W Krakowie smok wawelski wygryzł lajkonika. Brzmi to jak absurdalny żart, ale od teraz to smok będzie gospodarzem Rynku Głównego. A to dlatego, że krakowscy urzędnicy zdecydowali się wygnać lajkonika - pisze "Fakt".
Teraz po krakowskim Rynku przetaczać się będą hordy smoków wawelskich, bo plastyk miasta, a zarazem radny uznał, że lajkonik za bardzo spowszedniał. "Brodaty Tatarzyn powinien występować tylko raz w roku, w oktawę Bożego Ciała. Wtedy wraz z orszakiem wyrusza z klasztoru Norbertanek i ulicami Krakowa podąża na Rynek" - mówi "Faktowi" Jacek Stokłosa. "A poza tym występuje w stroju, który nijak ma się do tradycji" - zżyma się radny.
Zgodzili się z nim inni miejscy rajcy. I postanowili nie wydawać nikomu zezwoleń na pracę w charakterze Tatarzyna na Rynku. Powód - ochrona dóbr kultury.
Wojtek Kłosowski, były kierowca autobusu, który od piętnastu lat wcielał się w rolę lajkonika, załamuje ręce. "To tak, jakby zakazać sprzedaży obwarzanków albo wygnać kwiaciarki z Rynku", pomstuje. W urzędzie miejskim usłyszał, że jeśli chce dalej dorabiać sobie na Rynku, może się przebrać za... smoka. Ma tylko kupić sobie strój za 4,5 tys. zł.
Źródło: "Fakt"