Abp Józef Wesołowski, były nuncjusz na Dominikanie podejrzany o pedofilię, został "karnie wydalony ze stanu duchownego" - taką informację podało biuro prasowe Watykanu. O wyrzuceniu arcybiskupa zdecydował Trybunał pierwszej instancji przy Kongregacji Nauki Wiary. - Nie zmienia to na razie sytuacji w naszym postępowaniu - mówi w rozmowie z tvn24.pl prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zgodnie z watykańskim prawem abp Wesołowski ma teraz dwa miesiące na złożenie odwołania.
Biuro prasowe Stolicy Apostolskiej wyjaśniło w komunikacie, że do tej pory abp Wesołowski korzystał z "pewnej swobody poruszania się". Teraz jednak w związku z powagą stawianych mu zarzutów zastosowane wobec niego zostaną "stosowne środki". W nocie nie wyjaśniono co dokładnie to oznacza.
Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi wyjaśnił jednak później dziennikarzom, że środki zastosowane wobec byłego nuncjusza będą polegać na pozbawieniu go swobody poruszania się. Wesołowski ma przebywać "pod precyzyjnym adresem" jako osoba czekająca na dalsze postępowanie sądowe.
Wyrzucenie ze stanu kapłańskiego to najwyższa kara przewidziana w prawie kanonicznym, jaka może spotkać duchownego za pedofilię.
Z ujawnionych niedawno statystyk Watykanu wynika, że przez ostatnich 10 lat wyrzuconych z Kościoła za molestowanie dzieci zostało 842 księży. Kolejnych 2572 zdyscyplinowano "mniejszymi sankcjami".
Co z polskim śledztwem?
"Karne wydalenie" to jednak nie jedyna kara, która może spotkać arcybiskupa. Z chwilą uprawomocnienia się orzeczenia Trybunału Kongregacji Nauki Wiary możliwe będzie rozpoczęcie drogi karnej przed organami Państwa Watykańskiego. Na razie jednak takie postępowanie wszczęte zostać nie może.
Decyzja Trybunału nie zmienia też na razie nic w kontekście zainteresowania polskiej prokuratury sprawą abp. Wesołowskiego. Wcześniej Watykan nie zgodził się na wydanie byłego nuncjusza naszym władzom tłumacząc, że jako obywatel Państwa Watykańskiego podlega on tamtejszemu prawu.
- Nie dysponujemy oficjalnym stanowiskiem Trybunału ws. wydalenia abp. Wesołowskiego ze stanu duchownego. Dopiero po uzyskaniu pełnej informacji możliwe będzie dokładne przeanalizowanie tej sytuacji. Na razie jednak w naszym postępowaniu sytuacja się nie zmienia - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Tamtejsza prokuratura prowadzi od końca września ubiegłego roku śledztwo w sprawie podejrzenia seksualnego wykorzystywania dzieci na Dominikanie przez dwóch polskich duchownych - ks. Wojciecha G. (w lutym usłyszał zarzuty - red.) oraz abp. Wesołowskiego. Toczy się ono w kierunku przestępstwa pedofilii, za co w Polsce grozi do 12 lat więzienia.
Sądzony w Watykanie
Wątek abp. Wesołowskiego od początku uznawano za trudniejszy do przeprowadzenia przed polskimi organami ścigania ze względu na posiadane przez byłego nuncjusza watykańskie obywatelstwo i chroniący go immunitet dyplomatyczny. Kilka miesięcy temu informowaliśmy, że prokuratorzy poważnie rozważają umorzenie tego wątku ponieważ nie mogą liczyć na uzyskanie dostępu do kluczowych dowodów.
W styczniu dominikańska Prokuratura Generalna odmówiła przekazania stronie polskiej swoich akt tej sprawy, tłumacząc, że jej zdaniem abp Wesołowski nie podlega naszej jurysdykcji. Wszystkie dokumenty tamtejsza prokuratura przesłała do Watykanu.
Skandal pedofilski z udziałem polskich duchownych wybuchł na Dominikanie po emisji przez tamtejszą telewizję reportażu, w którym pokazano watykańskiego dyplomatę, gdy odwiedzał miejsca w stolicy kraju znane z prostytucji nieletnich.
W przekazanych przez stronę dominikańską do Watykanu materiałach miały znajdować się m.in. ekspertyzy medyczne, nagrania audio zeznań niektórych ofiar oraz zeznania diakona Francisco Javiera Occis Reyesa, który prawdopodobnie znał wszystkie poczynania abp. Wesołowskiego i utrzymywał z nim relacje intymne.
Według dominikańskich mediów w materiałach śledczych znalazły się także zeznania piątki dzieci - domniemanych ofiar byłego nuncjusza.
Autor: ŁOs/tr / Źródło: tvn24.pl, KAI, PAP