Po czterech latach prokuratura apelacyjna w Białymstoku zakończyła śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy policyjnym przetargu na rumuńskie samochody aro. Zarzuty usłyszały 23 osoby. Oskarżeni nie przyznają się do najpoważniejszych zarzutów.
Przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów, do którego trafił akt oskarżenia, staną również wysocy rangą byli już funkcjonariusze Komendy Głównej Policji.
Zarzuty dotyczą m.in. poświadczenia nieprawdy w fakturach na zakup samochodów na potrzeby policji, przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, a w przypadków byłych szefów biura logistyki Komendy Głównej Policji - także tzw. sprawstwa kierowniczego dla popełnienia tych przestępstw.
Miały być niezawodne
Kilkuletnie śledztwo dotyczyło przetargu z 2004 roku. Zdaniem śledczych, specyfikacja przetargu została przygotowana w taki sposób, że wygrać mógł tylko jeden oferent - firma handlująca rumuńskimi aro.
105 samochodów miało kosztować 6,5 mln zł. Auta miały być tanie w eksploatacji, niezawodne i wyposażone w policyjny osprzęt. Po dostawie okazało się jednak, że samochody często się psują, są niewygodne i trudno wozić w nich zatrzymanych. Wiele z nich częściej stało w naprawie, niż było używanych.
Prokuratura została zawiadomiona po wewnętrznej kontroli. W ocenie śledczych, przetarg został przeprowadzony niezgodnie z przepisami.
Ponadto, kiedy firma, która go wygrała, spóźniała się z dostawą, odpowiedzialni za przetarg podpisali dokumenty, jakoby dostarczyła 88 aut i to w wersji specjalnie dla policji. Nakazali też wypłacić dostawcy 5,5 mln zł. Dzięki temu firma uniknęła odstąpienia przez KGP od umowy, co wiązałoby się m.in. z koniecznością zapłaty przez pośrednika kar umownych.
Uczciwy jak komendant
W śledztwie pojawiły się także wątki dotyczące innych firm motoryzacyjnych. Przekazywały one oficerom samochody w bezpłatne użytkowanie albo proponowały bardzo atrakcyjne warunki zakupu przez nich nowych aut na prywatny użytek.
W czerwcu 2006 roku ówczesny komendant główny policji - Marek Bieńkowski przekazał prokuratorowi krajowemu doniesienie o popełnieniu przestępstwa przy zakupie 105 rumuńskich radiowozów aro. Jak mówił wtedy dziennikarzom, w przetargu na zakup tych aut specyfikacja istotnych warunków zamówienia była tak przygotowana, że nie można było wybrać innej oferty.
Nie wykluczył też wówczas, że w KGP mogła działać grupa osób: funkcjonariuszy wyższych rangą i pracowników logistyki, którzy dopuścili się nieprawidłowości podczas przetargów. Bieńkowski powołał wówczas również policyjną grupę dochodzeniową do zbadania niektórych przetargów z lat 2001-2005.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24