Ponad półtora promila alkoholu miał w organizmie 25-latek, który przyjechał samochodem do komendy policji w Opolu Lubelskim. Młody mężczyzna stawił się, by przekazać, że nie zaginął, tak jak zgłosił to jego ojciec.
Do zdarzenia doszło w minioną sobotę (22 lutego). Po godzinie 12 dyżurny policji w Opolu Lubelskim otrzymał zgłoszenie od zaniepokojonego mężczyzny, który poinformował, że jego "mocno zdenerwowany" 25-letni syn wyszedł z domu, wsiadł do volkswagena i odjechał w nieznanym kierunku.
- Ojciec 25-latka zgłosił się na opolską jednostkę, aby złożyć zawiadomienie o jego zaginięciu, gdyż nie miał z nim kontaktu - zrelacjonowała starszy aspirant Katarzyna Bigos z opolskiej policji.
W trakcie trwania czynności na parking przed budynek opolskiej komendy podjechał volkswagen, z którego wysiadł mężczyzna i udał się do budynku jednostki policji. Po sprawdzeniu jego danych okazało się, że jest to 25-letni syn zgłaszającego.
Jechał pijany
- Od mężczyzny policjanci wyczuli silną woń alkoholu i poddali go badaniu na zawartość alkoholu w organizmie. Badanie alkomatem wykazało ponad półtora promila alkoholu w organizmie. Ponadto po sprawdzeniu mężczyzny w policyjnym systemie okazało się, że posiada aktywny sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. 25-latek oświadczył, że przyjechał na policję bo nie jest osobą zaginioną, a wie że jego ojciec dzwonił na policję i składa zawiadomienie - poinformowała starszy aspirant Katarzyna Bigos.
Mężczyzna został zatrzymany i osadzony w policyjnym areszcie. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut kierowania samochodem znajdując się w stanie nietrzeźwości i naruszenia sądowego zakazu. Grozi mu do pięciu lat więzienia i wysoka grzywna.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Opole Lubelskie