LiD nie chce byłego lidera SLD Leszka Millera na swoich listach, ale byłego premiera popierają szeregowi działacze łódzkiego Sojuszu. Ostateczna decyzja o przyszłości Millera zapadnie podczas sobotniego posiedzenia Rady Krajowej SLD - zapowiada "Rzeczpospolita".
- Zapowiada się ekscytujący spektakl medialny - mówi jeden z młodych działaczy Sojuszu. - Miller wybiera się na posiedzenie Rady Krajowej i na pewno nie podda się bez walki.
- Sprawa Millera jest zamknięta, ja kandyduję z Łodzi - ucina jednak ostro szef SLD Wojciech Olejniczak. - Polityk, który tak jak Miller ma 80 proc. negatywnego elektoratu, może wyłącznie zaszkodzić LiD. Zresztą swoimi wypowiedziami wpisuje się w scenariusz szkodzenia naszej koalicji.
- Dla mnie sprawa kandydowania nie jest zakończona - powiedział Miller w rozmowie z "Rz". - Chyba że wkrótce przestanę być członkiem SLD, bo zostanę wyrzucony z partii za herezję. Odnoszę wrażenie, że to możliwe.
Wczoraj pojawiła się informacja, że Miller będzie jednak kandydował do Sejmu z Łodzi i z pierwszego miejsca, tyle że z listy Samoobrony. Mateusz Piskorski, rzecznik tej partii, nie potwierdził "Rz" tej informacji. Rownież Miller w TVN24 mówił, ze nie prowadził na ten temat rozmów z kierownictwem Samoobrony.
"Rz" pisze, że według jej informacji, były premier przymierza się do kandydowania z listy Krajowej Partii Emerytów i Rencistów. Tak czy inaczej, może poważnie zachwiać wyborczym wynikiem Wojciecha Olejniczaka, gdyby walczył z nim o głosy łodzian - komentuje gazeta.
Źródło: "Rzeczpospolita"