Goście "Kawy na ławę" w TVN24 w niedzielę komentowali ostatnie doniesienia w sprawie afery mailowej. Zdaniem posłanki PSL Bożeny Żelazowskiej "Polacy się nie dowiadują, co w tej sprawie się dzieje". - Treść ostatnich maili też wskazuje na to, że jest to gra na podziały - dodała. Politycy komentowali również propozycję Donalda Tuska, by zapisać w konstytucji, że wypowiedzenie umowy międzynarodowej odbywa się sejmową większością dwóch trzecich głosów.
Jak wynika z korespondencji, która pojawiła się w środę na stronie internetowej publikującej maile, które mają pochodzić ze skrzynki Michała Dworczyka, zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i prezes Julia Przyłębska mogli mieć bezpośredni wpływ na wybór p.o. prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. To wyjątkowo istotna izba, która orzeka między innymi o ważności wyborów.
W opublikowanej domniemanej korespondencji Dworczyka i Morawieckiego szef KPRM informuje, że prezydent prosi o przygotowanie listy osób, które premier krytycznie ocenia i "nie widzi możliwości kontrasygnowania na stanowisko szefa nowej izby SN". Jak wynika z korespondencji, dopiero z kandydatów, których premier by negatywnie nie ocenił, prezydent miałby wybrać osobę na to stanowisko.
Kontrasygnata w przypadku powołania p.o. prezesa izby Sądu Najwyższego była potrzebna, bo konstytucja (art. 144) nie przewiduje w ramach prerogatyw prezydenta powoływania na takie stanowisko – mówi wyłącznie o pierwszym prezesie i prezesach SN. Taką możliwość daje mu ustawa autorstwa PiS o Sądzie Najwyższym – nie może jednak tego zrobić bez zgody premiera.
W mailach pojawił się również prezydencki minister Paweł Mucha, który miał rozmawiać o "sytuacji odnośnie L. Boska". Chodzi o dr. hab. Leszka Boska, który dziś zasiada w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Z korespondencji można wnosić, że jego kandydatura nie była popierana przez premiera, co jednak miało nie podobać się prezydenckiemu ministrowi. Dworczyk reakcję Pawła Muchy opisywał: "Początkowo przyjął to słabo, ale po upewnieniu go, że nikt nie chce politycznie tego wykorzystywać trochę się uspokoił".
Mucha: nie odnoszę do treści tych maili
Sprawę komentowali goście programu "Kawa na ławę" w niedzielę w TVN24. Minister Paweł Mucha powiedział, że "nie powinniśmy ulegać tego rodzaju sytuacji, że wchodzimy w narrację rzekomych prawdziwych, niepotwierdzonych informacji i maili, które są wykradzione ze skrzynki mailowej". - Ci, którzy są interesariuszami tego ataku, którzy go spowodowali i przeprowadzili, chcą, byśmy prowadzili rozmowy, czy poszczególne maile są prawdziwe czy nie są prawdziwe - dodał.
- Ja się nie odnoszę do treści tych maili. Uważam, że tego rodzaju dyskusje nie służą państwu polskiemu - powiedział.
Na pytanie, czy odbywał takie rozmowy z Dworczykiem odpowiedział, że "jeżeli chodzi o kwestie związane z kontrasygnatą, to reguluje je przepis artykułu 144 polskiej konstytucji". - Z tego przepisu wynika, że jeżeli prezydent Rzeczypospolitej Polskiej powołuje I prezesa Sądu Najwyższego to jest jego wyłączna prerogatywa. Jeżeli powołuje między innymi prezesa Izby Sądu Najwyższego to jest jego wyłączna prerogatywa. W roku 2018 toczyła się dyskusja, także w TVN24, dotycząca różnych mechanizmów związanych z wejściem w życie ustawy o Sądzie Najwyższym - mówił.
Prowadzący program Konrad Piasecki dopytywał, czy rozmowy, o których mowa w korespondencji, rzeczywiście się odbyły. - Główny problem jest taki, czy przy czasowym powierzeniu kierowania Izbą, a takie postanowienie prezydent wydawał w 2018 roku, wymagana była kontrasygnata premiera - kontynuował Mucha. - Proszę zwrócić uwagę na postanowienie prezydenta z 24 października 2018 roku, jest kontrasygnata premiera - mówił mimo dalszych pytań o to, czy odbyła się rozmowa między nim a Dworczykiem.
Żelazowska: nikt z rządu nie wyjaśnił tej kwestii
- Mówicie tutaj o kwestii maili, a tak naprawdę nikt z rządu nie wyjaśnił tej kwestii, na jakim to jest etapie, Polacy się nie dowiadują co w tej sprawie się dzieje - powiedziała posłanka PSL Bożena Żelazowska.
Zaznaczyła, że "afera mailowa w Polsce trwa już kilka miesięcy". - Nikt nie poniósł za to żadnych konsekwencji. To nie może być tak być. Myślę, że to by się nie udało w żadnym innym kraju - dodała.
- Z tych maili, które wyciekają, widać, że to jest rzeczywiście gra znowu na konflikt, na wzniecenie konfliktu, a później zarządzanie tym konfliktem, co państwo od dawna czynicie. Treść ostatnich maili też wskazuje na to, że jest to gra na podziały - zwróciła się do Muchy i Jarosława Sellina (PiS).
