Rzecznik PiS Rafał Bochenek miał prosić byłego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka o pomoc w ściągnięciu pracowników do prywatnego gospodarstwa - zeznał w poniedziałek przed komisją śledczą do spraw afery wizowej były dyrektor w MSZ Jakub Osajda. "Nie wiem czego pan Osajda się najadł, bo strasznie bredził" - skomentował Bochenek.
W poniedziałek przed komisją do spraw afery wizowej zeznawał Jakub Osajda, który do 15 września 2023 roku był dyrektorem Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Pan Edgar chwalił się trailerem". Osajda: przyjechali z Indii, kręcili film w gospodarstwie Kobosa
"Do ministra Wawrzyka dzwonili politycy różnych opcji i prosili go o interwencję"
Świadek był pytany o listę osób wskazywanych do uzyskania wiz w sposób przyspieszony i bez dokładnego sprawdzania. Odpowiedział, że listy takich osób od Edgara Kobosa do wiceministra Piotra Wawrzyka były przekazywane za pośrednictwem asystentki wiceministra Marii Raczyńskiej.
Osajda przyznał, że miał wiedzę o pewnych interwencjach Wawrzyka w kwestiach konsularnych. - Byłem świadkiem kilka razy, że do ministra Wawrzyka dzwonili politycy różnych opcji i prosili go o interwencję. Były to różnego rodzaju sprawy, czasem były to sprawy związane z repatriacją. Tutaj pamiętam, że kontaktował się marszałek Bogdan Borusewicz – zeznał. - Minister Wawrzyk wskazywał, że na przykład Rafał Bochenek dzwonił, żeby do jakiegoś jego, czy jego rodzinnego gospodarstwa, byli pracownicy ściągnięci – dodał. Dopytywany, jak się to skończyło, odparł, że "skończyło się to chyba tak, że ci pracownicy przyjechali".
Osajda zeznał też, że Edgar Kobos wskazywał, iż ściąga do swojego gospodarstwa pracowników, "a w związku z wojną na Ukrainie nie ma już tutaj możliwości pozyskania pracowników ze wschodu i trzeba sięgać po pracowników z Dalekiego Wschodu i wskazywał na Filipiny". - Wskazywał, że podobno obywatele Filipin mają duży problem z opuszczeniem tego kraju i dlatego najprościej jest rekrutować pracowników, którzy już opuścili Filipiny i pracują w innych krajach Azji – mówił świadek.
Bochenek komentuje
Do zeznań Osajdy odniósł się w mediach społecznościowych Rafał Bochenek. "Nie wiem czego Pan Osajda się najadł, bo strasznie bredził dzisiaj przed komisją śledczą" - napisał rzecznik PiS na platformie X.
Zapewnił, że "nigdy nie ingerował, nie dopytywał, ani nie kontaktował się z nikim z MSZ w sprawie wydawania wiz dla jakichkolwiek obywateli państw azjatyckich". "Zwłaszcza do jakiegoś 'mojego gospodarstwa'" - dodał.
"Wymienianie mojego nazwiska przez pana Jakuba Osajdę w tym kontekście jest nadużyciem, konfabulacją i zwykłym kłamstwem. Zero wiarygodności! Oczekuję, że pan Osajda przeprosi mnie za tę wypowiedź w przeciwnym razie będę musiał rozważyć kroki prawne" - napisał Bochenek.
"Pan Bochenek być może nie przesłuchał wypowiedzi w sposób dokładny"
O wpis Rafała Bochenka po przesłuchaniu pytany był Jakub Osajda. Odmówił komentarza w tej sprawie. Jego pełnomocnik, radca prawny Piotr Rogula powiedział, że ani on, ani jego klient nie wiedzą, co w czasie przesłuchania powiedział poseł Bochenek. - To nie jest moment na komentowanie wypowiedzi, na temat których nie mamy teraz wiedzy - powiedział Rogula.
Gdy dziennikarka przytoczyła fragment wpisu Bochenka, pełnomocnik Osajdy powiedział, że "pan Bochenek być może nie przesłuchał wypowiedzi mojego klienta w sposób dokładny". - Przypominam, że pan Jakub Osajda powiedział o informacji, jaką uzyskał od pana ministra Wawrzyka, którą słyszał od innej osoby i to zostało zeznane na dzisiejszym przesłuchaniu. Pan Bochenek być może nie przesłuchał wypowiedzi mojego klienta w sposób dokładny i stąd się wziął jego wpis - powiedział Rogula.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell