Prawo i Sprawiedliwość chce zablokować Sąd Najwyższy, który w czwartek ma podjąć kluczową decyzję w sprawie sędziów nominowanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Z pomocą przychodzi Trybunał Konstytucyjny, do którego o "rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między Sejmem a Sądem Najwyższym" zwróciła się marszałek Sejmu. Czy jednak to, co Elżbieta Witek uważa za "spór kompetencyjny", rzeczywiście nim jest? Przyglądamy się przepisom i opiniom ekspertów.
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek (PiS) zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego o - jak to określiła - "rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między Sejmem a Sądem Najwyższym".
Wcześniej Sąd Najwyższy zapowiedział posiedzenie połączonych trzech izb mające odpowiedzieć na pytanie o to - w uproszczeniu - czy sędziowie powołani z rekomendacji nowej, wybranej przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa, rzeczywiście są sędziami.
Nowi sędziowie na cenzurowanym
Pytanie to wymaga szybkiej i jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ w Polsce pogłębia się chaos prawny. W kolejnych sądach w różnych częściach kraju podważane jest prawo nowych sędziów do orzekania. Ostatni głośny przykład to wyrok za zbrodnię w Cerekwicy Starej. Obrońcy skazanego żądają uchylenia wyroku dożywocia, bo w składzie, który wydawał wyrok zasiadała osoba nominowana na stanowisko sędziego z rekomendacji nowej KRS.
Sprawa, którą rozpatruje Sąd Okręgowy w Olsztynie z przewodniczącym Pawłem Juszczyszynem, również dotyczy zwykłej ludzkiej kwestii - sporu o zapłatę. Sąd pod przewodnictwem sędziego Juszczyszyna bada, czy orzeczenie w pierwszej instancji "zostało wydane przez osobę do tego uprawnioną". Dlatego właśnie postanowił sprawdzić w Sejmie, kto tak naprawdę poparł kandydatów na członków nowej KRS.
Żeby każdy sędzia w Polsce nie musiał indywidualnie rozstrzygać podobnych kwestii, pierwsza prezes Sądu Najwyższego zawnioskowała o posiedzenie trzech izb. Mają one wydać uchwałę, jak traktować osoby powołane na sędziów z rekomendacji nowej KRS. Uchwały Sądu Najwyższego są instrukcją dla sądów powszechnych, jak stosować niejasne kwestie prawne.
Sąd musi być odrębny, niezależny i bezstronny
Status "nowych" sędziów jest niejasny, ponieważ 23 z 25 członków Krajowej Rady Sądownictwa, przedstawiającej prezydentowi kandydatów na sędziów, pochodzi z nominacji polityków. Wcześniej, od samego początku istnienia Rady, sędziowie w niej zasiadający byli wybierani przez innych sędziów.
Według konstytucji RP sądy są władzą odrębną i niezależną od innych władz.
Zgodnie z Europejską Konwencją Praw Człowieka każdy ma prawo do sprawiedliwego procesu przed niezawisłym i bezstronnym sądem.
O tym, że sąd musi być niezawisły i bezstronny mówi również Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej.
Polska, wstępując do UE, zobowiązała się na piśmie do respektowania prawa unijnego.
W Polsce w debacie publicznej i obrocie prawnym pojawiają się wątpliwości, czy sędziowie pochodzący z rekomendacji wyłonionej przez polityków KRS są władzą odrębną i niezależną od władz politycznych.
Sąd się zbiera, marszałek wnioskuje
Dlatego właśnie wątpliwości te zmierza rozwiać Sąd Najwyższy na zaplanowanym na czwartek posiedzeniu trzech izb. Uchwały połączonych izb Sądu Najwyższego "uzyskują moc zasad prawnych". Zatem, jeżeli SN orzeknie, że nominanci nowej KRS są sędziami, to sądy powszechne będą musiały ich tak traktować. A jeżeli orzeknie, że nie są, również będzie to zasada prawna, którą wszystkie sądy w Polsce będą musiały respektować.
Tymczasem marszałek Sejmu Elżbieta Witek ogłosiła, że Sąd Najwyższy próbuje podważyć prawo Sejmu do tworzenia prawa.
- Decyzje o tym, jak wygląda ustrój sądów, regulują ustawy, a ustawy przyjmuje Sejm. Natomiast to, co planuje w czwartek zrobić pierwsza prezes Sądu Najwyższego, jest podważeniem naszego wyłącznego prawa do stanowienia ustaw, a tym samym podważeniem kompetencji pana prezydenta do powoływania sędziów - powiedziała Witek.
Marszałek uznała, że tym samym doszło do sporu kompetencyjnego między Sejmem a Sądem Najwyższym.
Kiedy może dojść do sporu kompetencyjnego
Rzeczywiście, marszałek Sejmu ma prawo wnioskować o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego centralnych konstytucyjnych organów państwa. Tak mówi art. 192 konstytucji.
Rzeczywiście, Trybunał Konstytucyjny rozstrzyga spory kompetencyjne pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa - tak mówi art. 189 konstytucji. Powstaje jednak pytanie czy to, co marszałek Witek chce widzieć jako spór kompetencyjny, jest nim w istocie.
Sąd Najwyższy, zgodnie z konstytucją, jest władzą odrębną i niezależną od innych władz. Powstaje więc pytanie czy sprowadzenie tego sądu do roli spierającego się z Sejmem organu nie przeczyłoby tej odrębności.
