Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukiwali w środę podwarszawski dom Jakuba Banasia, syna prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn przekazał po południu, że "CBA przeszukało kilkanaście miejsc w różnych lokalizacjach", a decyzja o przeszukaniach zapadła 22 kwietnia.
Według nieoficjalnych informacji Wirtualnej Polski agenci CBA wykonywali czynności na polecenie prokurator Elżbiety Pieniążek z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, która prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych byłego ministra finansów, a obecnie prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia.
Rzecznik białostockiej prokuratury regionalnej Paweł Sawoń poinformował, że "na wniosek Centralnego Biura Antykorupcyjnego prokurator wydał postanowienie o dokonaniu przeszukań i zatrzymania rzeczy, w śledztwie dotyczącym składania fałszywych oświadczeń majątkowych przez osobę pełniącą funkcję publiczną". - CBA realizuje dziś te postanowienia – dodał.
Premier: łączenie jakichkolwiek faktów jest spekulacją
WP podała, że ma to być kolejne przeszukanie tej samej nieruchomości. Pełnomocnik Mariana Banasia mecenas Marek Małecki powiedział WP, że "trudno uznać za przypadkową kolejną rewizję w tych samych pomieszczeniach rodziny Banasiów tuż przed publikacją przez NIK informacji o nieprawidłowościach przy wyborach kopertowych i skali przewinień rządu".
Premier pytany był na środowej konferencji prasowej, czy prowadzone przez CBA czynności wobec syna prezesa NIK mogą być odwetem politycznym za zapowiadany przez Onet raport NIK w sprawie niedoszłych wyborów korespondencyjnych.
Szef rządu odpowiedział, że według jego wiedzy "na zlecenie prokuratury CBA podjęło pewne czynności". - Są to czynności rutynowe, wykonywane na skutek zlecenia prokuratury, w związku z tym odpowiednie organa wykonują tutaj to, co do nich należy. Łączenie jakichkolwiek faktów miedzy sobą leży wyłącznie w sferze spekulacji – mówił.
- Trzymajmy się rzeczywiście tego, co należy do każdej z poszczególnych służb. Myślę, że one wszystko we właściwy sposób wyjaśnią – dodał.
Oświadczenie Mariana Banasia
W środę po południu swoje oświadczenie wygłosił sam Marian Banaś. - Działania operacyjne CBA wobec mojego syna nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie wczoraj przez media fragmentów wyników kontroli dotyczącej organizacji wyborów korespondencyjnych – powiedział.
Onet podał w poniedziałek wieczorem, że w najbliższych dniach można spodziewać się publikacji raportu Najwyższej Izby Kontroli dotyczącego tak zwanych wyborów kopertowych z 10 maja 2020 roku, które ostatecznie się nie odbyły. Jak czytamy, portal poznał główne dokumenty pokontrolne, które "stały się kością niezgody w samym NIK, a których obawia się bardzo obóz rządzący". Ma z nich wynikać, że NIK "ma dowody stawiające w trudnym położeniu prawnym obecnego szefa rządu Mateusza Morawieckiego oraz kierującego jego kancelarią ministra Michała Dworczyka".
Żaryn: decyzje o przeszukaniach podjęto 22 kwietnia
Do przeszukań w domu Jakuba Banasia odniósł się w środę rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Przekazał, że "dzisiejsze przeszukania są realizowane przez CBA w związku z wnioskami Biura złożonymi 10 marca i 9 kwietnia".
"Decyzje o przeszukaniach podjęto 22 kwietnia bieżącego roku. W czynnościach wzięło udział ponad 50 funkcjonariuszy. CBA przeszukało kilkanaście miejsc w różnych lokalizacjach. Przeprowadzenie tych czynności wiąże się z szeregiem przygotowań i skomplikowaną logistyką" – napisał. Przekonywał, że "takich działań nie podejmuje się ad hoc".
Śledztwo w sprawie oświadczeń majątkowych Mariana Banasia
Podstawą śledztwa prowadzonego od półtora roku przez Prokuraturę Regionalną w Białymstoku, a dotyczącego oświadczeń majątkowych Mariana Banasia, są trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które wpłynęły od grupy posłów opozycji, w tym m.in. posła Jana Grabca (Koalicja Obywatelska), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz z Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Na początku marca ubiegłego roku CBA dołączyło kolejne własne zawiadomienie.
Jak dotąd w sprawie nikomu nie postawiono zarzutów.
