Jerzy Karasiński, wójt gminy Mrągowo, na własną rękę rozpracował fałszerzy, którzy okazali się agentami Centralnego Biura Antykorupcyjnego - pisze "Rzeczpospolita".
Samorządowiec zdemaskował funkcjonariuszy CBA, którzy podawali się za biznesmenów. Chcieli zainwestować w jego gminie. Agenci przygotowywali prowokację, aby zdobyć dowody na korupcję w Ministerstwie Rolnictwa i zdemaskować Andrzeja K. i Piotra R. Obaj mężczyźni są podejrzani o składanie korupcyjnych propozycji. Jerzy Karasiński, wójt Mrągowa, zrobił zdjęcia agentom udającym biznesmenów, gdy wczesnym latem zjawili się w Urzędzie Gminy. Sfotografował też ich auta. Okazało się, że działający "pod przykryciem" agenci poruszali się służbowym samochodem. Z dokumentów znajdujących się w olsztyńskiej prokuraturze wynika, że Karasiński przeprowadził własne śledztwo w sprawie funkcjonariuszy CBA, którzy po to, aby uwiarygodnić prowokację przeciwko Andrzejowi K. i Piotrowi R., sfałszowali podpis Karasińskiego pod zgodą na odrolnienie działki - relacjonuje gazeta. Teraz śledztwo z zawiadomienia wójta Mrągowa poprowadzą prokuratorzy z Warszawy. Zbadają, czy CBA działało legalnie i czy miało prawo do fałszowania dokumentów. Prawdopodobnie postępowanie zostanie jednak umorzone. Szef prokuratorów, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, stwierdził bowiem w poniedziałek w Sejmie, że działania biura były legalne.
Źródło: "Rzeczpospolita"