Polskie prawo nie precyzuje, które centralne organy państwa mają zdolność do wchodzenia w spory kompetencyjne, a które są poza tymi sporami. Co więcej przepisy nie wskazują nawet, które instytucje są, a które nie są centralnymi konstytucyjnymi organami państwa. Odpowiedzi trzeba poszukiwać w spisanych w książkach poglądach wybitnych znawców prawa i filozofii prawa, zwanych fachowo doktryną, oraz w orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego.
Takie poszukiwania przeprowadził rzecznik praw obywatelskich w 2017 roku. Działo się to w związku z innym domniemanym sporem kompetencyjnym, do którego miałoby dojść między Sądem Najwyższym a prezydentem RP w związku z kontrowersyjnym ułaskawieniem - przed zapadnięciem prawomocnego wyroku sądu - Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika, Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendla. Wniosku o rozstrzygnięcie tamtego "sporu" Trybunał Julii Przyłębskiej jak dotąd nie rozpatrzył.
Z analizy RPO wynika, że Sąd Najwyższy należy uważać za centralny organ państwa. Taki pogląd zawarł Bolesław Banaszak w komentarzu do Konstytucji RP z 2012 roku. To jednak jeszcze nie znaczy, że Sąd Najwyższy może znaleźć się w sporze kompetencyjnym z Sejmem. Natomiast - zauważa rzecznik - "w doktrynie podkreśla się, że spór kompetencyjny (...) jest w zasadzie możliwy tylko w obrębie tych samych władz". Tu RPO powołuje się na poglądy konstytucjonalistów Zdzisława Czeszejki-Sochackiego, Leszka Garlickiego i Janusza Trzcińskiego.
"W obrębie tych samych władz" oznacza tyle, że co do zasady niemożliwe jest, aby w spór kompetencyjny mogły wejść organy z dwóch różnych sfer trójpodziału władz, np. organ rządu z Sejmem lub Senatem, albo Sąd Najwyższy z parlamentem bądź z organem rządu.
"Trudno jest (...) zakładać spór Sądu Najwyższego z innym centralnym konstytucyjnym organem, ponieważ inne organy centralne nie sprawują wymiaru sprawiedliwości" - pisze Dariusz Górecki z Uniwersytetu Łódzkiego na łamach "Gdańskich Studiów Prawniczych" (tom XL, 2018), powołując się również na Czeszejkę-Sochackiego, Garlickiego i Trzcińskiego.
Echa przywoływanej doktryny pobrzmiewają w wygłoszonych w środę wypowiedziach prawników.
Sejm i prezydent nie są wymiarem sprawiedliwości
"Sejm i Prezydent nie mogą wejść w spór kompetencyjny dotyczący wymiaru sprawiedliwości, bo go nie wykonują" - przypomina prof. Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego. Przypomnijmy, marszałek Witek zarzuca Sądowi Najwyższemu, że chce podważyć również kompetencję prezydenta do powoływania sędziów.
"Tam nie ma żadnego sporu: SN nie uzurpuje sobie żadnej kompetencji Sejmu!" - zauważa profesor Wojciech Sadurski z Centrum Europejskiego UW.
- Nie wiem, kto i z kim miałby tu być w sporze, to jest fikcja, tu żadnego sporu nie ma, bo SN rozstrzyga rozbieżności w orzecznictwie Sądu Najwyższego i ewentualnie sądów powszechnych i nie wchodzi w żadną inną kolizję z innym organem państwowym, zwłaszcza z Sejmem - oświadczył w środę dziennikarzom rzecznik prasowy Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski.
Śledząc wygłoszone w środę wypowiedzi w sprawie wniosku marszałek Witek trudno natrafić na poglądy uzasadniające, że w spór kompetencyjny mogą wejść organy wykonujące różne rodzaje władzy.
Konstytucjonalista, dr hab. Przemysław Czarnek z KUL, jednocześnie poseł PiS, twierdzi w wywiadzie dla wpolityce.pl, że spór kompetencyjny w tym przypadku ma miejsce, ponieważ i Sejm i Sąd Najwyższy są centralnymi organami państwa. Nie odnosi się jednak do poglądu, że w taki spór nie może wejść organ ustawodawczy z organem sądowniczym.
Pełnomocnik rządu RP przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości Waldemar Gontarski mówi, że w związku z wnioskiem Elżbiety Witek do TK, posiedzenie trzech izb Sądu Najwyższego powinno zostać zawieszone.
Sąd Najwyższy, ze względu na olbrzymie zainteresowanie czwartkowym posiedzeniem, zarządził na nie karty wstępu.
Trybunał pod lupą ochrony praworządności
Osobną kwestią pozostaje prawidłowość działania nowego Trybunału Konstytucyjnego. Sejm wybiera do niego na stanowiska sędziowskie kolejnych prawników. Prezydent natomiast nie odebrał do tej pory przyrzeczeń od trzech sędziów wybranych w VII kadencji Sejmu. W związku z tym opozycja oraz niektóre organy państwa nie uznają za sędziów osób wybranych na trzy stanowiska sędziowskie obsadzone przez Sejm pod koniec VII kadencji. Na przykład rzecznik praw obywatelskich konsekwentnie wycofuje z trybunału swoje wnioski, gdy okazuje się że w składach orzekających znajdują się osoby wybrane na wcześniej obsadzone stanowiska sędziowskie.
Trybunał Konstytucyjny w obecnym kształcie jest również przedmiotem procedury o ochronę praworządności wszczętej przez Unię Europejską wobec Polski. Komisja Europejska domaga się "przywrócenia niezależności i legitymacji Trybunału Konstytucyjnego przez zapewnienie, aby Prezes i Wiceprezes byli wybierani zgodnie z prawem oraz aby wyroki Trybunału były publikowane i w całości wykonywane".
Źródło: tvn24.pl