Gdy w lutym 2020 r. CBA również przeprowadziło przeszukania, m.in. w biurze Mariana Banasia w siedzibie Najwyższej Izbie Kontroli oraz w jego domu, jego pełnomocnik złożył zażalenie, którego nie uwzględnił jednak białostocki sąd. Ocenił wtedy, że immunitet formalny i przywilej nietykalności przysługujący prezesowi NIK nie obejmują jednak m.in. jego prywatnych nieruchomości. Podobnie ocenił fakt przeszukania gabinetu służbowego Mariana Banasia w siedzibie NIK – tu również uznał, iż immunitet i przywilej nietykalności nie dotyczy takiego miejsca.
CBA dokonało wtedy przeszukań w sumie w dwudziestu wytypowanych miejscach - jak informowała wówczas Prokuratura Regionalna w Białymstoku - "mieszkaniach prywatnych szeregu osób, firmach oraz pomieszczeniach służbowych mieszczących się w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli".
Dyskusja nad raportami
Raport o tzw. wyborach kopertowych to niejedyne, istotne z punktu widzenia rządu, prace NIK. W samej Izbie trwają bowiem ostatnie dyskusje nad ostatecznym kształtem informacji z dwóch poważnych kontroli dotyczących funkcjonowania Ministerstwa Sprawiedliwości.
Pierwsza z nich dotyczy wartych setek milionów złotych wydatków na inwestycje w Służbie Więziennej, druga nie mniejszych sum dysponowanych z tzw. Funduszu Sprawiedliwości. W obydwu inspektorzy NIK wykryli poważne nieprawidłowości.
- Dyskusja nie toczy się wokół tego, czy były nieprawidłowości, tylko wokół tego, czy w raportach mają się znaleźć sformułowania o korupcyjnych mechanizmach – mówi tvn24.pl bliski współpracownik prezesa NIK.
Samego Mariana Banasia chroni immunitet, porównywalny z poselskim. Nie można mu postawić zarzutów karnych bez zgody Sejmu. Nie dotyczy to jednak jego syna, Jakuba, który jest jego społecznym doradcą w NIK.
- Mój klient, jego najbliżsi oraz osoby z bliskiego otoczenia są od ponad roku poddawane różnym prowokacjom służb. Zdarzają się sytuacje, które zmuszają do refleksji, co jest faktycznym celem śledczych. Marian Banaś nie obawia się zarzutów, lecz tego, że mogą zostać spowolnione działania NIK – mówił niedawno dziennikarzom "Rzeczpospolitej" mecenas Marek Małecki.
Hotel na godziny
Kontrowersje wokół Mariana Banasia wybuchły 1,5 roku temu po tym, jak "Superwizjer" TVN ujawnił, że w kamienicy należącej do ledwie co powołanego prezesa NIK działa hotel na godziny. Jak ustalili dziennikarze "Superwizjera", hotel był prowadzony przez członków krakowskiego świata przestępczego. Mężczyźni, którzy prowadzili hotel na godziny w kamienicy Mariana Banasia, parali się sutenerstwem, brali udział w porachunkach mafijnych.
Według informacji tvn24.pl śledczy z Białegostoku sprawdzają m.in., czy syn Mariana Banasia nie brał udziału w prowadzeniu hotelu na godziny. Jak ujawniło OKO.press, Jakub Banaś był wcześniej beneficjentem dotacji publicznych, z których wyremontował kamienicę. Dotacja miała jednak na celu stworzenie w budynku bursy studenckiej (która rzeczywiście tam działała przez wiele lat), a nie "hotelu na godziny", w który ostatecznie została zmieniona.
Jednak sprawa niejasności wokół oświadczeń majątkowych Mariana Banasia nie jest jego jedynym problemem. Prokuratura przed rokiem skierowała do sądu akt oskarżenia wobec dwóch jego najbliższych współpracowników, z czasów, gdyby był wiceministrem finansów. Chodzi o Arkadiusza B. oraz Krzysztofa B., którym Banaś powierzył funkcje dyrektorskie w ministerstwie, a ci już pierwszego dnia pracy, jak wynika z późniejszych ustaleń śledztwa, zaczęli budować zorganizowaną grupę przestępczą, by wyłudzać zwrot podatku VAT.
Aktualnie przed warszawskim sądem trwa proces obydwu dyrektorów, a także naczelnika warszawskiego urzędu skarbowego oraz dwudziestu ich współpracowników. W tym procesie Marian Banaś ma status świadka.
Prokuratura zapewniała nas kilkukrotnie, że część wątków tej sprawy wciąż jest badana.
Źródło: wp.pl, TVN24, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: CBA