"Nie wyobrażam sobie powrotu do bieżącej polityki w Polsce" - mówi "Dziennikowi" w wywiadzie Aleksander Kwaśniewski. I zapewnia, że związki z lewicą zakończył w dniu wyborów.
Oto kilka pytań i odpowiedzi:
A limit zaufania dla lewicy już się skończył? Dziś LiD najprawdopodobniej nie przekroczyłby progu wyborczego.
Wierzę, że sytuacja jest lepsza, niż mówią sondaże. Ale nie jest tak dobra, jak być powinna. Uważam, że lewica ze względu na podziały i oczekiwania w społeczeństwie powinna mieć poparcie w granicach 20 proc. Lewicę czeka długi marsz. Czas spędzany w opozycji powinien być dobrym czasem, by zbudować przekonujący program, dotrzeć z nim do ludzi, szczególnie do młodych.
A pan jako patron LiD pomoże w tym?
Ja swoje związki z lewicą zakończyłem w dniu wyborczym. Nie chcę komentować ani wpływać na to, co się z lewicą dzieje.
LiD przetrwa?
Życzę im jak najlepiej. Nic więcej pani ode mnie nie wyciągnie.
Będę próbować. Jest kryzys na lewicy? Marek Borowski powiedział ostatnio, że LiD nie ma lidera.
Na pewno formacja ma kłopoty, nie mam wątpliwości. Między tymi ludźmi musi być więcej komunikacji, więcej zaufania. Czasami odnoszę wrażenie, nawet w samym SLD, że są to wolne elektrony. Na pewno trzeba też trafnie sformułować program, znaleźć język i ludzi, którzy będą mówili przekonująco do tych, którzy mieliby na lewicę zagłosować. To się nie stanie z dnia na dzień. To jest proces długotrwały, wymagający wysiłku. Lewicy z polskiej polityki wymazać nie sposób. A odbudowanie jej silnej pozycji jest zadaniem trudnym. Ale przestrzegam: moja teza o długim marszu nie może działać uspokajająco. Bo jak nic się nie będzie robić, to ten marsz może się okazać marszem wiecznym.
A połączenie SLD i SdPl to dobry pomysł?
Nie uczestniczę w dyskusjach wewnątrzpartyjnych, więc proszę mnie zwolnić z odpowiedzi. Mogę powiedzieć jedno: wszystko, co na lewicy będzie służyło programowemu zintegrowaniu, ma sens. Ale integracja lewicy powinna odbywać się nie tylko w ramach istniejących partii, ale z udziałem różnych ruchów czy środowisk lewicowych. Mam na myśli choćby środowisko "Krytyki Politycznej", choć kontrowersyjne, to jednak niezwykle twórcze. Nie ma sensu klejenie różnych struktur, a później kłótnia o to, kto ma być na którym miejscu. Czy programowa integracja jest możliwa? Tak. Czy jest trudna? Tak. Czy są dzisiaj wykonawcy do tego? Mam nadzieję, że tak. Ale głowy bym nie dawał.
Zbliża się kongres SLD. Rozstrzygną się losy Wojciecha Olejniczaka. Sprawdził się jako szef partii?
Na lewicy nie ma dzisiaj aż takiego kapitału personalnego, żeby można było z kogokolwiek rezygnować. Moim zdaniem nie wolno rezygnować ani z Olejniczaka, ani z Napieralskiego. To nie jest dobry moment. Oczywiście można dyskutować o sposobie i stylu przywództwa. Gdyby dzisiaj lewica poszła na taki personalny spór, to się zmarginalizuje. Nie ma ludzi doskonałych. Pamiętajmy, że dzisiaj liderami SLD są ludzie młodzi, którym trzeba udzielić kredytu zaufania, którym trzeba pomóc. Nie może dojść do wyniszczania się. Z całą mocą przed tym przestrzegam.
Jest szansa na porozumienie Olejniczaka z Napieralskim?
Ja się dogadywałem z Millerem, Tusk się dogadywał z Rokitą. Czasem ceny za to są bardzo wysokie, ale na tym etapie konieczne.
LiD chciał wykorzystać pana doświadczenie.
Źródło: "Dziennik"