Członek zarządu Robert Rynkun-Werner chce, by TVP trafiła na giełdę. W rękach państwa zostałby pakiet większościowy 51 proc. - pisze "Gazeta Wyborcza".
"TVP ma strukturę zarządzania z innej epoki, decyzje zapadają miesiącami, nie da się sprawnie zarządzać tak ogromną spółką" - mówi "Gazecie" Robert Rynkun-Werner. Wcześniej z rekomendacji Samoobrony zasiadał w radzie nadzorczej TVP, jest prawnikiem, specjalizującym się w zarządzaniu strategicznym przedsiębiorstw.
Rynkun-Werner liczy na to, że wprowadzenie TVP na giełdę wymusi przejrzystość struktury zarządzania. "Teraz jest doskonały moment na prywatyzację TVP" - powiada. "Sytuacja gospodarcza jest dobra. Firmę czeka rewolucja w związku z cyfryzacją, na to potrzebne są ogromne pieniądze" - dodaje.
Rozmówca "GW" podkreśla, że TVP jest jedną z ostatnich tak dużych spółek państwowych, która ze względu na swój potencjał intelektualny i sprzętowy może się liczyć na świecie. Stwierdza: państwo zachowa pakiet większościowy 51 proc. a firma będzie miała sprawną i przejrzystą strukturę. Liczę, że wtedy uda nam się ściągnąć z rynku najlepszych telewizyjnych fachowców, o co dziś bardzo trudno".
Prezes TVP Andrzej Urbański: "Nie wierzę, by ktoś z zarządu miał pomysł sprywatyzowania telewizji publicznej".
"O! To bardzo ciekawy pomysł" - mówi "Gazecie" Alfred Adamiec, główny ekonomista Noble Banku. "Media to przyszłościowa branża, dobrze, gdyby na giełdzie pojawiały się takie spółki. TVP byłaby chyba najbardziej rozpoznawalną marką na giełdzie. Ale byłaby to spółka wysokiego ryzyka - bo jej uzależnienie od polityki jest ogromne - więc tylko dla wytrawnych inwestorów, którzy byliby w stanie wycenić ryzyko. Byłoby mniejsze, gdyby państwo oddało w ręce prywatne więcej niż połowę akcji, ale to wykluczam. Zresztą sądzę, że nie odda nawet 49 proc., bo nie jest przymuszone do sprzedaży telewizji sytuacją budżetową".
Janusz Niedziela, sekretarz rady nadzorczej TVP (z rekomendacji PiS) jest sceptyczny: "Jestem zwolennikiem prywatyzacji spółek skarbu państwa, jak robi to minister Wojciech Jasiński. Ale TVP ze względu na swój produkt, czyli program, nie nadaje się do prywatyzacji. Przestałaby produkować programy misyjne, stałaby się kolejną telewizją komercyjną. A telewizja publiczna jest potrzebna, przede wszystkim widzom, bo tylko ona robi np. teatry telewizji czy filmy dokumentalne".
A co z misją telewizji publicznej? - pyta "GW" Rynkuna-Wernera. Akcjonariusze byliby zainteresowani zyskiem wypracowanym przez spółkę, a nie realizacją kosztownej misji. "Misja to sztandarowy cel spółki i jako taki musiałby zostać zapisany w ustawie. TVP nie mogłaby porzucić misji na rzecz komercji. TVP to marka na polskim rynku, m.in. właśnie dzięki programom misyjnym" - odpowiada.
Doświadczenie rządów lewicowych i prawicowych pokazuje, że nawet sprywatyzowane spółki skarbu państwa są obsadzane przez partyjnych i znajomych niefachowców. Nie obawia się pan, że taki los spotkałby i TVP? - pyta gazeta.
"Wysoki poziom konkurencji w branży medialnej sprawia, że w spółkach tego sektora gospodarki zatrudniane na wysokich stanowiskach są osoby o dużych kompetencjach i doświadczeniu medialnym łatwym do zweryfikowania. Poza tym spółki giełdowe to firmy transparentne działające w sytuacji podwyższonej konkurencyjności gdzie nie ma miejsca na przeciętność, jeżeli oczywiście firma chce się liczyć na rynku" - odpiera Rynkun-Werner.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"