Jeżeli kapłan coś powinien, to powinien przede wszystkim odróżniać dobro od zła.Życie jednak uczy, że różnie to bywa.
Diecezja w Los Angeles zapłaci 660 mln dolarów 508 ofiarom księży – pedofilów. Powtarzam: pięciuset ośmiu ofiarom. Gdzie byli biskupi, gdzie hierarchia, kiedy dochodziło do tych obrzydliwych przestępstw? Jak ci, którzy się ich dopuszczali zostali ukarani? Ilu z nich nadal nosi sutannę, ilu nadal jest „twarzą” Kościoła? Dlaczego Kościół, tak bezwzględny w potępianiu grzeszników świeckich, odmawiający sakramentów rozwodnikom, bywa tak tolerancyjny wobec swoich grzeszących kapłanów?
To są smutne dni dla ludzi, uważających, że Kościół to instytucja pozytywna i pożyteczna. Smutne, bo wiedzą, że Kościół katolicki straci wielu wiernych w wyniku afery w Kalifornii, a wcześniej w Bostonie, w Mexico City, Las Palmas, czy Poznaniu – lista jest bardzo długa...
Jak wiele ze swej boskiej wiarygodności straci Kościół dlatego, że i tym razem o. Rydzykowi nikt nawet nie pogrozi palcem za szerzenie nienawiści i za polityczne intrygi? Jak wreszcie mogę mieć zaufanie i szacunek dla Kościoła, który czyni swoimi przedstawicielami najzwyczajniej złych ludzi i nie potrafi się ich pozbyć?