Do Sejmu wpłynął projekt zaostrzający prawo aborcyjne oraz wymiar kar, przewidzianych za jej dokonanie. Wiceminister funduszy i polityki regionalnej oraz poseł Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Buda zadeklarował w niedzielę w "Faktach po Faktach", że "nigdy" nie poprze takiego projektu. Według niego zaproponowane rozwiązania "w parlamencie polskim nie znajdą większości". Posłanka Koalicji Obywatelskiej Aleksandra Gajewska stwierdziła, że projekt jest "jakimś rodzajem fanatyzmu".
Do Sejmu wpłynął projekt autorstwa fundacji Pro - Prawo do życia. Zakłada on dodanie do Kodeksu karnego szeregu przepisów. Kluczową zmianą jest dodanie definicji: "Dzieckiem jest człowiek w okresie od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności. Dzieckiem poczętym jest dziecko w okresie do rozpoczęcia porodu". Projekt zakłada, że za pozbawienie życia płodu ("dziecka poczętego") kara wynosi od 5 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie. Jeśli sprawcą "pozbawienia życia" byłaby matka, sąd może złagodzić karę lub odstąpić od jej wymierzania.
Do sprawy w niedzielnych "Faktach po Faktach" odnieśli się posłanka Koalicji Obywatelskiej Aleksandra Gajewska oraz poseł Prawa i Sprawiedliwości, sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej Waldemar Buda.
Buda o zaostrzeniu prawa aborcyjnego: nigdy ich nie poprę
Aleksandra Gajewska pytała wiceministra Budę, czy popiera "rozwiązania prawne, w których gwałciciel może zostać pozbawiony wolności na 12 lat, a kobieta zgwałcona, która zdecyduje się na aborcję, może zostać skazana na 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie". - To, co państwo próbują wprowadzać jest jakimś rodzajem fanatyzmu. To jest nieprawdopodobne, co chcecie zgotować kobietom w tym kraju – oceniła.
Waldemar Buda zadeklarował, że nigdy nie poprze tego projektu. - Na pewno nie zgodzę się na to, żeby eliminować te przesłanki, które dzisiaj są w ustawie. One są absolutnie koniecznie i potrzebne – powiedział.
W jego opinii proponowany projekt "idzie zbyt daleko". - Obecne przepisy są w mojej ocenie wyważonym kompromisem. Ratujemy życie, ratujemy zdrowie, uciekamy od sytuacji gwałtu. (…) Absolutnie nie, nie jestem zwolennikiem tych [proponowanych - red.] rozwiązań, bo są radykalne. Jestem przekonany, że w parlamencie polskim nie znajdą większości. Komisja to początek i koniec procedowania nad tą ustawą – oświadczył polityk PiS.
Wiceminister Buda o śmierci kobiety z Pszczyny
Goście "Faktów po Faktach" pytani byli także o śmierć ciężarnej 30-letniej kobiety z Pszczyny, która zmarła po tym, jak lekarze mieli czekać na obumarcie płodu. Przypadek ten 29 października opisała radczyni prawna Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej. Napisała, że to konsekwencja ubiegłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską, zaostrzającego prawo aborcyjne. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Zdaniem Budy wiązanie przypadku śmierci pani Izabeli z Pszczyny z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego "jest niedorzecznością, ponieważ prawo dziś pozwala na to, żeby reagować w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia kobiety". - Ta przesłanka jest i tutaj nic się nie zmieniło - powiedział.
- Mamy jasną przesłankę, która mówi o tym, że zagrożenie życia lub zdrowia [matki - red.] daje pełną swobodę medykom w tej sprawie – powiedział polityk PiS. Jak mówił, w sprawie zmarłej 30-latki czeka na "rozstrzygnięcia prokuratury, NFZ, kontroli szpitala i oceny tej sytuacji przez medyków i oceny z punktu obowiązującego prawa".
"Nie odżegnacie się od odpowiedzialności"
- Przedstawiciele prawicy od paru dni próbują odciąć się od odpowiedzialności za prawo, które obowiązuje, i w wyniku którego kobiety czują się zagrożone. (…) Nie jest prawdą, że dzisiejsza sytuacja pozwala lekarzom na swobodne działania. To jest jak w absurdalnym filmie, gdy ktoś przykłada do głowy broń i mówi: "spokojnie, wszystko jest normalnie, wszystko jest jak było". Taką sytuację tworzycie dzisiaj kobietom i lekarzom – oceniła Gajewska, zwracając się do posła PiS.
Jak mówiła, "jesteśmy w sytuacji, w której kobieta straciła życie w wyniku prawa, wprowadzonego na wasze polityczne zamówienie". - Nie odżegnacie się od odpowiedzialności za obowiązujące prawo i nie zrzucicie tej odpowiedzialności na lekarzy. Na własne zamówienie wprowadziliście to prawo – dodała.
Terlecki do mieszkanki Krakowa: kretynka. Posłowie komentują
Posłowie pytani byli także o zachowanie wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego. Posłanka Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka opublikowała w piątek wieczorem na swoim profilu na Twitterze nagranie, na którym Terlecki nazywa mieszkankę Krakowa "kretynką". Była to jego reakcja na uwagę kobiety. Sytuacja miała miejsce w jednym z krakowskich centrów handlowych.
- Nie spłycałbym problemu i dyskusji na temat kobiet, ich potrzeb, ich sytuacji w Polsce do jakiegoś jednego słowa, czy jednego wystąpienia. Tak kwitując, można wyrwać wiele wypowiedzi z kontekstu i podawać je jako istotę problemu, a to nie jest istota problemu – ocenił Buda. Zauważył, że kobieta podeszła do Terleckiego, gdy ten był w sklepie w prywatnych okolicznościach.
Zdaniem Gajewskiej "kobieta, która podeszła do marszałka Terleckiego, w kulturalny i delikatny sposób wyraziła opinie na temat sytuacji Polek". - Pan marszałek jest osobą publiczną, był w miejscu publicznym. Takie wyrażanie opinii traktujecie państwo jako jakąś niedopuszczalną ingerencję w sprawy prywatne, a uważacie, że możecie decydować w sprawie zdrowia, życia i śmierci kobiet – zwróciła uwagę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24