- Przedłużamy termin zamknięcia placówek oświatowych i szkół wyższych. Nie będą funkcjonować do Wielkanocy - poinformował premier Mateusz Morawiecki. Ogłosił, że w Polsce zostaje wprowadzony stan epidemii. Wzrośnie też kara za złamanie kwarantanny.
Czytaj raport tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje
Premier: wprowadzamy stan epidemii
- Wprowadzamy stan epidemii, który daje nowe prerogatywy i nakłada na nas nowe obowiązki - poinformował w piątek premier Mateusz Morawiecki. W związku z tym - dodał - zapadła decyzja o przedłużeniu zamknięcia wszystkich placówek oświatowych i szkół wyższych do Wielkanocy. Wcześniej wszystkie placówki oświatowe w kraju miały być zamknięte do 25 marca.
Morawiecki przekazał też, że zostaną zaostrzone kary za złamanie kwarantanny. Grzywna wzrośnie z pięciu tysięcy do 30 tysięcy złotych. Wprowadzone będą też "dodatkowe mechanizmy śledzenia tego, czy ludzie przebywają pod adresem, który zadeklarowali".
- Ceną za złamanie kwarantanny może być czyjeś zdrowie lub życie. Musimy traktować ten temat bardzo poważnie - podkreślił.
Szef rządu zaznaczył, że wprowadzenie stanu epidemii nie oznacza przełożenia terminu wyborów.
"Najbliższe dwa-trzy tygodnie muszą być tygodniami pełnej społecznej dyscypliny"
Na konferencji prasowej w KPRM mówił, że obecna sytuacja w Polsce związana z epidemią koronawirusa to "egzamin z odpowiedzialności". - Robimy to w dużym stopniu dla nas samych, dla wszystkich Polaków, ale w szczególności dla osób starszych, dla seniorów - podkreślał. - Ta nasza kwarantanna narodowa, a jednocześnie ta tęsknota za normalnością, nie może oznaczać tego, że będziemy luzowali sobie nasze reguły. Nie, te najbliższe dwa-trzy tygodnie do świąt, muszą być tygodniami pełnej społecznej dyscypliny. W ten sposób chronimy jedni drugich i taka społeczna izolacja bardzo pomaga - podkreślał.
Szumowski o stanie epidemii: decyzja trudna, ale ratująca życie
Minister zdrowia Łukasz Szumowski tłumaczył, że wprowadzenie stanu epidemii umożliwia ministrowi zdrowia na terenie Polski, a wojewodom na terenie poszczególnych województw wyznaczanie roli personelowi medycznemu, ale także innym osobom w zwalczaniu epidemii. - Można po prostu delegować kogoś do pracy na danym obszarze, który jest niezbędny, aby powstrzymać epidemię koronawirusa - wyjaśniał Szumowski.
Przyznał, że wprowadzenie stanu epidemii "to oczywiście decyzja trudna", ale "te trudne decyzje, te ważne i niezwykle odpowiedzialne zachowania wszystkich Polaków, są tak naprawdę decyzjami ratującymi czyjeś życie".
- Wiemy, że to jest dla wszystkich państwa bardzo trudny i ciężki czas, ale z drugiej strony dzięki tej dyscyplinie, dzięki temu, że nie wychodzimy na ulice, możemy uratować komuś życie. Możemy spowodować, że będzie respirator dla osoby starszej, że będzie miejsce w szpitalu dla chorego i że zdążą wszystkie służby, lekarze, pielęgniarki, ratownicy, diagności leczyć pacjentów i nie być sami zarażeni - tłumaczył Szumowski.
"Zwiększyliśmy nasze możliwości. Możemy przeprowadzić cztery tysiące testów na dobę"
Minister zdrowia poinformował, że do piątku zostało wykonanych 13 100 testów na obecność koronawirusa. - Nasze możliwości w związku z tym, że mamy już 30 laboratoriów, wzrosły do czterech tysięcy testów na dobę i oczywiście nadal wykonujemy te testy u osób, które je potrzebują - zapewniał.
Dodał, że "gdybyśmy wykonali testy u 38 milionów osób naraz, chaos informacyjny i chaos w służbie zdrowia byłby taki, że niewiele byśmy z tych informacji wynieśli" - Tak nigdzie na świecie to nie jest wykonywane - zaznaczył.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adam Guz/KPRM