Kilka tygodni temu "Tygodnik Powszechny" wystąpił do "Solidarności" z apelem o zgodę na użycie rozpoznawalnego na całym świecie logo związku, by umieścić go na koszulkach naszych olimpijczyków - przypomina "Gazeta Wyborcza".
We wtorek pomysłem zajęła się Komisja Krajowa "S". - Z taką inicjatywą powinniśmy wyjść wcześniej sami - mówił Wojciech Buczak, przewodniczący "S" regionu rzeszowskiego. - Proponuję wydrukowanie kilku tysięcy opasek z napisem "Solidarność", jakich używaliśmy podczas strajków w latach 80. Przekazalibyśmy je nie tylko naszemu komitetowi olimpijskiemu, ale i innym, z całego świata. Niech sportowcy założą je podczas inauguracji igrzysk i przy wręczaniu medali. Byłby to jasny i piękny gest solidarności z pozbawionymi praw pracowniczych Chińczykami oraz z prześladowanymi Tybetyńczykami - dodał.
Przewodniczący "S" Janusz Śniadek jest za. - Proponuję tylko, by nie przekazywać opasek komitetom olimpijskim, bo zaginą w biurkach, tylko poszczególnym sportowcom - mówił.
Co o pomyśle sądzą działacze i olimpijczycy? - Jestem przekonany, że żaden polski sportowiec nie założy takiej opaski, jeśli nie będzie na to zgody Międzynarodowego oraz Polskiego Komitetu Olimpijskiego - mówi Adam Korol, mistrz świata w wioślarstwie, trzykrotny olimpijczyk.
- Wszyscy nam mówią, co powinniśmy zrobić: zbojkotować igrzyska, założyć opaski. Ale konsekwencje dotkną nas, a nie panów za biurkiem. Moim zdaniem politycy próbują zrzucić odpowiedzialność za sytuację w Chinach na sportowców, ale sami takiego bojkotu Chin, chińskich produktów i firm robić nie zamierzają.
Źródło: Gazeta Wyborcza