100 pompek za karę? To nie znęcanie

Giżycka prokuratura nie postawi zarzutów nauczycielowi WF-u, który za karę kazał uczniowi zrobić sto pompek. 11-latek trafił do szpitala. W ocenie śledczych, nie było to znęcanie się. Ani fizyczne, ani psychiczne.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Do zdarzenia doszło w jednej z mazurskich podstawówek. Uczeń czwartej klasy pobił się z niepełnosprawnym kolegą ("był stroną aktywną" - stwierdziła prokuratura). Interweniował nauczyciel i kazał 11-latkowi zrobić 100 pompek.

Spuchły mu ręce

Chłopak znalazł się w szpitalu. Spuchły mu obie ręce i trafił do szpitala. Zdiagnozowano u niego zespół przeciążeniowy stawów i mięśni rąk. Rodzice zawiadomili o zdarzeniu dyrekcję szkoły i organa ścigania.

Prokuratura w Giżycku umorzyła jednak dochodzenie. W ocenie śledczych nie doszło do przestępstwa, jakim jest znęcanie się fizyczne lub psychiczne nad osobą małoletnią.

To jednak nie koniec sprawy. Według prokuratury, nauczyciel, który ukarał ucznia pompkami, spowodował rozstrój zdrowia chłopca na okres krótszy niż 7 dni, co jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Rodzice mogą wnieść teraz pozew.

Sam chciał

Co ciekawe, według prokuratury nie ma dowodów, że uczeń musiał rzeczywiście wykonać 100 pompek. Nauczyciel wydał tylko takie polecenie i wyszedł z pomieszczenia. Jak wyjaśniał podczas przesłuchania liczył, że zadziała to na całą grupę i spowoduje spadek agresji wywołanej bójką.

Wobec nauczyciela prowadzone jest postępowanie dyscyplinarne. Komisja dyscyplinarna może go ukarać naganą z ostrzeżeniem, zwolnieniem z pracy lub nawet zakazem wykonywania zawodu.

Źródło: PAP

Czytaj także: