Premier jest już zdeterminowany, by doprowadzić do wcześniejszych wyborów. Gdyby nie udało się przegłosować wniosku o skrócenie kadencji Sejmu, Jarosław Kaczyński sam poda się do dymisji - tak "Dziennik" opisuje strategię PiS, ponoć uzgodnioną z PO.
Gazeta potwierdza, że dziś Jarosław Kaczyński ma zdymisjonować ministrów z Samoobrony i LPR. Przypomina też, że premier po sobotnich obradach Rady Politycznej PiS potwierdził datę wyborów - 21 października - tę samą która padła już w czwartek, po spotkaniu prezydenta z Donaldem Tuskiem, szefem PO.
Ten termin odpowiadać ma też Platformie Obywatelskiej. Donald Tusk z prezydentem Lechem Kaczyńskim ustalili - według "Dziennika" - że wniosek o samorozwiązanie Sejmu będzie głosowany na początku września. Aby skrócić kadencję parlamentu, potrzebna jest bezwzględna większość, czyli 307 głosów. Jeżeli przyjąć, że wszyscy posłowie PiS i PO będą za skróceniem kadencji, do przegłosowania wniosku zabraknie 26 głosów. Nie wiadomo bowiem jak zachowaja się SLD i PSL.
Dlatego, jak dowiedziała się gazeta, PiS przygotowało też wariant awaryjny. Gdyby wrześniowe głosowanie zakończyło się fiaskiem, Jarosław Kaczyński sam ma podać się do dymisji. "Rezygnacja szefa rządu zmusi prezydenta do podjęcia odpowiednich kroków zmierzających do rozpisania wyborów" - mówi "Dziennikowi" poseł PiS.
Te kroki to po przede wszystkim przyjęcie przez Lecha Kaczyńskiego rezygnacji i wyznaczenie kandydata na premiera. Nowy szef rządu będzie miał 14 dni na wygłoszenie expose i uzyskanie w Sejmie wotum zaufania.
PiS i PO zgodnie z umową nowego premiera nie poprą. Wówczas Sejm będzie miał kolejne dwa tygodnie na powołanie swojego rządu. A to się nie uda, bo poparcia nie udzielą mu PiS i PO. Wtedy znów inicjatywę przejmie prezydent - wystawi kandydata na premiera.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański