łzawiący i zatrzymania. Jak przebiegał protest w stolicy >>>
"Widać, że jest ogromna presja polityków na policję, żeby uporać się ze Strajkiem Kobiet"
Zaangażowanie antyterrorystów w interwencje podczas środowego protestu komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 generał Adam Rapacki, były zastępca komendanta głównego policji, były wiceminister spraw wewnętrznych. Przyznał, że ma "ogromne wątpliwości co do racjonalności tych decyzji". - Ale tu trzeba by zacząć od głębszej analizy całej sytuacji. Widać, że jest ogromna presja polityków na policję, żeby uporać się ze Strajkiem Kobiet - ocenił.
Według niego "po to były zgromadzone w Warszawie ogromne siły policyjne". - Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem tak dużo policjantów - mówił.
- Widać było, że jest przygotowana taktyka zamierzająca do jak największego legitymowania osób, a w dalszej kolejności jak największego kierowania wniosków do sądów, do sanepidu, po to, żeby zniechęcić uczestników do dalszych zgromadzeń - uznał gen. Rapacki.
Gość TVN24 mówił, że "wątpliwość budzi również użycie Biura Operacji Antyterrorystycznych". - BOA to jest struktura podporządkowana Komendantowi Głównemu (Policji – red.), którą budowaliśmy i przygotowywaliśmy do zwalczania terroryzmu. To są zaprawieni w bojach policjanci, świetni fachowcy, którzy każdego dnia ryzykują swoje życie - podkreślił.
Przyznał, że nie widzi sensu w skierowaniu ich do "zabezpieczenia – czy nie wiadomo, do czego – takiego zgromadzenia pokojowego, w którym przede wszystkim uczestniczą kobiety i młodzi ludzie".
"Prawdopodobnie nadzorował tę całą operację zastępca Komendanta Stołecznego Policji odpowiedzialny za prewencję"
Według Rapackiego decyzję o wykorzystaniu antyterrorystów "musiał podjąć któryś z komendantów głównych". - Albo komendant główny, albo zastępca bezpośrednio nadzorujący BOA, to jest zastępca do spraw prewencji. - mówił.
- Jak były zadaniowane te pododdziały, to już jest decyzja kierownictwa komendy stołecznej, a więc tego z komendantów, który odpowiadał za całą operację. Domyślam się, że pewnie był to zastępca komendanta nadzorujący pion prewencji, bo sam komendant stołeczny wywodzi się z policji kryminalnej, może sam nie ma aż takiego doświadczenia w zgromadzeniach - mówił gość "Faktów po Faktach".
Według generała, "prawdopodobnie nadzorował tę całą operację zastępca komendanta stołecznego policji odpowiedzialny za prewencję".
Jak wynika z informacji na stronie Komendy Stołecznej Policji, komendantem stołecznym policji jest nadinspektor Paweł Dobrodziej, natomiast zastępcą komendanta stołecznego policji ds. prewencji jest inspektor Marek Chodakowski.
"Powinna powstać komisja, która rzetelnie wyjaśni cały proces przygotowania do zabezpieczenia tej imprezy"
Jak ocenił gość TVN24 "powinna powstać komisja, która rzetelnie wyjaśni cały proces przygotowania do zabezpieczenia tej imprezy, przyjęcia określonej taktyki, koncepcji użycia samych kontrterrorystów". - Bo na niektórych filmach ewidentnie było widać, że nie było tej koncepcji, że ci biedni funkcjonariusze stali gdzieś po ulicach, nie wiedząc, co ze sobą zrobić - mówił Rapacki.
Jego zdaniem "to świadczy o słabym zarządzaniu całym procesem zabezpieczenia imprezy". - Mogę się zgodzić, że kontrterroryści byli potrzebni, ale po to, żeby ochronić uczestników zgromadzenia, jeżeli byliby atakowani czy ewentualnie, jeśli sami byliby agresywni i stanowili zagrożenie. Wtedy byłoby uzasadnienie do wykorzystania operacyjnych funkcjonariuszy policji - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24