Na autostradzie A2 pod Świebodzinem (Lubuskie) kierowcy jadący pod prąd zablokowali korytarz życia. Przez to do wypadku busa, gdzie doszło do rozszczelnienia butli gazowych, co groziło skażeniem i wybuchem, nie mogła dojechać specjalistyczna grupa strażaków zajmująca się zagrożeniami chemicznymi.
We wtorek na autostradzie A2, na wysokości miejscowości Nowe Karcze pod Świebodzinem, około godziny 12.30 bus przewożący około 140 butli z tlenkiem azotu przewrócił się i uderzył w barierki.
- Na 74. kilometrze autostradzie A2, w kierunku na granicę doszło do wywrócenia się busa. Miało być to spowodowane wystrzałem opony. Szczęśliwie kierujący nie odniósł obrażeń, jednak okazało się, że przewożony przez niego ładunek to butle z gazem. Doszło do ich rozszczelnienia - relacjonuje aspirant Marcin Ruciński, rzecznik prasowy policji w Świebodzinie.
Zawrócili i zablokowali przejazd
W związku z zagrożeniem wybuchem oraz skażenia zamknięto również drugą nitkę autostrady w kierunku na Poznań. Na miejsce została wezwana Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Chemicznego z Zielonej Góry. Niestety służby ratunkowe miały problem z dotarciem na miejsce. Wszystko przez kierowców, którzy zablokowali korytarz życia.
- Część kierujących zniecierpliwiona postojem postanowiła zawrócić i pojechać pod prąd. Pojazdy tym samym zablokowały służbom dojazd do zdarzenia - wyjaśnia Ruciński.
- Zrobiło się duże zamieszanie, kierowcy zaczęli panikować, nie zastosowali się do reguł, które aktualnie obowiązują. No wyglądało to, jak to wyglądało - przyznaje mł. kpt. Adam Domański, zastępca dowódcy JRG 1 Zielona Góra, dodając, że nie spodziewali się, że zastaną taką sytuację i że przejazd będzie aż tak utrudniony.
Policja wyciągnie konsekwencje
Sprawą zajęła się policja. - Dostaliśmy nagrania, które są aktualizowane, tutaj próbujemy dotrzeć do kierowców, którzy złamali artykuł 9 kodeksu wykroczeń. Tutaj po analizie materiału będziemy starali się ukarać kierujących - tłumaczy Ruciński.
Kierowcom grozi mandat od 500 do 2500 złotych. Sprawa może być też skierowana do sądu.
- W wypadkach na pomoc czekają poszkodowani, których życie, zdrowie zależy od tego jak szybko dotrą służby. W takich miejscach może dochodzić do różnych sytuacji, więc pilnie na miejsce muszą dotrzeć zarówno medycy, strażacy jak i policjanci. Zdarzają się sytuacje, w których dochodzi do różnego typu innych zagrożeń. Ich dotarcie, jest dużo ważniejsze niż przerwana wycieczka lub dyskomfort spowodowany nawet kilkugodzinnym postojem w korku - podkreśla Ruciński.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TikTok/@user6153224745240