Al-Kaida przyznała się do samobójczego zamachu w Algierii. W wybuchu samochodu-pułapki rany odniosło dziewięc osób, w tym trzech Europejczyków. Zamach to najprawdopodobniej element "oczyszczania" z cudzoziemców państw północnej Afryki.
Północnoafrykańska gałąź Al-Kaidy przyznała się do zamachu samobójczego w pobliżu Lachdarii w północnej Algierii. Odniosło w nim rany dwóch Francuzów, Włoch i sześciu Algierczyków - podała telewizja satelitarna Al-Arabija. Cudzoziemcy pracujący dla zagranicznych firm w Algierii jechali samochodem eskortowanym przez żandarmów. W pobliżu konwoju eksplodował samochód-pułapka.
W tekście przesłanym Al-Arabii Organizacja Islamskiego Maghrebu potwierdza, że zamachu dokonał jeden z jej członków. Wysadził się w samochodzie, w którym było ponad 250 kg materiałów wybuchowych. Według Al-Kaidy w wybuchu zginęli trzej cudzoziemcy, jednak oficjalne źródła tego nie potwierdzają.
W czwartek człowiek numer 2 w kierownictwie organizacji, Ajman al-Zawahiri, zaapelował o wsparcie północnoafrykańskiej gałęzi Al-Kaidy i "oczyszczenie" z Francuzów i Hiszpanów byłych kolonii w Afryce Północnej.
- Odzyskanie Al-Andalus (Hiszpanii) jest obowiązkiem dla narodu islamskiego, a przede wszystkim dla was - oznajmił Zawahiri w opublikowanym w Internecie wideo skierowanym do ludów Maghrebu (Afryki Północnej).
- Nie zdołacie tego osiągnąć inaczej, niż oczyszczając islamski Maghreb z synów Francji i Hiszpanii - podkreśla Zawahiri. Według lidera Al-Kaidy muzułmanie oddadzą w ten sposób hołd ojcom i dziadom, którzy - jak twierdzi - przelali krew, by wygnać Francuzów i Hiszpanów z dawnych kolonii w Afryce Północnej.
Dziś francuski dziennik "Le Monde" napisał, że we wtorek ewakuowano w trybie pilnym do Paryża dwóch Francuzów pracujących w Algierze na lotnisku Houari-Boumediene. Obaj otrzymywali groźby od "ugrupowania terrorystycznego zależnego od Al-Kaidy".
Dziennik pisze, nie podając źródła tej informacji, że zaniepokojenie we francuskich służbach antyterrorystycznych wzrosło, odkąd na ostatnim wideo Osama bin Laden wymienił nazwisko francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.
W latach 90. w Algierii zginęło około 30 Francuzów. Zostali zamordowani przez ugrupowania islamistów, które pod groźbą śmierci nakazywały opuszczenie kraju wszystkim cudzoziemcom.
Akty przemocy nasiliły się od czasu, gdy Organizacja Islamskiego Maghrebu związała się w ubiegłym roku z Al-Kaidą. Ugrupowanie to przyznało się do wielu akcji terrorystycznych - zamachów bombowych, ataków na siły bezpieczeństwa i porwań cudzoziemców.
Źródło: PAP