Rodzice coraz częściej unikają obowiązkowych szczepień swoich dzieci - w efekcie wracają choroby, których dawno nie było. Problem martwi epidemiologów i Ministerstwo Zdrowia. Resort zapowiada uszczelnienie systemu monitorowania obowiązkowych szczepień. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Szczepionki skutecznie chronią nas przed poważnymi chorobami, które mogą prowadzić do kalectwa, a nawet śmierci. Powszechnie stosowane zapewniają populacyjną odporność, a to ochrona także dla osób, które z poważnych powodów szczepionek przyjąć nie mogą.
- Zaniechanie szczepień zawsze historycznie wiązało się z wybuchem epidemii - ostrzega doktor Lidia Stopyra z Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala imienia Żeromskiego w Krakowie.
- Jeżeli spadnie odporność populacyjna poniżej pewnego poziomu, różnego dla różnych chorób, ale z reguły to jest poniżej 90 procent osób zaszczepionych, to wtedy mamy realne ryzyko - wyjaśnia.
Niestety, w Polsce rośnie liczba rodziców, którzy unikają tego obowiązku. W ciągu ostatnich pięciu lat liczba uchyleń od szczepień obowiązkowych zwiększyła się dwukrotnie, a od 2010 roku ponad 21-krotnie.
- Będą się tworzyły enklawy, grupy osób wrażliwych na dane choroby i będziemy mieli epidemie wyrównawcze - mówi profesor Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS.
Z danych z 2022 roku wynika, że przeciwko WZW typu B zaszczepiono 97 proc. dwulatków, przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi 94 proc., a przeciwko odrze tylko 90,9 proc.
Elektroniczna karta szczepień i usprawnienie kar
Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że z tą sytuacją chce się zmierzyć. Wszystko na razie jest na etapie "analizowania rozwiązań". Pierwszy pomysł to wprowadzenie obowiązkowej elektronicznej karty szczepień.
- W tym momencie jest ona fakultatywna, co do zasady jest w formie papierowej. Chcemy przejść na obowiązkową wersję elektroniczną - mówi szef Departamentu Zdrowia Publicznego w Ministerstwie Zdrowia Dariusz Poznański. - To w bardzo istotny sposób poprawi informację, jak wygląda poziom zaszczepienia u dzieci i młodzieży - dodaje.
Kierownik Kliniki Pediatrii WUM doktor hab. Ernest Kuchar ocenia, że w momencie, gdy wejdzie w życie elektroniczny rejestr - podobny do tego przy rejestracji szczepień przeciwko COVID-19 - może ujawnić problemy, a przynajmniej pozwoli poznać ich skalę.
Drugi pomysł to uproszczenie systemu kar za nieszczepienie dziecka. Obowiązująca obecnie procedura administracyjna jest przewlekła i łatwa do uniknięcia, mimo, że jej górna granica to nawet 10 tysięcy złotych.
- W praktyce wygląda to tak, że rodzice się odwołują, jest to kierowane do kolejnych instytucji do rozpatrzenia. Sprawy się ciągną miesiącami, a nawet latami, a dzieci pozostają niezaszczepione - wskazuje doktor Stopyra.
Priorytetem kampanie edukacyjne
Ministerstwo Zdrowia na razie rozważa różne scenariusze. - Myślimy by nie zastąpić tego w kierunku mandatów, ale z drugiej strony naszym priorytetem są jednak kampanie edukacje - mówi minister zdrowia Adam Niedzielski.
Lekarze ostrzegają, że polityka kija może nie zadziałać, więc lepiej edukować - sposobem ma być uświadamianie rodziców, że zakaźne choroby mogą mieć poważne konsekwencje.
- W klinice, w której pracuję mniej więcej połowa pacjentów stanowią dzieci z ospą wietrzną - zwraca uwagę doktor Kuchar. - To wszystko są ciężkie powikłania z martwiczym zapaleniem płuc i zgonami włącznie - podkreśla.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN