Po to są zapisane pewne reguły, żeby później ich nie zmieniać. Nie zmienia się reguł w trakcie gry - podkreślał socjolog prof. Jarosław Flis w rozmowie z TVN24, odnosząc się do rozważanego przez marszałek Senatu przesunięcia terminu wyborów prezydenckich. Powiedział też, że w jego opinii 10 maja wyborów na pewno nie będzie.
Na 10 maja zaplanowane są wybory prezydenckie. Senat we wtorek wieczorem odrzucił przyjętą przez Sejm na początku kwietnia ustawę przewidującą głosowanie w pełni korespondencyjne. Ustawa wraca do Sejmu, który prawdopodobnie zajmie się nią w środę po południu. Jej ponowne uchwalenie nie jest przesądzone wobec zdecydowanego sprzeciwu opozycji i możliwego dołączenia do niej przynajmniej części posłów Porozumienia Jarosława Gowina wchodzącego w skład Zjednoczonej Prawicy.
"Wyborów nie przygotowuje nikt"
Socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego doktor habilitowany Jarosław Flis został zapytany o to, kto zgodnie z zapisami ustawy dotyczącej walki z wirusem i odbierającej jednocześnie część kompetencji Państwowej Komisji Wyborczej organizuje w tej chwili wybory. Artykuł 102. ustawy z 16 kwietnia "o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa" pozbawił Państwową Komisję Wyborczą prawa ustalenia wzoru karty do głosowania i zlecenia druku. Obecnie nie ma obowiązującego aktu prawnego, który by na to komukolwiek zezwalał.
Art. 102. W okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii przy przeprowadzaniu wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. nie stosuje się przepisów ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. – Kodeks wyborczy (Dz. U. z 2019 r. poz. 684 i 1504 oraz z 2020 r. poz. 568) w zakresie: 1) podawania w formie obwieszczenia do wiadomości wyborców informacji, o których mowa w art. 16 § 1; 2) wydawania zaświadczeń o prawie do głosowania; 3) przekazywania wyborcom informacji, o których mowa w art. 37d § 1; 4) głosowania korespondencyjnego, o którym mowa w art. 53a; 5) głosowania przez pełnomocnika; 6) ustalania przez Państwową Komisję Wyborczą wzoru karty do głosowania i zarządzania przez nią druku tych kart.
- Część rzeczy została nadal w kompetencjach Państwowej Komisji Wyborczej i nikt z nich tej odpowiedzialności nie zdejmuje, aczkolwiek ona cały czas czeka na rozstrzygnięcie - powiedział Flis. - Z tego, co wiem, wszystkie instytucje wyborcze czekają na to, co się zdarzy z różnym poziomem gorliwości przygotowań takich trochę na zapas - przyznał. Jak dodał, ma wrażenie, "że wyborów nie przygotowuje nikt".
"Nigdy do tej pory w Polsce nie było takiej praktyki"
Gość TVN24 ocenił, że mamy "sytuację patową", a w tym momencie nie da się w Polsce przeprowadzić legalnie wyborów, ponieważ nie będzie kart do głosowania. - Państwowa Komisja Wyborcza została pozbawiona prawa drukowania kart do głosowania, natomiast nikt inny nie dostał tego prawa, w związku z czym nikt nie może wydrukować kart do głosowania, więc nie da się przeprowadzić wyborów - tłumaczył. - Trzeba to wszystko albo odkręcić i wyrzucić te zmiany z tarczy antykryzysowej i wtedy wszystko może zacząć działać wedle starych reguł, starego kalendarza - powiedział. Dodał, że nawet i w takiej sytuacji istniałyby wątpliwości prawne, ale przynajmniej dałoby się zorganizować wybory.
Zapytany o to, czy możliwe jest przesunięcie terminu wyborów, o co Trybunał Konstytucyjny zapytała marszałek Sejmu, Flis odpowiedział, że "nigdy do tej pory w Polsce nie było takiej praktyki, żeby przesuwać termin wyborów".
- To się zupełnie nie mieści w logice tego, co się do tej pory działo. Jednak po to są zapisane pewne reguły, żeby później ich nie zmieniać. Nie zmienia się reguł w trakcie gry - podkreślił.
"Jedna operacja jest bardzo prosta"
- To, że obóz rządzący poszukuje jakichś metod wyjścia z tego klinczu, z tego pata, w który sam wprowadził kraj, to jest inny problem. Teraz nie ma żadnych łatwych operacji, ale jedna operacja jest bardzo prosta - wystarczy zarządzić w Biebrzańskim Parku Narodowym [po pożarze - przyp. red.] stan klęski żywiołowej, do czego są wystarczające podstawy i nie ma żadnych problemów, wybory są w sierpniu i to prawo przewiduje - powiedział socjolog. To w zasadzie w tym momencie jedyna ścieżka, która jest możliwie bezbolesna i będzie pewnym nagięciem prawa, ale w porównaniu z przesuwaniem terminów już ogłoszonych wyborów przez marszałek Sejmu to i tak jest w zasadzie marginalny problem - skomentował.
Ocenił jednocześnie, że decyzja o zmianie terminie wyborów byłaby "bardzo złym precedensem".
"Najpoważniejszy kryzys polityczny, jaki mamy w kraju, od 30 lat"
Gość TVN24 odpowiedział też na pytanie, dlaczego to pandemia nie mogłaby być powodem do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. - Jeżeli obóz rządowy mówi, że nie można wprowadzić stanu klęski żywiołowej w całym kraju, bo się będzie płacić odszkodowania firmom, to może można by im pójść na rękę i powiedzieć: to sobie wprowadźcie w Biebrzańskim Parku Narodowym, tam nie ma żadnych firm, nie będzie komu płacić odszkodowań - wyjaśnił Flis.
Ocenił, że "wyborów 10 maja na pewno nie będzie", a o tym, że nie da się ich przeprowadzić, wiadomo co najmniej od miesiąca. W jego ocenie to "najpoważniejszy kryzys polityczny, jaki mamy w kraju, od 30 lat".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24