Dwa lata kolonii karnej i półtora roku ograniczenia wolności. Takie wyroki usłyszeli 26-letni Maksim Pauliuszczyk i 25-letnia Maryja Babowicz. Zostali skazani za napis na chodniku "Nie zapomnimy". Umieścili go obok miejsca upamiętnienia Alaksandra Tarajkouskiego, który zginął 10 sierpnia podczas antyrządowego protestu w Mińsku. Wieczorem poinformowano o skazaniu kolejnych trzech osób na kary pozbawienia i ograniczenia wolności.
Maryja Babowicz i Maksim Pauliuszczyk nie znali się. Mężczyzna podszedł do Babowicz na ulicy, kiedy ta tworzyła napis w pobliżu miejsca upamiętniającego Alaksandra Tarajkouskiego, który zginął w sierpniu podczas manifestacji w Mińsku. Pauliuszczyk poprosił o pędzel i dokończył frazę.
Oboje zostali skazani z artykułu Kodeksu karnego dotyczącego chuligaństwa. Szkodę spowodowaną napisanym przez nich hasłem na chodniku oszacowano na 211 rubli białoruskich (około 304 zł), w związku z czym wycofano oskarżenie z artykułu dotyczącego umyślnego uszkodzenia mienia. Wcześniej szacowano straty na 7,5 tysiąca rubli.
Obrońca Pauliuszczyka mówił, że "właściwości konsumenckie płytki chodnikowej się nie zmieniły, ona pozostała na swoim miejscu, nadal można po niej chodzić, przeprowadzono jedynie prace porządkowe". - Zwykły człowiek rysujący napis "Kocham Swietę", czy popełnia on czyn chuligański? To maksimum, w ramach którego można zakwalifikować tę sprawę - dowodził prawnik, cytowany przez niezależny portal TUT.by. Argumentował, że w działaniach Pauliuszczyka nie ma przestępstwa i należy przestrzegać zasad humanizmu i proporcjonalności przestępstwa.
Sąd nie posłuchał. Babowicz wymierzono karę ograniczenia wolności polegającego na pracach poprawczych (skazany nie może opuszczać miejscowości, w której mieszka, musi w niej pracować i nocować w domu), a Pauliuszczyka skazano na dwa lata kolonii karnej. Mężczyzna już wcześniej odbył karę z tego samego artykułu.
Umieścili na chodniku "cyniczny napis, który obraża uczucia obywateli"
Karę dwóch lat ograniczenia wolności nałożono też później na dwóch mężczyzn - 25-letniego Igara Samusenkę i 42-letniego Dzianisa Grachanaua, a trzeci - 25-letni Uładzisław Gulis - został skazany na dwa lata kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. Według śledczych mężczyźni "w grupie osób" umieścili na chodniku "cyniczny napis, który obraża uczucia obywateli, demonstruje zniewagę dla moralnych wartości, ma na celu zadanie szkody powszechnemu porządkowi i moralności". Wszyscy zostali skazani z artykułu kodeksu karnego dotyczącego chuligaństwa. Obrońcy praw człowieka uznają ich za więźniów politycznych.
Białorusini protestują od sierpnia
Na Białorusi od 9 sierpnia trwają protesty przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki. Zaczęły się wieczorem w dniu wyborów prezydenckich, kiedy zostały zamknięte lokale wyborcze i kiedy oficjalne wyniki exit poll wskazywały na "miażdżące zwycięstwo" ubiegającego się o piątą reelekcję Łukaszenki nad kandydatką opozycji Swiatłaną Cichanouską. Wyniki wyborów powszechnie uznawane są przez społeczność międzynarodową i część społeczeństwa białoruskiego za sfałszowane.
Alaksandr Tarajkouski jest pierwszą ofiarą antyrządowego sprzeciwu. Zginął w czasie starć z milicją w nocy z 10 na 11 sierpnia. Według MSW, w jego rękach wybuchł "nieustalony ładunek wybuchowy". Przez protestujących Białorusinów mężczyzna został okrzyknięty bohaterem.
Źródło: PAP, TUT.by
Źródło zdjęcia głównego: TUT.by