Policja w Hongkongu zatrzymała producentkę programu publicznej stacji RTHK na temat brutalnego ataku na stacji metra Yuen Long, jednego z najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń, do jakich doszło w toku ubiegłorocznych protestów. Do zatrzymania doszło we wtorek.
Z informacji RTHK wynika, że producentka Bao Choy, zatrudniona w firmie jako freelancerka, została zatrzymana we wtorek po południu w swoim domu, który następnie przeszukano. Według źródeł dziennika "South China Morning Post" zatrzymanie Choy ma związek z poszukiwaniem przez nią danych osobowych właścicieli samochodów, do których wsiadali domniemani sprawcy ataku na stacji Yuen Long z 21 lipca 2019 roku.
Atak na demonstrantów
Brutalny atak zamaskowanych osobników na prodemokratycznych demonstrantów i przypadkowych podróżnych, a także brak szybkiej reakcji policji, która podjęła interwencję dopiero po ucieczce napastników, wywołał falę oburzenia i oskarżeń o zmowę policjantów z triadami, czyli lokalnymi zorganizowanymi grupami przestępczymi.
Choy jest podejrzana o złamanie rozporządzenia o ruchu drogowym – powiedziało "SCMP" źródło w policji. Inny zaznajomiony ze sprawą rozmówca wyjaśnił natomiast, że producentka programów telewizyjnych miała skłamać na temat tego, w jakim celu poszukuje danych w rządowym systemie.
Publiczna stacja radiowo-telewizyjna RTHK funkcjonuje jako wydział hongkońskiej administracji. Była wielokrotnie krytykowana przez polityków prorządowych i sympatyków komunistycznych władz w Pekinie za rzekome sprzyjanie prodemokratycznym protestom, które wstrząsały Hongkongiem przez całą drugą połowę 2019 roku.
Za złożenie fałszywego oświadczenia przy wniosku o udostępnienie danych grozi w Hongkongu grzywna do 5 tys. dolarów hongkońskich (2,5 tys. zł) lub pół roku więzienia.
Zatrzymania polityków opozycji
W poniedziałek policja aresztowała w poniedziałek posła Partii Demokratycznej Teda Huia. To ósmy opozycjonista aresztowany od niedzieli pod zarzutem utrudniania pracy parlamentu. Demokraci oceniają to jako przejaw politycznego ucisku – podały miejscowe media. - To oznacza, że Hongkong stał się całkowicie państwem policyjnym, gdzie policja reguluje wypowiedzi i zachowanie polityków i członków Rady Ustawodawczej. Nawet jeśli chodzi o sprawy proceduralne w parlamencie, teraz kontrolę nad nimi ma policja – powiedział Hui, którego zwolniono za kaucją.
Oskarżenie ośmiu polityków opozycji wpisuje się w kampanię zacieśniania przez władze kontroli nad hongkońskim ruchem demokratycznym po masowych antyrządowych protestach, które wstrząsały byłą brytyjską kolonią przez całą drugą połowę 2019 roku.
Zarzuty dotyczą posiedzenia komisji sterującej pracami parlamentu z 8 maja, gdy doszło do przepychanek pomiędzy członkami opozycji a propekińskimi lojalistami. Posłowie z obu stron sceny politycznej chodzili po sali obrad z banerami i próbowali budować barykady z krzeseł, a jeden z demokratów usiłował wspiąć się po ścianie.
W niedzielę pod zarzutem złamania rozporządzenia o uprawnieniach parlamentu aresztowano siedmiu demokratów, w tym obecnych i byłych posłów. Mają się oni stawić w sądzie w czwartek. W związku z wydarzeniami z 8 maja nie aresztowano natomiast żadnego polityka propekińskiego - podkreśla publiczna stacja RTHK.
Opozycja ocenia, że rozporządzenie o uprawnieniach parlamentu powinno służyć ochronie posłów, tymczasem władze używają go jako narzędzia do tłumienia krytyki. Obóz demokratyczny wydał oświadczenie, w którym potępił aresztowania, określając je jako przejaw ucisku politycznego.
Źródło: PAP