Biegły stwierdził, że do tragicznego wypadku, do którego doszło w miejscowości Miłków (woj. lubelskie) przyczyniły się obie strony. Zarówno 42-letni mężczyzna, który przez jezdnię przenosił na rękach kobietę, jak i kierowca auta, który w nich wjechał. 42-latka nie udało się uratować. Kierowca usłyszał zarzuty.
Do tragedii doszło w lipcu 2022 roku na drodze lokalnej w miejscowości Miłków (powiat parczewski) w terenie zabudowanym. Zginął 42-latek, który - przechodząc przez jezdnię - niósł na rękach 54-letnią kobietę.
Wjechał w nich 39-letni kierowca seata. Jak informował młodszy aspirant Kamil Karbowniczek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie, ze wstępnych ustaleń wynikało, że mężczyzna wszedł bezpośrednio przed jadący pojazd.
Biegły: do wypadku przyczyniły się obie strony
Sprawa pierwotnie trafiła do Prokuratury Rejonowej w Parczewie, ostatecznie została przekazana do Prokuratury Rejonowej w Radzyniu Podlaskim.
Jej szef Janusz Syczyński mówi nam, że według opinii biegłego, do wypadku przyczyniły się obie strony.
- Zarówno kierujący pojazdem, jak i piesi którzy wtargnęli na jezdnię - wyjaśnia.
Jak mówi prokurator, kierowcy został przedstawiony zarzut z art. 177 paragraf 2 Kodeksu karnego w związku z art. 177 paragraf 1 w zbiegu z art. 11 paragraf 2.
- Chodzi o nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym przez to, że między innymi nie zachował zasad ostrożności, nie obserwował w należyty sposób drogi, nie rozpoznał zagrożenia, które wywołali piesi. Stąd też zbyt późno podjął manewr hamowania, skutkiem czego doszło do wypadku śmiertelnego - mówi nam prokurator.
Dodaje, że kierowcy grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. - Do wypadku doszło na prostym i oświetlonym odcinku drogi, poza przejściem. Kierowca był trzeźwy - podkreśla Syczyński.
Na razie w sprawie nie ma sporządzono jeszcze aktu oskarżenia.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: lubelska policja