Żory będą pierwszym na Śląsku miastem, w którym powstanie sieć defibrylatorów zainstalowanych w publicznych miejscach.
Ogólnie dostępne defibrylatory zainstalowano już w Trzebini i warszawskim metrze. Tymczasem na zachodzie Europy to norma. - Chcielibyśmy, aby te urządzenia znalazły się w każdej dzielnicy miasta - mówi Wojciech Kałuża, radny miejski, współautor pomysłu.
Oprócz miejsc publicznych, w urządzenia wyposażone zostałyby radiowozy i straż pożarna. Realizacja żorskiego projektu "Ratunek dla serca" ma kosztować ponad 350 tysięcy złotych. Pieniądze miałyby pochodzić z budżetu miasta, ale nie tylko.
- Zależy nam na tym, by defibrylatory były zainstalowane w żorskich centrach handlowych i większych zakładach pracy. Będziemy z ich przedstawicielami rozmawiać na ten temat - mówi Wojciech Kałuża. - Im więcej firm będzie chciało wziąć udział w programie, tym lepiej - dodaje.
Defibrylator jest jedynym urządzeniem, które w przypadku zatrzymania akcji serca może przywrócić jego pracę, ale pomoc musi nadejść szybko - w 3 do 5 minut od momentu zatrzymania krążenia. Nie jest to skomplikowane urządzenie, z obsługą powinna poradzić sobie osoba, która ma podstawową wiedzę o pierwszej pomocy.
Zdaniem Zbigniewa Kołodziejskiego, instruktora Polskiej Rady Resuscytacji, pomysł jest bardzo dobry i potrzebny, ale niezbędne będą szkolenia w udzielaniu pierwszej pomocy. - Musimy przeszkolić jak najwięcej mieszkańców, którzy będą umieli i nie będą się bali posługiwać się defibrylatorem - mówi. - W pierwszym etapie ma zostać przeszkolonych pięćset osób, później kolejne - mówi Wojciech Kałuża.
Źródło: "Polska - Dziennik Zachodni"