Prokuratura prowadzi trzy śledztwa dotyczące wycieku maili ze skrzynki Michała Dworczyka - podaje "Gazeta Wyborcza". Jak zaznacza gazeta, jedno z postępowań "może doprowadzić do postawienia zarzutów premierowi Mateuszowi Morawieckiemu i jego najbliższym współpracownikom".
O trwaniu tego śledztwa poinformował w odpowiedzi na interpelację posłanki Hanny Gill-Piątek z Koalicji Obywatelskiej prokurator krajowy Dariusz Barski. Śledztwo dotyczy "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych wykorzystujących prywatne skrzynki poczty elektronicznej do wykonywania zadań służbowych".
- Nie mam żadnych wątpliwości, że to śledztwo ma charakter polityczny. W prokuraturze kierowanej przez Zbigniewa Ziobrę nic nie jest przypadkowe. W tym wypadku Ziobro daje sygnał, że w każdej chwili może uruchomić proces, który pogrąży ekipę Morawieckiego - powiedziała "Wyborczej" Gill-Piątek.
Prokuratura nie zdradza szczegółów i informacji o ewentualnych zarzutach. "Bez względu na to, prokuratura uznała, że sposób komunikowania się bardzo ważnych urzędników w państwie był niedopuszczalny z punktu widzenia obowiązującego prawa" - wskazuje "GW". Według źródeł dziennika "w charakterze ewentualnych przyszłych podejrzanych wymienia się kilkoro ministrów i doradców premiera, na czele z samym Morawieckim".
Trzy śledztwa po wycieku maili
Drugie śledztwo, o którym również poinformował prokurator Barski, dotyczy "przejęcia danych dostępowych do konta poczty elektronicznej należącej do Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów". Prokuratura ma w tej sprawie trzech podejrzanych. Źródła "GW" twierdzą, że "służby ustaliły 'łańcuch pośredników' - pierwsza z podejrzanych osób miała dostęp do skrzynki ministra, druga ją skopiowała i przekazała trzeciej, już bezpośrednio związanej z Poufną Rozmową", czyli portalem, który publikuje maile ze skrzynki Dworczyka.
Trzecie śledztwo trwa od lutego tego roku. Dotyczy podejrzenia, że w korespondencji mailowej wymienianej przez ministra Michała Dworczyka z jego doradcą do spraw obronności doszło do ujawnienia tajemnic państwowych, w tym chronionych najwyższą klauzulą "ściśle tajne". Prokuratorskie postępowanie dotyczy korespondencji mailowej między Michałem Dworczykiem, ówczesnym szefem kancelarii premiera, a jego doradcą ds. obronności, pułkownikiem Krzysztofem G.
CZYTAJ WIĘCEJ: Afera mailowa rządu PiS
Oświadczenie prokuratury
Po południu do artykułu odniosła się Prokuratura Krajowa w oświadczeniu przesłanym do PAP. "Prokuratura Krajowa oświadcza, że poniedziałkowa publikacja 'Gazety Wyborczej' pt. 'Ziobro straszy mailami' zawiera nieprawdziwe informacje dot. postępowań prowadzonych w prokuraturze" - napisał Dział Prasowy Prokuratury Krajowej. "Nieprawdą jest jakoby wskazany przez red. Wojciecha Czuchnowskiego pułkownik miał w śledztwie status podejrzanego. Wbrew temu, co twierdzi 'Gazeta Wyborcza', postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko" - wskazała PK. "Nieprawdą jest również, że w toku postępowania został sporządzony plan śledztwa, z którego miało wynikać, że planowane jest postawienie zarzutów premierowi i ministrom. Dokument taki nigdy nie został sporządzony. Tym samym nieprawdziwe są również informacje jakoby plan ten miał zatwierdzić Prokurator Krajowy" - zaznaczyła prokuratura. Według oświadczenia w sprawach opisywanych przez "Gazetę Wyborczą" prowadzone są "standardowe czynności". "'Gazeta Wyborcza' podając nieprawdziwe informacje wprowadziła w błąd czytelników, czego efektem finalnym jest manipulowanie opinią publiczną. Stoi to w oczywistej sprzeczności z celem prasy, którym jest urzeczywistnienie prawa obywateli do uzyskiwania rzetelnej informacji" - podała prokuratura.
Źródło: Gazeta Wyborcza, PAP