Sellin: będzie próba uwiarygodnienia tych maili
Sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu Jarosław Sellin przypomniał, że w sprawie afery mailowej wypowiedział się Dworczyk. - Powiedział bardzo wyraźnie, że w związku z tym, że część maili ma charakter prawdziwy, będzie próba uwiarygodniania tych maili, które są zmanipulowane i tych, które są kompletnie fałszywe - mówił.
Czarzasty o aferze mailowej
Poseł Lewicy i wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty zwrócił uwagę, że minister Mucha nie odpowiedział Konradowi Piaseckiemu, czy rozmawiał z Dworczykiem na temat Boska. - Może pan po prostu powiedzieć "nigdy nie rozmawiałem z panem Dworczykiem na temat ustawiania, kto w niezależnych instytucjach był powoływany potem na stanowiska" - zwrócił się do prezydenckiego ministra.
- Nie jest pan w stanie tego powiedzieć. Niech pan to powie, bo pan redaktor Piasecki pytał pana 10 razy o to, żeby pan to powiedział - mówił poseł Lewicy.
Budka: wy jesteście za to odpowiedzialni
Poseł Platformy Obywatelskiej Borys Budka stwierdził, że "nie było żadnego ataku hakerskiego, po prostu ktoś wykradł te maile".
- Dzisiaj dlatego, że nie zaprzeczacie, to powoduje, że mogą się pojawić fałszywki - stwierdził. - Dziś niestety mogą się zdarzyć prowokacje, ale wy jesteście za to odpowiedzialni. Odcięliście się, a dzisiaj jedyną taktyką będzie mówienie, że coś takiego może było, może nie było - dodał.
Politycy o przemówieniu Donalda Tuska w Płońsku
Politycy komentowali też słowa lidera PO Donalda Tuska, który wygłosił przemówienie programowe na konwencji w Płońsku i zaproponował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu wspólną zmianę art. 90 konstytucji i wpisanie, że wypowiedzenie umowy międzynarodowej odbywa się sejmową większością dwóch trzecich.
Budka przyznał, że PO jest za tym, "żeby ten bezpiecznik wpisać". - Nigdy nie było takich sytuacji, że czołowi politycy wprost negowali członkostwo w Unii Europejskiej - stwierdził. - Trzeba to zrobić, bo inaczej może się okazać, że którejś nocy Polska zostanie wyprowadzona z Unii Europejskiej - dodał.
Sellin stwierdził, że to "oczywiste dla każdego rozsądnego polskiego polityka, że w interesie narodowym Polski i Polaków jest obecność w tych dwóch najważniejszych strukturach świata Zachodu", czyli w NATO oraz Unii Europejskiej. - Unia Europejska jest oczywiście tworem, który się wciąż tworzy i zmienia i ewoluuje i na przykład można też powiedzieć, że ewolucja w ostatnich latach jest raczej w negatywną stronę, bo się Unia Europejska ideologizuje - powiedział. Zaznaczył jednak, że "mamy walczyć o to, aby Unia funkcjonowała prawidłowo". - Ze względu na to, że ratyfikacja umów międzynarodowych jest rzeczywiście 2/3 głosów to można rozważyć również to, czy takiego progu nie ustawić - dodał.
Żelazowska przypomniała, że w 2019 i 2020 roku PSL proponowało, by członkostwo Polski w Unii Europejskiej było zapisane w konstytucji. - Dobrze, że dzisiaj Platforma również zgadza się z naszym pomysłem i mam nadzieję, że wspólnie możemy rozmawiać o tym, aby członkostwo Polski było wpisane do polskiej konstytucji i żadna partia nie będzie miała w przyszłości zakusów, aby Polskę z Unii Europejskiej wyprowadzić - oceniła. Dodała, że PSL będzie forsowało swój pomysł, ale słowa Tuska są "drogą do rozmów".
Czarzasty stwierdził, że "małpie brzytwy się nie daje". - Jeżeli wy chcecie zmieniać z PiS-em konstytucję, to ja wam przypominam, że jest coś takiego wprowadzonego przez PiS jak instytucja reasumpcji. Chce Donald Tusk usiąść z panem Kaczyńskim na temat zmiany konstytucji? Tego, co bronimy, dlatego że ta konstytucja bez przerwy przez PiS jest łamana? - pytał.
Poseł Konfederacji Krzysztof Bosak ocenił, że "Donald Tusk zaproponował to tylko dlatego, że wie, że poparcie dla obecności Polski w Unii Europejskiej jest na poziomie ponad 80 procent, więc proponuje coś, co większość społeczeństwa popiera, żeby przedstawiać się jako rzecznik większości". - Są to odgrzewane kotlety, bo proponował to prezydent Andrzej Duda przecież w swoich pytaniach referendalnych - przypomniał. Dodał, że pomysł jest "niepotrzebny", bo "jest zgoda w całej klasie politycznej poza Konfederacją, że w Unii Europejskiej nie tylko trzeba być, ale trzeba ją wzmacniać". - To jest czysty teatr polityczny, z którego nic nie będzie - podsumował.
Mucha również zaznaczył, że "w ogóle nie ma takiej woli, żeby ktokolwiek dyskutował na poważnie o wyjściu z Unii Europejskiej". Dodał, że jeśli pojawia się taki postulat ze strony Tuska to "można wrócić do dyskusji na temat zmiany konstytucji" i również przypomniał o propozycji referendum ze strony prezydenta z 2018 roku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24