Zemsta dyktatora go dopadła - powiedziała ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była polska ambasador w Rosji. Odniosła się do informacji o śmierci Aleksieja Nawalnego. Według niej to "osobista zemsta" Władimira Putina. - Putin się zemścił na kimś, kto ośmielił się go krytykować, kto w przekonaniu Putina ośmielił się go znieważyć i po prostu Nawalnego zamordował - oceniła.
Agencja Reutera podała w piątek, że Aleksiej Nawalny nie żyje. Powołała się na komunikat rosyjskiej kolonii karnej, gdzie przebywał opozycjonista. Informację o śmierci Nawalnego komentowała w rozmowie z dziennikarzami ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, socjolożka i politolożka, była polska ambasador w Rosji.
- To jest ogromnie smutna wiadomość - oceniła. Jak mówiła, wszyscy widzieliśmy, przez jak "wielkie cierpienie przeszedł Aleksiej Nawalny". - On mógł zostać na Zachodzie, żyć bezpiecznie, ze swoją rodziną, dostatnio, a mimo tego z całym zrozumieniem, dokąd wraca, zdecydował się wrócić do Rosji. Mówiąc, że to jest jego ojczyzna i on chce walczyć o zmianę w tej ojczyźnie, o demokratyczną zmianę - podkreślała.
Jak mówiła Pełczyńska-Nałęcz, opozycjonista "trafił do więzienia" i "w tym więzieniu był strasznie traktowany". - Prawie 30 razy był w karcerze, torturowany, przeszedł absolutny koszmar - mówiła ministra i ekspertka w zakresie problematyki wschodnioeuropejskiej.
Podkreślała, że "przez ten czas naprawdę zachowywał nieprawdopodobny hart ducha". - Ale zemsta dyktatora go dopadła. Bo to jest osobista zemsta Putina. Putin się zemścił na kimś, kto ośmielił się go krytykować, kto w przekonaniu Putina ośmielił się go znieważyć i po prostu Nawalnego zamordował. Więc to nie jest śmierć, to jest morderstwo - oceniła.
Pełczyńska-Nałęcz: kolejny cios dla kraju, który pogrąża się w makabrycznym mroku
Pytana, czy ta sytuacja może mieć jakiś wpływ na mające odbyć się w marcu wybory prezydenckie w Rosji, Pełczyńska-Nałęcz podkreślała, że "wybory prezydenckie w Rosji to nie są żadne wybory". - To tak naprawdę jest kolejne ustanowienie na stołku prezydenckim obecnego dyktatora, jakim jest Putin - powiedziała.
- Czy to zmieni te wybory? Nie zmieni. Bo wynik tego, co się nazywa właśnie w cudzysłowie wyborami, jest z góry znany. One do niczego nie służą, poza pewnym rytuałem - dodała ministra i dyplomatka.
- Natomiast dla Rosji to dużo zmienia. Bo to jest kolejny cios dla tego kraju, który pogrąża się w jakimś makabrycznym mroku politycznym, społecznym, etycznym. Wartościowy człowiek, który chciał walczyć o lepsze życie dla Rosjan i o lepszy system w tym kraju, został po prostu zamordowany - zaznaczyła.
Źródło: TVN24