Ministerstwo Sprawiedliwości chce niemal podwoić liczbę więźniów, którzy będą odbywać karę w systemie dozoru elektronicznego: z pięciu tysięcy teraz do dziewięciu tysięcy. Resort także zmienia przepisy tak, by sądy i więzienia mogły znacznie swobodniej działać za pomocą telekonferencji i poczty elektronicznej.
Rozwiązania mają być częścią pakietu zmian w ustawach związanych z epidemią choroby COVID-19, spowodowaną koronawirusem.
"Więźniowie, mający łączną sumę kar nieprzekraczających 18 miesięcy, będą mogli się ubiegać o odbywanie kar w systemie dozoru elektronicznego" – brzmi komunikat resortu.
Decyzja sądu
To spora zmiana, gdyż teraz taką możliwość mają skazani na maksymalnie rok więzienia. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że korzysta z niej pięć tysięcy osób, a dziewięć tysięcy spełnia wymagania.
- Każdy przypadek skazanego ocenia sąd penitencjarny, stąd nie wszyscy mają "obrączki". To się nie zmieni, zostawiamy również decyzję sądowi penitencjarnemu – usłyszeliśmy od jednego z urzędników ministerstwa.
"Obrączki" dla 6 tysięcy
Jeszcze według niedawno przekazywanych oficjalnych informacji wydolność systemu dozoru wynosiła 6 tysięcy osób.
- Chodzi o tych osadzonych, którzy jednocześnie mają aktywną bransoletkę. Bo oczywiście w ciągu roku, gdy kolejni kończyli kary, nawet 12 tysięcy mogło przewinąć się przez system – mówi nam doświadczony funkcjonariusz Służby Więziennej.
Przerwa w karze
Projekt zakłada również specjalną "przerwę" w wykonywaniu kary więzienia, która będzie dotyczyć skazanych do maksymalnie trzy lata więzienia.
"Przepis taki miałby zastosowanie wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach, gdy jest to niezbędne do ograniczenia ryzyka epidemii w zakładzie karnym. Wniosek taki nie mógłby dotyczyć skazanego za przestępstwo umyśle zagrożone surowszą karą niż 3 lata więzienia ani skazanego za przestępstwa popełnione w ramach recydywy czy zorganizowanej przestępczości" – brzmi komunikat ministerstwa.
"Awaryjne" funkcjonowanie sądów
Opracowany w resorcie projekt zmian przyznaje również specjalne uprawnienia prezesom sądów apelacyjnych w związku ze stanem epidemii. Będą oni mogli organizować pracę sądów "w przypadku całkowitego zaprzestania czynności przez sąd powszechny lub wojskowy z powodu COVID-19".
Prezes sądu apelacyjnego w takiej sytuacji będzie miał obowiązek zorganizować "awaryjne" funkcjonowanie sądów - np. posługując się sędziami z działających jeszcze okręgów, aby zapewnić działanie każdego sądu w najbardziej niezbędnych sytuacjach, takich jak np. rozpatrywanie wniosków o areszty tymczasowe.
Podobnie będzie w przypadku, gdy wszystkie sądy powszechne na terenie całej apelacji będą wyłączone. Wtedy Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego będzie miał taki obowiązek – wyznaczyć sądy z innych rejonów, by zastąpiły działanie wyłączonych.
Łącza zamiast rozpraw
Kierownictwo resortu sprawiedliwości chce również, aby jak najwięcej czynności mogło się odtąd odbywać za pomocą łącz, a nie osobiście. Pojawiły się więc przepisy, by np. posiedzenia sądu, na których zapadają decyzje o przedłużeniu aresztu, odbywały się właśnie w taki sposób – osadzony byłby obecny tylko za pomocą telekonferencji ze swojego zakładu karnego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24