Na ulicach Łańcuta i Wysokiej (woj. podkarpackie) pojawił się łoś. Zawitał do miejskiego lasu i na prywatną posesję, gdzie objadał krzewy. - Obecność łosi w okolicy nie jest niczym nowym, jednak dawno już nie było łosia w centrum miasta - mówi nam Karolina Pill Sowa, miejska radna i miłośniczka przyrody, która sfotografowała zwierzę.
- Łoś, a raczej łoszak, bo to młody osobnik, najprawdopodobniej się zgubił. Najpierw widziany był w miejskim lesie Bażantarnia, po czym trafił na prywatną posesję, gdzie objadał krzaki - opowiada pani Karolina.
Zaskoczony wizytą właściciel posesji zamknął zwierzę w ogrodzie, a o niespodziewanym gościu powiadomił służby. Na miejscu zjawiła się policja i powiatowy lekarz weterynarii. Zapadła decyzja o zamknięciu ruchu i przepłoszeniu zwierzęcia na bezpieczny teren.
- Wieczorem pod nadzorem służb i w eskorcie policji łoś opuścił miasto - relacjonuje pani Karolina.
Dzień później łoś widziany był w miejscowości Wysoka pod Łańcutem. Zawędrował w okolicę domów, gdzie skubał liście z drzew. Tam również zajęły się nim odpowiednie służby i zwierzę w nocy zostało przepłoszone w bezpieczne dla niego miejsce.
Łosie w miastach to coraz częstszy widok
Łukasz Lis, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie, podkreśla, że do widoku łosi w miastach powinniśmy się przyzwyczajać. - Na mocy wprowadzonego w 2001 roku moratorium do łosi nie można strzelać, więc populacja tych zwierząt się rozrasta. Poza tym miasta rozrastają się gospodarując tereny, na których żyją dzikie zwierzęta, więc widok lisa, wilka, czy łosia w mieście nie powinien dziwić - mówi nam.
Rzecznik RDOŚ w Rzeszowie podkreśla, że łoś wbrew pozorom może być niebezpieczny. - To z pozoru spokojne zwierzę, ale kiedy czuje zagrożenie, może zachowywać się nieobliczalnie, dlatego pod żadnym pozorem nie należy do niego podchodzić. Jeśli trafimy na łosia, najlepiej powiadomić o tym odpowiednie służby - mówi nam.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Karolina Pill Sowa