Prokuratura i rząd nie wykonali niezbędnych czynności ws. materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M - twierdzi Antoni Macierewicz. Podczas posiedzenia zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej zarzucano prokuraturze m.in. to, że na miejscu katastrofy nie wykonano sekcji zwłok ofiar i nie zabezpieczono odpowiednio wraku samolotu.
Antoni Macierewicz podkreślał, że "normą prawną i obyczajem respektowanym na całym świecie jest, by nowo pozyskany materiał dowodowy były najpierw przedstawiany rodzinom." - Tymczasem w ciągu ostatniego tygodnia mamy do czynienia z dokładnie przeciwnym działaniem, z niebywałym festiwalem przecieków do mediów, mających rozstrzygnąć w formie dziennikarskiej jedno z kluczowych pytań - mówił.
- To jest jakieś niebywałe chamstwo, wymyka się z normalnych ocen w kategoriach prawnych czy administracyjnych. Robi wrażenie personalnej niechęci prokuratorów do tych osób, które straciły swoich najbliższych i niechęci do tych, którzy zginęli (...) Jestem tym naprawdę zbulwersowany - dodał Macierewicz.
"Prokuratura nie badała dowodów"
Bartłomiej Misiewicz, sekretarz parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej odczytał prezentację, w której przedstawiono historię badania przez prokuraturę obecności materiałów wybuchowych na wraku prezydenckiego samolotu.
Zdaniem zespołu Macierewicza, prokuratura i rząd przez lata nie badali dowodów i nie wykonali podstawowych, niezbędnych czynności ws. materiałów wybuchowych. Wytykano biegłym, że na miejscu katastrofy nie wykonano sekcji zwłok ofiar, nie zabezpieczono odpowiednio wraku samolotu.
10 kwietnia, w czwartą rocznicę katastrofy smoleńskiej, zespół Macierewicza przedstawi kolejny raport dot. jej przyczyn. Raport ma zawierać m.in. opis rozpadu salonki Tu-154M i analizę działania rosyjskich specsłużb. Dokument powtarza tezę o wybuchu w powietrzu.
Prokuratura: nie było materiałów wybuchowych
W najbliższy poniedziałek - 7 kwietnia - Naczelna Prokuratura Wojskowa ma poinformować na konferencji prasowej o aktualnym stanie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. W czwartek śledztwo to zostało przedłużone o kolejne pół roku - do 10 października.
Wcześniej prokuratura wojskowa ujawniła wnioski otrzymanej w grudniu zeszłego roku końcowej opinii fizykochemicznej Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, z której wynikało, że nie ujawniono śladów pozostałości materiałów wybuchowych w próbkach pobranych z miejsca katastrofy, z elementów szczątków Tu-154M oraz podczas sekcji zwłok ofiar tragedii.
Pełnomocnik rodzin: Chcą jedynie mieć nadzór
Mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik rodzin ofiar zaznaczył, że bliscy chcą mieć jedynie wgląd, kontrolę i nadzór nad śledztwem, a tego prawa nieustannie odmawia im prokuratura wojskowa.
- Zdaje się, że właśnie ten nadzór sprawia prokuraturze wojskowej takie problemy, że czyni wszystko przy tym temacie, aby ten nadzór wyeliminować - powiedział.
Podkreślił, że jego wnioski są efektem tego, że "zainteresowani rozmawiać nie chcieli".
Mecenas zarzucił prokuraturze lekceważący stosunek do rodzin zmarłych. Argumentował, że czas na zapoznanie się z nowymi opiniami w śledztwie był wyznaczany na ostatnią chwilę, tuż przed ich upublicznieniem. Uniemożliwiło to rodzinom zapoznanie się z nimi i złożenie wniosków o uzupełnienie opinii.
- Prawa rodzin jako pokrzywdzonych w tej sprawie są ewidentnie łamane - powiedział mec. Pszczółkowski.
Wniosek o wstrzymanie publikacji opinii
Część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej zwróciła się z formalnym wnioskiem do wojskowej prokuratury, aby nie upubliczniała opinii ws. materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M do czasu aż zapoznają się z nią ich pełnomocnicy. Wniosek złożył mec. Piotr Pszczółkowski, reprezentujący m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Argumentował, że rodziny ofiar powinny jako pierwsze zapoznać się z ekspertyzą, aby móc zgłosić do niej ewentualne zastrzeżenia. - Udzielono mi informacji, że mogę zapoznać się z treścią opinii uzupełniającej Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji w dniu 7 kwietnia o godz. 11.50 - powiedział mecenas. - Kilka godzin później pojawił się komunikat Naczelnej Prokuratury Wojskowej, że na godz. 12 zaplanowana jest konferencja prasowa.
Według Pszczółkowskiego wszystko wskazuje na to, że prokuratura w poniedziałek przedstawi uzupełniającą opinię odnoszącą się do ewentualnych pozostałości materiałów wybuchowych w próbkach pobranych m.in. z wraku Tu-154M oraz z miejsca katastrofy.
- Rodziny smoleńskie z oczywistych powodów są zainteresowane tą ekspertyzą (...). Są zainteresowane weryfikacją tych badań i chciałyby mieć wgląd, kontrolę i nadzór (...). Chciałbym, żeby najpierw prokuratura dała możliwość wskazania ewentualnych mankamentów tej opinii i rozstrzygnęła wnioski dowodowe i dopiero wówczas poinformowała o jej treści opinię publiczną - podkreślił.
3 dni za zapoznanie z opinią
Pszczółkowski poinformował, że w związku z tym złożył w prokuraturze wniosek o zapewnienie rodzinom trzech dni na zapoznanie się z opinią. Dodał, że opinia musi być "jasna i zupełna", ale rodziny mogą przekonywać organy do uzupełnienia.
- Moment, w którym prokuratura na konferencji prasowej ujawni treść opinii CLKP to jest moment, kiedy prokuratura bierze za nią odpowiedzialność - dodał. - Jaka zatem ma być rola pokrzywdzonych, którzy mogą w przyszłości wnioskować o uzupełnienie tej opinii i wskazywać choćby ewidentne powody jej niejasności czy zupełności. Los takich wniosków jest z góry przesądzony.
Autor: db,pk/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24