To historia młodego, nie do końca dojrzałego, aczkolwiek ambitnego funkcjonariusza ze skłonnościami do zakochiwania się w różnych osobach, mam tu na myśli służbowe relacje - mówił w TVN24 były szef CBA Paweł Wojtunik. Komentował sprawę agenta Tomasza Kaczmarka, który w materiale "Superwizjera" opowiedział o swoich działaniach.
Tomasz Kaczmarek, były agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego, w wyemitowanym w styczniu reportażu "Superwizjera" po raz pierwszy zdradził kulisy operacji sprzed ponad 10 lat w sprawie tak zwanej willi Kwaśniewskich.
W trakcie grudniowego przesłuchania w siedzibie warszawskiego CBA były agent Tomek wyznał, że w latach 2007-2009 na polecenie ówczesnych szefów CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika miał tak pisać notatki operacyjne, by wynikało z nich, że osoby, które rozpracowuje, mówią mu, że słynna willa w Kazimierzu Dolnym jest własnością małżeństwa Kwaśniewskich.
W sobotę premierę miała kolejna odsłona reportażu pod tytułem "Pokuta agenta Tomka". Dziennikarze "Superwizjera" Maciej Duda i Łukasz Ruciński byli świadkami pierwszego spotkania po latach Tomasza Kaczmarka i Bogusława Seredyńskiego, kiedyś prezesa Wydawnictw Techniczno-Naukowych, wobec którego agent prowadził nielegalną operację. Były agent dziś twierdzi, że w czasach, gdy pracował w CBA, "pewną ideologią i łamaniem charakterów i umysłów poprzez politykę namówiono część ludzi, by łamać innych na potrzeby polityczne".
"Historia młodego, nie do końca dojrzałego, aczkolwiek ambitnego funkcjonariusza"
Były szef CBA Paweł Wojtunik powiedział w rozmowie z TVN24 w poniedziałek, że to, o czym w materiale mówił Tomasz Kaczmarek, nie jest dla niego "niczym nowym". - To jest potwierdzenie tylko tego, co wiedzieliśmy i co ustaliliśmy razem z byłymi współpracownikami, kiedy podjąłem funkcję szefa CBA - powiedział.
Dodał, że zarówno analiza dokumentów prowadzonych spraw, jak i inne ustalenia wskazywały na "amatorskie podejście do operacji specjalnych" oraz "sekciarskie, niezdrowe relacje pomiędzy przełożonymi". - Stąd, przypomnę, osobiście kierowałem zawiadomienia do prokuratury w tych sprawach i ubolewam, że w przypadku tych skrajnie pozaprawnych operacji, sytuacji, nigdy nie zostali rozliczeni. Można odnieść wrażenie, że wszyscy, którzy tymi działaniami kierowali, brali w nich udział, łącznie z Tomaszem Kaczmarkiem, który został posłem, zostali za to nagrodzeni - powiedział.
- To historia młodego, nie do końca dojrzałego, aczkolwiek ambitnego funkcjonariusza ze skłonnościami do zauroczania i zakochiwania się w różnych osobach. Mam tu oczywiście na myśli służbowe relacje. A z drugiej strony historia służby oddanej amatorom, oddanej politykom, służby kierowanej przez osoby, które wydaje mi się, że nigdy nie powinny tą służbą kierować - ocenił Wojtunik.
"W połączeniu to jest po prostu benzyna na ognisko"
Stwierdził, że część biura funkcjonowała w "politycznym amoku". - Z jednej strony potrzebie szybkiego udowodnienia, że jesteśmy potrzebni, złapania kogokolwiek, z drugiej strony wszyscy wiedzieli, jakie poglądy ma minister Kamiński i Wąsik i że na przykład na tle osoby prezydenta Kwaśniewskiego dostają gorączki - mówił były szef CBA. Dodał, że w biurze było wtedy więcej spraw nacechowanych politycznie.
Zaznaczył, że prowadzenie operacji w sytuacji, która "w żaden sposób nie uzasadnia w ogóle czynności operacyjnych, jest przestępstwem". - Przypomnę, że prokuratura w tej sprawie prowadziła postępowania i z różnych powodów osoby winne nie zostały pociągnięte do odpowiedzialności. Mamy tutaj do czynienia z patologiami na wszystkich poziomach prowadzenia tych spraw - od tego, że te sprawy nie powinny zostać nigdy wszczęte, bo są szczegółowe przepisy, które pozwalają na prowadzenie tego typu operacji, po to, jak zostały fatalnie wykonane i później zostały fatalnie wykorzystane medialnie - dodał.
- Mówimy o stworzeniu instytucji państwowej przez polityków, oddaniu jej w ręce polityków po to, żeby selektywnie ścigała swoich przeciwników, a oczywiście robiono to w sposób nie do końca udolny, przy wykorzystaniu takich agentów jak agent Kaczmarek. W połączeniu to jest po prostu benzyna na ognisko - ocenił Wojtunik.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24