25-letni Edgar K., współpracownik byłego wiceministra w resorcie dyplomacji Piotra Wawrzyka, miał pełnić rolę pośrednika w sprzedaży polskich wiz - pisze w poniedziałek "Rzeczpospolita". Jak informowała w czwartek Wirtualna Polska, Edgar K. usłyszał w kwietniu zarzuty płatnej protekcji i został aresztowany.
W czwartek w Prokuraturze Krajowej w Warszawie odbyła się konferencja prasowa zastępcy dyrektora Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej prokuratora Daniela Lermana oraz zastępcy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisława Żaryna. Konferencja dotyczyła śledztwa wszczętego w marcu tego roku w sprawie nieprawidłowości przy wydawaniu wiz.
Czytaj więcej: Afera wizowa. Co wiemy do tej pory?
Prokurator przekazał wtedy, że "dzięki sprawnemu działaniu służb, prokurator wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej przedstawił zarzuty siedmiu osobom w tym postępowaniu". - Wobec trzech osób stosowane jest tymczasowe aresztowanie - dodał.
Wirtualna Polska poinformowała tego samego dnia, że 25-letni Edgar K., współpracownik byłego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka, który miał pomagać w sprzedaży polskich wiz obywatelom Indii, usłyszał w kwietniu zarzuty płatnej protekcji i został aresztowany.
Edgar K. "pośrednikiem"
Jak informuje "Rzeczpospolita", pierwsze zatrzymania przeprowadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w sprawie afery wizowej miały miejsce w marcu tego roku. Aresztowany miał zostać wówczas Saikat B., hinduski biznesmen mieszkający w Warszawie. "To on wraz z niejaką Beatą W. - jak wynika z postawionych zarzutów - mieli dawać łapówki za przyspieszenie wydawania wiz. 8 września CBA zatrzymało kolejnych podejrzanych w sprawie - Monikę R., Mariusza G. i Krzysztofa P." - pisze "Rzeczpospolita".
Dziennik otrzymał z lubelskiego sądu treść zarzutów postawionych zatrzymanym. Wynika z nich, jak czytamy na portalu, że "Edgar K. pełnił kluczową rolę 'pośrednika' pomiędzy tymi, którzy chcieli za pieniądze 'przepchnąć' wizy dla określonych osób. K. ma zarzut płatnej protekcji 'biernej', czyli pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową lub jej obietnicę". Pozostali mieli usłyszeć zarzut płatnej protekcji "czynnej", mieli więc być dającymi łapówki.
Jak pisał w czwartek Onet, współpracownik Wawrzyka miał być wskazany przez niego do zajęcia się wystawieniem kilkudziesięciu wiz Schengen dla hinduskiej "ekipy filmowej z Bollywood".
Czytaj więcej: Onet o "filmowcach Wawrzyka". Mieli udawać ekipy z Bollywood
Jak czytamy na portalu "Rzeczpospolitej", ustalenia śledztwa CBA i prokuratury wskazują, że w procederze chodziło nie tylko o ułatwienie wjazdu do Polski grupie Hindusów, ale także cudzoziemcom wnioskującym o polskie wizy w Hongkongu, na Tajwanie, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, na Filipinach i w Katarze.
Dziennik informuje, że prokuratura wnioskowała o przedłużenie aresztu dla Edgara K. o trzy miesiące, na co nie zgodził się jednak pod koniec sierpnia sąd. Miał on wyjść na wolność po wpłaceniu 200 tys. zł poręczenia majątkowego.
Brytyjska spółka Edgara K.
CBA według informacji gazety miało objąć późniejszych podejrzanych w sprawie kontrolą operacyjną, w tym za pomocą podsłuchów, po otrzymaniu w lipcu ubiegłego roku pierwszych sygnałów o nadużyciach. To właśnie oni, jak pisze "Rzeczpospolita", dostarczali służbom wiedzy o nadużyciach.
Dziennik ustalił, że "miesiąc po zatrzymaniu hinduskiego przedsiębiorcy Saikata B., 4 kwietnia, Edgar K. założył w Wielkiej Brytanii spółkę o nazwie Mutuari Limited".
Według akt rejestrowych spółki, na które powołuje się "Rzeczpospolita", przedmiotem jej działalności jest "tworzenie oprogramowania biznesowego i domowego oraz działalność doradcza w zakresie technologii informatycznych". Prokuratura zawnioskowała o areszt dla K., powołując się m.in. na obawę ucieczki za granicę i utrudniania postępowania.
"Rz" wystosowała zapytanie do obrońcy Edgara K. m.in. o to, czy założenie spółki ma związek z outsourcingiem wizowym, opartym jak wskazuje dziennik, na systemie informatycznym. Mecenas Maciej Zaborowski w odpowiedzi udzielonej dziennikowi stwierdził, że "nie będzie komentował żadnych informacji pojawiających się w związku z przedmiotową sprawą". "Rzeczpospolita" przypomniała, że polski resort dyplomacji od 2019 roku korzysta z firmy VFS Global w Indiach przy aplikacjach wizowych.
Źródło: Rzeczpospolita, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Elzbieta Krzysztof/Shutterstock