Ogólna umieralność noworodków nie zmienia się - tak wynika ze statystyki. Nepokojąco rośnie jednak tzw. śmiertelność przedporodowa (ciąże niedonoszone, poronione). W Małopolsce w ub.r. zmarło 180 niemowląt – pisze "Gazeta Krakowska"
Najczęstszą przyczyną zgonów były wady wrodzone, niska waga urodzeniowa oraz stany niedotlenienia płodu. 80 proc. wszystkich zgonów notuje się na oddziałach patologii ciąży i intensywnej terapii noworodka, gdzie trafiają najcięższe przypadki z całego województwa. Najbardziej niebezpieczna jest pierwsza doba życia (32 procent ogółu zgonów). – Nie można zapominać, że śmiertelność noworodków jest najbardziej tragicznym, ale nie jedynym problemem. Walczymy o życie, ale i zdrowie dzieci – komentuje dr Ryszard Lauterbach, małopolski konsultant ds. neonatologii. W Małopolsce brakuje miejsc w oddziałach intensywnej terapii noworodka. Sytuacja jest na granicy bezpieczeństwa. Od kilku lat nie przybywa nowych stanowisk, za to gwałtownie rośnie liczna ciąż patologicznych i zagrożonych. Stanowią one ok. 60 proc. wszystkich ciąż. Postęp medyczny sprawia, że matkami zostają kobiety, które do niedawna nie miały na to szans, rodzą się coraz mniejsze i słabsze dzieci, które wymagają specjalistycznej opieki i nowoczesnego sprzętu. W Małopolsce na 3,5–milionową populację przypada tylko ok. 40 stanowisk intensywnej terapii noworodka. Lekarze biją na alarm. Jeśli ich nie przybędzie, śmiertelność noworodków może zdecydowanie wzrosnąć – a przecież jej wskaźnik jest jednym z wyznaczników statusu cywilizacyjnego kraju. Niestety gwałtownie rośnie liczba ciąż patologicznych i zagrożonych. W Szpitalu Uniwersyteckim na ul. Kopernika w Krakowie stanowią one co najmniej 65 proc. wszystkich ciąż. Wzrasta też liczba wcześniaków i noworodków z poważnymi wadami wrodzonymi, które zaraz po urodzeniu wymagają specjalistycznej opieki i nowoczesnego sprzętu. Brak miejsc intensywnego nadzoru oznacza, że nawet jeśli noworodek przeżyje, może nie mieć szans na dojście do zdrowia, wyrównanie różnic wagowych i rozwojowych. Wtedy przez całe życie będzie wymagać opieki lekarskiej i rehabilitacji. – Ale statystyki śmiertelności będą wyglądały ładnie, a władze nie dostrzegą rangi problemu – ocenia konsultant. W Małopolsce działają tylko dwa specjalistyczne oddziały patologii i intensywnej terapii noworodka. – Czterdzieści miejsc, to zdecydowanie za mało jeśli wziąć pod uwagę ilość urodzeń i wzrost liczby ciąż patologicznych oraz 3,5–milionową populację w województwie – przekonuje Lauterbach. Kierowany przez niego oddział na ul. Kopernika przyjmuje rocznie ponad 700 kobiet z zagrożonymi ciążami. Co roku rodzi się tu 550 wcześniaków, które przez wiele tygodni, a nawet miesięcy przebywają w szpitalu.
Źródło: "Gazeta Krakowska"