Zachwyt. I opamiętanie.

Nie będzie to twórcze, odkrywcze, błyskotliwe. Nie chcę się mądrzyć na temat otaczającej rzeczywistości.

Pojmujemy to na swój sposób. Dla mnie Polska się zmienia, na lepsze. Powitaliśmy jesień. A cała reszta? Nie minie miesiąc, może dwa, niewiele osób będzie o tym pamiętać i roztrząsać swary. Byty ulotne, przemijające, nieistotne. Czyż? Nie brak zdań jak pomniki, monumentalne świątynie, zagubiona Atlantyda. Może przed snem, może o poranku, może przed daleką podróżą. Thomas Dylan. Pamiętam jeden z jego wierszy, wpleciony w "Solaris", słowa błądzące w przestrzeni międzyplanetarnej, o kochankach, których nikt nie pokona. Miłość pokona śmierć. Teraz inaczej. Spróbujmy... Powstrzymać bieg.

"Szczególnie kiedy wiatr październikowyTarmosi mroźną garścią moje włosy,W ognistej sieci słońca lubię kroczyćRzucając sobie cień kraba pod nogi;U brzegu morza, słysząc ptasi lamentI kaszel kruka w zimowych badylach,Drży skrzętne serce i tryska krwią sylab,Spijając słowa przez nią wyszeptane.Zamknięty w wieży słów, na horyzoncieW maszerujących rzędach drzew dostrzegamRozmownych kształtów kobiecych szeregi,Dzieci o gestach gwiazd przez park biegnące.Mogę cię stworzyć ze znaków korzeniSpod hrabstw cierniowych, wymówić cię nutąDębowych wołań, samogłosek buków,Mogę cię stworzyć z przemówień strumienia.Zegar zza donic z paprocią skandujeSłowo godziny, nerw wskazówki nosiTreść wokół tarczy, deklamuje rosę,A z dachu wiatry przepowiada kurek.Mogę się ciebie w znakach łąk dosłuchać:Wymowna trawa sygnałem wysokimZ robakiem zimy przedrze się przez oko.Mogę cię ujrzeć w czarnych grzechach kruka.Szczególnie kiedy wiatr październikowy(Mogę cię stworzyć językiem pajęczymZ jesiennych czarów, z walijskich wzgórz dźwięcznych)Szturcha pięściami rzep zagonów głowy,Mogę cię tworzyć z słów serca wyzbytych.Już krew chemiczna, gnając sylabamiZ wyschłego serca, głosi rychły zamęt.Brzeg morza w ciemnych głoskach ptaków skryty."

Wracam z jesiennym wiatrem. Warto się w to wsłuchać. Dziękuję.

Czytaj także: