Policja spłaciła swoje ubiegłoroczne wielomilionowe zadłużenie, ale już zaczyna się zadłużać na nowo - wynika z informacji tvn24.pl. Pod koniec ubiegłego roku sytuacja była tak zła, że w komendzie stołecznej chciano, by policjanci płacili za paliwo do radiowozów z własnej kieszeni. Teraz kołem ratunkowym dla policyjnego budżetu ma być sięgnięcie do funduszu na pomoc obywatelom Ukrainy.
Finansowe problemy w policji - która obok armii jest największym pracodawcą w Polsce - nasiliły się w połowie ubiegłego roku. - Nie dostawaliśmy zasileń z budżetu państwa w takiej wysokości, jak powinniśmy. Co oczywiste, sytuację pogorszyły ceny paliw i energii, które oszalały - mówi portalowi tvn24.pl urzędnik z resortu spraw wewnętrznych, prosząc o zachowanie anonimowości.
O skali rachunków za samo paliwo świadczą liczby: policja dysponuje około 20 tysiącami pojazdów, które średnio przejeżdżają 20 tysięcy kilometrów rocznie.
Policjanci mają płacić sami?
Radiowozy tankowane są na stacjach Orlenu, funkcjonariusze regulują płatności za pomocą kart Flota. Gdy pojawiły się problemy budżetowe, mundurowi księgowi przestali zasilać karty. Policjanci tankowali i przy kasie okazywało się, że karty "nie działają".
W połowie listopada szef jednej z komend rejonowych w Warszawie rozesłał do swoich funkcjonariuszy pismo w tej sprawie. Problemy z płatnością określił w nim jako "częsty fakt awarii terminali na stacjach Orlen".
"W sytuacji wystąpienia powyższego użytkownik pojazdu powinien uiścić należności z własnych środków, które w późniejszym terminie zostaną zwrócone" - zalecił komendant Jarosław Szulc z komendy na Woli.
Według naszych źródeł komendant w kilka godzin po rozesłaniu pisma zrozumiał, że popełnił błąd.
Pismo wycofał, ale świadczyło o wręcz rozpaczliwej sytuacji finansowej
Oficjalna wersja, którą otrzymaliśmy w piątek od oficer prasowej komendy rejonowej policji Warszawa-Wola nadkomisarz Marty Sulowskiej brzmi: "Pismo z dnia 18 listopada (piątek) zawierało w sobie omyłkową informację, która została niezwłocznie sprostowana po weekendzie. Podkreślam, że żaden z naszych funkcjonariuszy i pracowników nie ponosił kosztów związanych z tankowaniem pojazdów. Nigdy nie było obowiązku płacenia środkami własnymi, co jasno wskazano w piśmie korygującym".
Z długu w dług
Jak informowaliśmy na łamach tvn24.pl, wielu dostawców, ekspertów zerwało z policją współpracę. Mundurowi, w całym kraju, zalegali z płatnościami za tłumaczenia, ekspertyzy, dostawcom tuszów do drukarek czy papieru toaletowego.
Wobec sygnałów, jakie do nas wpływały, w ostatnich dniach zadaliśmy Komendzie Głównej Policji pytania o to, jakie są aktualne zaległości finansowe policji, w tym: kiedy ostatnio Policja regulowała swoje zadłużenie za benzynę via program Flota; czy rzeczywiście KGP nie płaci za prąd dostarczany do budynku centrali. Według oficjalnych odpowiedzi, które otrzymaliśmy, policja całe swoje zadłużenie spłaciła miesiąc temu, w ostatnim dniu lutego. W tej samej odpowiedzi zapewniono, że teraz centrala policji na bieżąco reguluje swoje płatności, nie zalega za prąd oraz ciepło czy telefony.
Sygnały o tym, że komendy wojewódzkie już się zadłużają i odraczają płatności "maksymalnie, jak się da" dotarły do redakcji tvn24.pl z kilku komend wojewódzkich w kraju. Nasi rozmówcy oceniają, że niewielkie komendy wojewódzkie mogą mieć już około miliona długu, większe nawet kilka milionów.
Plan ratunkowy
- Minister (spraw wewnętrznych i administracji) Mariusz Kamiński boi się porównań do czasów biedy polskiej policji w latach 90. Zbliżają się przecież wybory, wewnątrz PiS ma wielu wrogów, którzy jego potknięcia by chętnie wykorzystali - mówi nasz rozmówca z resortu.
Jak ustaliliśmy, w gmachu ministerstwa powstał "plan ratunkowy". Główne założenie polega na tym, by sięgnąć do pieniędzy z Funduszu Pomocy, który powstał na mocy ustawy "o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa".
- W praktyce komendanci siedzą nad papierami i udowadniają, jak wiele paliwa radiowozy spalają każdego dnia, niosąc pomoc Ukraińcom. Oczywiście chodzi o to, by wykazać jak najwięcej - mówi nam anonimowo jeden z komendantów.
- Chcą, bym poświadczał nieprawdę. Jeśli tego nie zrobię, stracą moi funkcjonariusze. Dlatego ja nie chcę brać w tym udziału, złożyłem raport - przyznaje jeden z oficerów.
Komenda główna potwierdziła, że może sięgać do Funduszu Pomocy. "Każda jednostka policji na bieżąco weryfikuje potrzeby i wnioskuje o zwiększenie dotacji. Bieżąca weryfikacja potrzeb ma na celu rzetelne pokrywanie wydatków związanych z pomocą Ukrainie z Funduszu Pomocy, a tym samym prawidłowe rozliczenie przyznanych środków w ramach prowadzonej sprawozdawczości" - przekonuje inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik komendanta głównego policji.
Źródło: tvn24.pl