Syn prezesa Najwyższej Izby Kontroli Jakub Banaś, jego małżonka Agnieszka Banaś oraz dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Krakowie Tadeusz G. usłyszeli zarzuty - poinformowała Prokuratura Regionalna w Białymstoku. Wobec całej trójki zastosowano poręczenie majątkowe oraz dozór policji.
W piątek dwaj mężczyźni zostali zatrzymani przez CBA w związku ze śledztwem, które w początkowej fazie dotyczyło składania fałszywych oświadczeń majątkowych przez prezesa NIK Mariana Banasia. W sobotę rano wraz z żoną Jakuba Banasia cała trójka stawiła się w siedzibie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, gdzie ogłoszono im zarzuty.
Jak poinformowała prokuratura, dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Krakowie Tadeusz G. przyznał się do bezprawnego ujawnienia prezesowi NIK Marianowi Banasiowi informacji na temat kontroli podatkowej i czynności prowadzonych wobec niego przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
"Prokuratura Regionalna w Białymstoku przedstawiła dziś Tadeuszowi G. sześć zarzutów. Dotyczą one także niezawiadomienia o przestępstwach polegających na złożeniu w podległym mu urzędzie skarbowym podrobionej faktury stanowiącej rozliczenia dofinansowania ze środków publicznych oraz niezłożeniu sprawozdania finansowego przez spółkę reprezentowaną przez Jakuba B., która uzyskała to dofinansowanie" - poinformowano.
Po siedem zarzutów dla Jakuba Banasia i jego żony
Jakubowi Banasiowi oraz jego żonie Agnieszce prokuratura przedstawiła po siedem zarzutów. "Dotyczą one m.in. wyłudzenia z Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa około 120 000 zł na renowację kamienicy oraz wyłudzenia podatku VAT w wysokości prawie 80 000 zł. Jak wynika z zebranych dowodów, Jakub B. i Agnieszka B. posłużyli się w tym celu podrobionymi fakturami VAT na kwotę ponad 310 000 zł potwierdzającymi wykonanie robót budowlanych i szeregiem dokumentów poświadczających nieprawdę, m.in. wynagrodzenia za prace remontowe i protokół ich końcowego odbioru" - przekazała prokuratura.
Jak wskazano, podstawą do ogłoszenia wszystkich zarzutów był obszerny materiał dowodowy w postaci korespondencji elektronicznej, zeznań świadków i dokumentacji znalezionej w efekcie przeszukań, a także pozyskanej z urzędów państwowych. Zdaniem prokuratury dowody w jednoznaczny sposób wskazują na wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynów zarzuconych podejrzanym.
Wobec Tadeusza G., który przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów, prokurator zastosował poręczenie majątkowe w wysokości 70 tys. zł oraz dozór policji połączony z zakazem kontaktowania się z prezesem NIK, Jakubem Banasiem i Agnieszką Banaś. Dodatkowo podejrzany został zawieszony w czynnościach służbowych pracownika Krajowej Administracji Skarbowej.
W stosunku do Jakuba i Agnieszki Banaś zastosowano poręczenia majątkowe w kwotach po 150 tys. zł i 50 tys. zł oraz dozór policji połączony z zakazem kontaktowania się z podejrzanym Tadeuszem G.
W piątkowym komunikacie śledczych o zatrzymaniu Jakuba Banasia i dyrektora Izby Administracji Skarbowej Tadeusza G. wskazano także na trzecią osobę. Wyjaśniono, że usłyszy ona "zarzuty popełnienia przestępstw wspólnie i w porozumieniu z Jakubem B. i otrzymała dziś wezwanie do stawiennictwa w prokuraturze w charakterze podejrzanej". Nie podano imienia ani inicjału nazwiska tej osoby. W sobotę reporterka TVN24 Anna Borkowska-Minko dowiedziała się, że tą osobą jest Agnieszka Banaś, żona Jakuba Banasia. Kobieta stawiła się po godzinie 9 w prokuraturze w towarzystwie adwokata. Nie udzielała komentarza mediom.
Adwokat Agnieszki i Jakuba Banasiów: moi klienci nie przyznali się do popełnienia zarzucanych czynów
Adwokat Dariusz Raczkiewicz, obrońca zarówno Agnieszki, jak i Jakuba Banasia powiedział dziennikarzom, że "dzisiaj czynności odbyły się w sposób wysoce profesjonalny". - Nie było żadnych zbędnych dolegliwości dla moich klientów - dodał. Mówił, że nie ma żadnych zarzutów w odniesieniu do procedur ani zachowania organów ścigania czy prokuratorów.
- Moi klienci nie przyznali się do popełnienia zarzucanych czynów i złożyli wyjaśnienia. Teraz te wyjaśnienia będą oceniane przez prokuraturę przez pryzmat ich materiałów dowodowych - poinformował Raczkiewicz.
Dodał, że "będzie oczekiwał na udostępnienie mu dokumentacji ze śledztwa, żeby mógł sam ocenić, na ile silne są te zarzuty".
Rano Raczkiewicz komentował zatrzymanie Banasia na lotnisku w Krakowie-Balicach. - Takie publiczne zatrzymywanie osób nie sprzyja niczemu, a utrudnia - zauważył. Tłumaczył, że "to bardzo traumatyczne doświadczenie, jeśli się kogoś zatrzymuje po urlopie, niespodziewanie na lotnisku, publicznie, w świetle kamer i jeszcze potem, w ciągu paru godzin, wiesza się na stronie internetowej prokuratury zarzuty, które potencjalne mają być postawione dopiero następnego dnia".
- Kumulując to wszystko, naturalnym wydaje się, że jest to sytuacja zupełnie niekomfortowa, destabilizująca dla osoby, która to wszystko przeżywa. Z tego powodu jest to dla mnie trudne do przyjęcia - przyznał.
Raczkiewicz wypowiadał się w tej sprawie na antenie TVN24 także w dniu zatrzymania Jakuba Banasia.
Oświadczenie Banasia
Prezes NIK Marian Banaś wygłosił w piątek po południu oświadczenie dla prasy. - Zaistniała sytuacja nie wpłynie w żaden sposób na dalszą pracę Najwyższej Izby Kontroli - zapewniał. Wcześniej tego dnia Prokurator Generalny wystąpił do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Mariana Banasia. Również w piątek agenci CBA zatrzymali syna Banasia. Jakub Banaś jest doradcą społecznym w NIK.
Źródło: TVN24, PAP