Marek Józefiak z Greenpeace Polska, komentując sytuację na Odrze, powiedział na antenie TVN24, że w naszym kraju brakuje systemu monitorowania jakości wód w rzekach. A naukowcy, którzy chcieliby się tym zająć, mają problem z otrzymywaniem pieniędzy na ten cel.
Marek Józefiak, rzecznik prasowy Greenpeace Polska, który we wtorek gościł na antenie TVN24, stwierdził, że z każdym dniem maleje szansa na to, abyśmy dowiedzieli się, co zatruło Odrę. - Ta niewiedza państwa jest zatrważająca. Nomem omen ryba psuje się od głowy. Nie mam pretensji do konkretnych inspektoratów ochrony środowiska, ale do tego, że ten system zupełnie nie funkcjonuje - stwierdził.
Jak wskazał, w kwestii na przykład jakości powietrza, mamy kilkaset stacji monitoringu, które na bieżąco nie tylko monitorują sytuację, ale przede wszystkim przekazują wiedzę dalej, to w przypadku wód tego brakuje.
- Natomiast jeśli chodzi o powietrze, to każdy z nas może wyciągnąć smartfona i - nawet w rządowej aplikacji - sprawdzić jego jakość - przekonywał.
Informacje powinny być przekazywane nie przez wędkarzy, ale przez służby
Zapytany o to, czy gdyby - przynajmniej w największych polskich rzekach - był na stałe prowadzony monitoring, to w dniu, w którym pojawiłaby się tam trująca substancja, podniósłby się alarm, przyznał że tak by się stało.
- Informacja nie byłaby przekazywana przez wędkarzy czy aktywistów przyrodniczych, ale przez inspektoraty ochrony środowiska - zaznaczył Józefiak.
Greenpeace zebrał próbki w okolicach Parku Narodowego "Ujście Warty"
Dodał, że mamy w Polsce państwowy monitoring środowiska, który o ile bada zanieczyszczenia powietrza, to w przypadku rzek "mamy samych naukowców mówiących, że chcą badać polskie rzeki, ale nie dostają na to pieniędzy".
- My, jako organizacje pozarządowe, oczywiście staramy się coś robić. Wczoraj zebraliśmy próbki w okolicach Parku Narodowego "Ujście Warty". Jak tylko dostaniemy wyniki, przekażemy społeczeństwu informację - zapewnił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24