- Poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz dobrowolnie złożył we wtorek zeznania jako świadek w sprawie rzekomych gróźb pod adresem Andrzeja Leppera - oświadczyła Magdalena Stańczyk, rzeczniczka Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Szef Samoobrony twierdzi, że przesłuchanie odbyło się bezprawnie.
Jak poinformowała na konferencji prasowej Stańczyk, po tym jak Andrzej Lepper powiadomił Biuro Ochrony Rządu, że czuje się zagrożony, BOR zwróciło się do ABW o podjęcie działań. Agencja wszczęła śledztwo, przesłuchano oficerów BOR, i inne osoby, które mogły coś wiedzieć o ewentualnych groźbach pod adresem szefa Samoobrony. - Uznaliśmy, że w tej sprawie należy przesłuchać również posła Woszczerowicza.
Jednak zanim do tego doszło, ABW telefonicznie spytała, czy zgodzi się zeznać jako świadek. Parlamentarzysta, który był już wtedy na lotnisku Okęcie, w drodze do Gdańska, przystał na to - powiedziała rzeczniczka ABW.
Według Stańczyk, oficerowie ABW pojechali na lotnisko. Poseł był już w samolocie, dlatego funkcjonariusze weszli tam. Woszczerowicz z własnej woli zrezygnował z lotu i dobrowolnie złożył zeznania jako świadek - podkreśliła. - Takie przesłuchanie nie stanowi naruszenia prawa - oświadczyła Stańczyk.
I na dowód odczytała fragment protokołu z przesłuchania Woszczerowicza. - Na przesłuchanie stawiłem się dobrowolnie. Dobrowolnie, z własnej woli, przesunąłem mój lot do domu - zeznał poseł.
Andrzej Lepper twierdzi jednak, że naruszono immunitet Woszczerowicza, bo został on "zatrzymany w samolocie i wyprowadzony na oczach pasażerów" przez ABW. Poważne wątpliwości ma również opozycja. - Oświadczenie rzeczniczki ABW jest pełne sprzeczności i niedopowiedzeń - mówi portalowi TVN24.pl Jerzy Szmajdziński, szef klubu SLD. - Dlaczego posła przesłuchiwano późnym wieczorem, skąd ten pośpiech? A skoro zgodził się zeznawać, to dlaczego pozostał w samolocie, a lot wstrzymano? Na te pytania nigdy nie uzyskamy odpowiedzi, bo ABW uważa, że nie musi się tłumaczyć ze swoich działań - podkreśla Szmajdziński.
Do zdarzenia doszło we wtorek wieczorem. Po tym jak poseł Lech Woszczerowicz wsiadł do samolotu, podszedł do niego funkcjonariusz ABW i po krótkiej rozmowie razem opuścili pokład. Następnie pozostałym pasażerom nakazano opuścić pokład samolotu, który następnie został przeszukany. Cała akcja trwała około godziny. Rzecznik LOT-u Wojciech Kądziołka powiedział, że na prośbę ABW doszło do spotkania posła z oficerem agencji. Lot z Warszawy do Gdańska miał kilkadziesiąt minut opóźnienia.
Woszczerowicz tuż po spotkaniu z oficerem ABW powiedział Radiu Gdańsk, że wysiadł z samolotu "bo miał coś do załatwienia". Zapytany czy wszystko w porządku, odpowiedział "nie do końca".
Zanim został parlamentarzystą, był osobistym kierowcą przewodniczącego Samoobrony Andrzeja Leppera.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24