Brakuje materiałów ochrony osobistej dla lekarzy: maseczek, kombinezonów, jednorazowych strojów - przekazał Kamil Barczyk, dyrektor szpitala w Bolesławcu. Adam Pietrzak, specjalista do spraw ratownictwa medycznego, powiedział, że ratownicy "liczą się z warunkami prowizorycznymi" i "po części będą musieli improwizować".
RAPORT TVN24.PL: Najważniejsze informacje o koronawirusie >>>
"Cały czas jest problem"
Kamil Barczyk, dyrektor szpitala w dolnośląskim Bolesławcu, który został przekształcony w szpital zakaźny, mówił w TVN24, że "cały czas jest problem z materiałami ochrony osobistej" - maseczkami, kombinezonami, jednorazowymi strojami, ale "są podejmowane odpowiednie działania".
Wyliczał, że chodzi o "dotacje rządowe, ministerialne, ale również darowizny przekazywane przez lokalne społeczności, przedsiębiorstwa, samorządy". - Dzięki temu wsparciu jeszcze funkcjonujemy. Dzięki wczesnej reakcji możemy funkcjonować, sytuacja będzie coraz lepsza - podkreślił.
Przekazał, że jego szpital dostał dwa miliony dotacji rządowej, które pozwolą na zakupy materiałów ochrony osobistej. - A ceny (sprzedający - red.) windują z dnia na dzień o 100, 200, 300 procent – zaznaczył.
- Lokalni przedsiębiorcy przekazują nam kombinezony ochronne, maseczki. To, co mają na własny użytek, przekazują do szpitala, nam jest to niezwykle potrzebne – mówił Barczyk. Dodał, że samorządy "organizują fabrykę", która wyprodukuje kombinezony, prześcieradła i stroje jednorazowe.
"Niestety, tak jak w całym kraju, jest kłopot"
Joanna Rybińska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych powiedziała, że w jej szpitalu – przy ulicy Lindleya w Warszawie - "jest dostęp do środków ochrony indywidualnej", ale "mogłoby być ich więcej". - Niestety, tak jak w całym kraju, jest kłopot. Liczba produkowanych zestawów jest niewystarczająca na potrzeby ochrony zdrowia - przyznała.
- Co się wydarzy za tydzień? Pan premier przewiduje, że będzie wzrost liczby osób podejrzanych o zakażenie. Możemy też założyć taką tezę, że niestety nie dojdzie do zmniejszenia liczby zakażonych pacjentów. Wtedy może się okazać, że nie będziemy mieli środków ochrony indywidualnej dla pracowników - powiedziała Rybińska.
"Po części będzie trzeba improwizować"
Adam Pietrzak, specjalista do spraw ratownictwa medycznego i medycyny ratunkowej, mówił o sytuacji ratowników. - O tym, jak jutro będzie wyglądało wyposażenie naszego zespołu wyjazdowego, okaże się jutro o 7 rano, po przejęciu dyżuru. Co zastaniemy, to będzie nam dane. Dostosujemy się – powiedział.
Przyznał, że część lekarzy "zabezpiecza się" prywatnie, na własną rękę. - Mają własny strój izolacyjny i środki ochrony – wyjaśniał specjalista.
- Liczymy się z warunkami prowizorycznymi, nagłą i niespodziewaną sytuacją. Po części będzie trzeba improwizować, dostosowując się do tego, co przyniesie nam następny dzień - dodał Pietrzak.
Autorka/Autor: ads
Źródło: TVN24