Z przeprowadzonego przez reporterów "Czarno na białym" śledztwa wynika, że ochrona przed ASF, którą mają zapewnić myśliwi, jest fikcją. Dochodzi do przypadków, gdy z krwią dzików mają kontakt inne zwierzęta, w tym te upolowane, które trafiają później na rynek. Dlaczego nikt nie patrzy myśliwym na ręce? Emisja reportażu we wtorek w TVN24 o godzinie 20.30.
Reporter programu "Czarno na białym" pojechał na Podlasie po otrzymaniu niepokojących sygnałów od członka jednego z kół łowieckich.
W związku z epidemią afrykańskiego pomoru świń każdy dzik jest podejrzany o to, że roznosi tę chorobę. Każdy upolowany dzik musi być zbadany przez weterynarza. Inne upolowane zwierzęta nie mogą mieć kontaktu z dzikami, a ludzie, którzy mieli taki kontakt, muszą przejść procedurę odkażającą. Za nieprzestrzeganie tych zasad grożą kary. Tak to powinno wyglądać. A jak jest?
Na zdjęciach i nagraniach, które zgromadził reporter "Czarno na białym" Piotr Czaban wyraźnie widać, że w chłodniach koła łowieckiego wraz z wnętrznościami zabitych dzików przechowywane są upolowane jelenie, które później trafiają na rynek.
Jak twierdzą informatorzy i jak wykazali w materiale dziennikarze, nie były to jednorazowe przypadki łamania zasad. Zasady ochrony przed ASF w tym kole łowieckim miały być łamane notorycznie. W ten sposób myśliwi mogą przyczyniać się do przenoszenia tej choroby, która naraża Polskę na miliardowe straty.
Wirus ASF w Polsce
ASF - czyli afrykański pomór świń - to epidemia, z którą Polska walczy od ponad pięciu lat. Tam, gdzie pojawia się wirus, całkowicie likwidowana jest hodowla świń. Żeby bronić się przed rozprzestrzenianiem choroby, rząd wprowadził rygorystyczne obostrzenia sanitarne.
Niedawno wirus ASF dotarł do województw wielkopolskiego i lubuskiego. Niemiecki land Brandenburgia zamierza postawić płot na granicy z Polską. Polski rząd planuje wysłać do lasu żołnierzy, żeby razem z myśliwymi strzelali do dzików.
Za odstrzał dzików, które przenoszą wirus ASF, odpowiadają myśliwi - czyli Polski Związek Łowiecki - których nadzoruje Ministerstwo Środowiska. Nad prawidłowym przebiegiem polowań czuwają nadleśnictwa podległe temu resortowi. Za ochronę i walkę z ASF oraz sanitarną kontrolę nad kołami łowieckimi w imieniu ministerstwa rolnictwa odpowiada inspekcja weterynaryjna - główny lekarz weterynarii, wojewódzcy i powiatowi lekarze weterynarii.
Do tej pory walka z ASF skupiała się na kontrolowaniu rolników. O myśliwych, którzy mają najczęstszy i bezpośredni kontakt z dzikami, jakby zapomniano. Reporterzy "Czarno na białym" sprawdzili, jak system ochrony przed ASF działa w praktyce.
Śledztwo wykazało, że samo zabijanie dzików nie powstrzyma roznoszenia ASF, bo dochodzi do przypadków, gdy z ich krwią i wnętrznościami mają kontakt inne zwierzęta albo resztki po patroszeniu pozostają w lesie.
Reportaż Piotra Czabana w "Czarno na białym" we wtorek o godzinie 20.30 w TVN24.
"W chłodniach z dzikami przetrzymują grzyby, trofea myśliwskie z innych zwierząt i jelenie"
Autor reportażu był we wtorek rano gościem "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
- Myśliwi w chłodniach z dzikami przetrzymują grzyby, trofea myśliwskie z innych zwierząt i jelenie. Jelenie, które zostały przeciągnięte po krwi wcześniej wypatroszonych w tym miejscu dzików, a później trafiły do obrotu - mówił.
Jak dodał, w reportażu pokazał "całą drogę tego, jak ta bioasekuracja wygląda w praktyce".
Autor: red. / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24